Polak po zawieszeniu za doping wraca na Australian Open. “Chcę zamieszać”
Andrzej Klemba: Zagrał pan dwa mecz singlowe podczas finałów Superligi i oba przegrał po super tie-breaku. Szkoda zwłaszcza niedzielnej porażki z Jozefem Kovalikiem, bo prowadził pan już 5:0 w tie-breaku. Jak pan oceni te występy? Kamil Majchrzak: Jestem zadowolony, jeśli chodzi o poziom tenisa, ale z wyników oczywiście nie. Miałem szanse, niestety ich nie wykorzystałem….
Andrzej Klemba: Zagrał pan dwa mecz singlowe podczas finałów Superligi i oba przegrał po super tie-breaku. Szkoda zwłaszcza niedzielnej porażki z Jozefem Kovalikiem, bo prowadził pan już 5:0 w tie-breaku. Jak pan oceni te występy?
Kamil Majchrzak: Jestem zadowolony, jeśli chodzi o poziom tenisa, ale z wyników oczywiście nie. Miałem szanse, niestety ich nie wykorzystałem. W niedzielę rywal bardzo podniósł poziom i w kluczowych piłkach zagrywał naprawdę bardzo dobrze. Niestety to był on, a nie ja i ubolewam nad tym, że nie dałem remisu Merze. To były bardziej testowe gry na razie, bo nadal trwa okres przygotowawczy i jestem w mocnym treningu. Forma ma być za trzy tygodnie, a nie dzisiaj. Dałem z siebie wszystko i z Maksem [Kaśnikowskim – przyp. red.], i w meczu dzisiejszym. Taki jest sport, pozostaje mi wierzyć, że w Australii i w kolejnych turniejach będę wykorzystywał takie szanse, jakie miałem w Łodzi.
Kovalik i pan w rankingu jesteście na zbliżonym poziomie. Można było spodziewać się takiego wyrównanego meczu?
– Zresztą znamy się kupę lat i jesteśmy w jednym klubie w Niemczech i w Czechach. Śmialiśmy się, że tak naprawdę pierwszy raz zagramy przeciwko sobie w drużynowych rozgrywkach. Też spodziewałem się bardzo trudnego pojedynku i taki był. Tak naprawdę kilka piłek zadecydowało, niestety, na moją niekorzyść. Prowadziłem w tie-breaku 5:0 i sam wiedziałem, że to jest bardzo, wbrew pozorom, niebezpieczny wynik. Byłem na to gotowy, ale on też chciał wygrać, naprawdę świetne piłki i odwrócił to spotkanie.
Przygotowuje się pan do sezonu z nowym trenerem. Jak będą wyglądać te ostatnie tygodnie przed Australian Open?
– Cały czas jesteśmy w ciężkim treningu, trochę pracowaliśmy nad serwisem i forehandem, a do tego bardzo dużo pracy fizycznej. Jeszcze trochę trzeba będzie wypocząć i przejść już bardziej w cykl przygotowań pod turnieje. Wierzę, że na eliminację Australian Open będę gotowy i tam chcę już być w formie.
Udało się też trochę czasu spędzić w Polsce?
– Cały ten czas przygotowań spędziłem właściwie w Polsce. Miałem okazję trochę więcej pobyć w domu. Niestety przy tej ilości obciążeń większość czasu między treningami poświęcałem na regenerację, żeby następnego dnia gotowym na ciężką pracę fizyczną i tenisową. Wierzę, że to zaowocuje, zaciskam zęby i idę dalej.
Za chwilę święta Bożego Narodzenia. Ma pan jakieś specjalnie wspomnienia?
– Chyba nie. Każde generalnie święta z najbliższymi są fajne. To ten czas, gdy spotyka się cała rodzina i zawsze są to magiczne momenty. Choć tak naprawdę przez ostatnie lata, poza zeszłym rokiem, w którym byłem zawieszony, Wigilię spędzałem w samolocie, więc zawsze było trochę smutku. Jednak taka praca i trzeba się poświęcić.
Po zawieszeniu za problemy z dopingiem w 2024 roku odbudowywał pan pozycję w rankingu. Z tenisowego niebytu wdrapał się pan na 120. miejsce w rankingu ATP. Jakie plany na ten początek sezonu?
– Przede wszystkim najpierw występ w United Cup, gdzie Iga [Światek] i Hubert [Hurkacz] będą nas reprezentować i trzeba zrobić wszystko, żeby drużyna jak najlepiej wypadła. Eliminacje Australian Open są moim celem. Chce je przejść i awansować do turnieju głównego, a wtedy spróbować w nim coś zamieszać. Ten awans jest najważniejszy, bo określi, w którym kierunku pójdę dalej. W jakich turniejach zagram później, zależy właśnie od tego jak zacznę rok.
Był pan już 75. na świecie. Chce pan wrócić na to miejsce?
– Zdecydowanie tak. Nie tylko wrócić, ale chcę je przebić. Po tym jak grałem przed zawieszeniem i co prezentowałem w tym roku, jestem w stanie to osiągnąć.