W rozmowie z niemieckim Eurosportem Andrea Petković nie tylko wskazała trzy największe gwiazdy kobiecego tenisa ostatnich lat, ale też odniosła się do problemów, które dostrzega w sposobie, w jaki postrzegana jest ta dyscyplina – zwłaszcza w Europie.
– W kobiecym tenisie mamy obecnie trzy absolutne gwiazdy, które w ciągu ostatnich pięciu, sześciu lat niemal zdominowały turnieje wielkoszlemowe. To Aryna Sabalenka, Coco Gauff i Iga Świątek – stwierdziła była tenisistka. – Gauff to jedna z największych sportowych ikon w Stanach Zjednoczonych. W Europie jej wizerunek nie jest tak wyrazisty, bo to zupełnie inny rynek. Podobnie jest z Sabalenką i Świątek – one również cieszą się w USA ogromnym zainteresowaniem, bo są bezpośrednimi rywalkami Gauff – dodała.
Petković, która w trakcie kariery wygrała siedem turniejów WTA i dotarła do półfinału Roland Garros w 2014 roku, zaznaczyła, że amerykański rynek bardziej docenia kobiety w tenisie niż europejski. – W USA tenisistki są szanowane i rozpoznawalne. W Europie natomiast kobiecy tenis często bywa bagatelizowany, mimo że mamy trzy zawodniczki, które zdominowały scenę. To mnie bardzo frustruje. Dlatego staram się wspierać kobiecy tenis i podkreślać jego wartość – powiedziała.
Choć Petković słusznie zauważyła dominację trójki zawodniczek, jej słowa nie oddają w pełni złożonego obrazu kobiecego tenisa w ostatnich latach. Od 2020 roku w turniejach wielkoszlemowych triumfowało aż jedenaście różnych zawodniczek. Jednak faktem jest, że od początku 2023 roku aż osiem z jedenastu turniejów padło łupem właśnie Świątek, Sabalenki lub Gauff. Wyjątki stanowiły: Wimbledon 2023 (Marketa Vondrousova), Wimbledon 2024 (Barbora Krejcikova) oraz Australian Open 2025 (Madison Keys).
Dla porównania – w tym samym okresie w męskim tenisie mieliśmy do czynienia z dużo większą dominacją jednej grupy zawodników. W 2023 roku prawie wszystkie szlemy wygrał Novak Djoković, z wyjątkiem Wimbledonu, gdzie triumfował Carlos Alcaraz. Od tamtej pory w wielkoszlemowych finałach królują głównie Alcaraz i Jannik Sinner.
Petković swoją wypowiedzią nie tylko nakreśliła układ sił w światowym kobiecym tenisie, ale również zwróciła uwagę na istotny problem – mniejsze uznanie, jakie na Starym Kontynencie zdobywają zawodniczki mimo spektakularnych sukcesów.