Polak z wynikiem nie do uwierzenia! “Nie postawilibyśmy złamanego grosza”
Jakub Wolny znów przypomniał o sobie. Powrót po 1360 dniach do światowej czołówki Jakub Wolny odpowiedział na trudne pytanie dziennikarza Sport.pl w Titisee-Neustadt krótkim: „Bez komentarza”. I bardzo dobrze. Jego odpowiedzią były skoki. Po latach ciszy mistrz świata juniorów znów przemówił na skoczni – najgłośniej od ponad trzech lat. W niedzielnym konkursie Pucharu Świata w…
Jakub Wolny znów przypomniał o sobie. Powrót po 1360 dniach do światowej czołówki
Jakub Wolny odpowiedział na trudne pytanie dziennikarza Sport.pl w Titisee-Neustadt krótkim: „Bez komentarza”. I bardzo dobrze. Jego odpowiedzią były skoki. Po latach ciszy mistrz świata juniorów znów przemówił na skoczni – najgłośniej od ponad trzech lat.
W niedzielnym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w niemieckim Titisee-Neustadt Wolny oddał skoki na odległość 138,5 i 140,5 metra, co pozwoliło mu zająć ósme miejsce. Był to najlepszy występ polskiego skoczka w trwającym sezonie 2024/2025. Jeszcze tydzień temu trudno było sobie to wyobrazić. Ale skoki narciarskie to sport pełen niespodzianek i Wolny udowodnił, że nigdy nie należy nikogo skreślać.
Trudne początki sezonu
Początek zimy dla Wolnego nie był łatwy. Nie zakwalifikował się do składu na inaugurację sezonu w Lillehammer. Gdy później w Ruce zastąpił Macieja Kota, pojawiły się głosy, że trener Thomas Thurnbichler popełnił błąd, zamieniając „siekierkę na kijek”. Wyniki w Finlandii zdawały się to potwierdzać – 42. miejsce w pierwszym konkursie, brak kwalifikacji do drugiego z powodu dyskwalifikacji za nieprzepisowy kombinezon.
Jednak tydzień później w Wiśle wszystko się zmieniło. Wolny zdobył pierwsze punkty Pucharu Świata od marca 2022 roku, zajmując 26. i 18. miejsce. „Odblokowałem głowę” – mówił po tamtych zawodach. Trener Thurnbichler, dostrzegając postęp, od razu ogłosił go jednym z pewniaków do startu w Titisee-Neustadt.
Przełamanie w Niemczech
Choć piątkowe zawody drużyn mieszanych w Niemczech nie przyniosły Wolnemu szansy na występ (trener postawił na Aleksandra Zniszczoła), to już w sobotę zdobył 22. miejsce, a niedziela okazała się dla niego przełomowa. Ósme miejsce w kwalifikacjach, ósme w pierwszej serii i ósme na koniec zawodów – stabilizacja, jakiej tej zimy nie pokazał jeszcze żaden z Polaków.
To był pierwszy występ Wolnego w czołowej dziesiątce od 26 marca 2021 roku, kiedy zajął 10. miejsce na lotach w Planicy. Od tamtego momentu minęło aż 1360 dni. Niedzielne zawody przypomniały wszystkim, dlaczego kiedyś wiązano z nim tak duże nadzieje.
Mistrz świata juniorów znów w grze
Jakub Wolny stał się bohaterem polskich skoków w 2014 roku, zdobywając tytuł mistrza świata juniorów w Predazzo. Wtedy pokonał m.in. Ryoyu Kobayashiego (40. miejsce), który dziś jest legendą światowych skoków, oraz Anże Laniska (12. miejsce), mającego już na koncie 32 podia Pucharu Świata.
Jednak karierę Wolnego wyhamowała poważna kontuzja – naderwanie więzadła krzyżowego w kolanie w 2014 roku. Stracił ponad rok rywalizacji. Mimo tego wrócił i pod wodzą Stefana Horngachera potrafił osiągać świetne wyniki. W sezonie 2018/2019 zajął szóste miejsce w Oberstdorfie i czwarte w Vikersund. W marcu 2021 roku w Planicy ponownie pokazał klasę, plasując się m.in. na 10. miejscu.
Potem jednak nastąpiły lata chude – brak punktów w sezonie 2022/2023 i występy jedynie w Pucharze Kontynentalnym ubiegłej zimy. Wydawało się, że Wolny już nie wróci na światowy poziom.
Niepojęte piękno skoków narciarskich
Jakim cudem Wolny odzyskał dawną formę? Tego nie wie nikt. Skoki narciarskie są sportem pełnym tajemnic. Jeszcze rok temu nikt nie wierzył, że Aleksander Zniszczoł może wrócić na podium, a jednak to zrobił. Teraz podobną drogą idzie Wolny, który, patrząc na tempo swojego rozwoju, może nawet marzyć o swoim pierwszym podium w Pucharze Świata.
Zawody w Titisee-Neustadt wygrał Pius Paschke, który zdominował początek sezonu. 34-letni Niemiec odniósł już piąte zwycięstwo tej zimy. Jego historia pokazuje, że w skokach nigdy nie jest za późno na sukcesy. Jakub Wolny ma dopiero 28 lat i wciąż mnóstwo czasu na zapisanie się w historii tej dyscypliny.
Podsumowanie
Powrót Jakuba Wolnego do czołówki po 1360 dniach to nie tylko świetna wiadomość dla polskich skoków, ale też przypomnienie, że w sporcie nigdy nie można się poddawać. Czas pokaże, czy niedzielny występ to zapowiedź wielkiej formy na resztę sezonu. Jedno jest pewne – w niedzielę to on dał kibicom najwięcej radości.