Alicja Rosolska: „Dobrze się stało, że Iga przegrała na Rolandzie. Złapała oddech i nabrała dystansu”
– Dobrze się dla Igi stało, że przegrała na Rolandzie. Zdołała nabrać dystansu do siebie – mówi Alicja Rosolska, półfinalistka Wimbledonu 2018 w grze podwójnej. W rozmowie ze Sport.pl ocenia szanse Igi Świątek w półfinale Wimbledonu, w którym Polka zmierzy się z Belindą Bencić – byłą partnerką deblową i bliską znajomą Rosolskiej. Sama Rosolska w tym roku nie wystąpiła w Londynie z powodu udaru. – Miałam sparaliżowaną lewą stronę i przeszłam zabieg zamknięcia zastawki w sercu – opowiada.
Iga Świątek w środę pokonała Ludmiłę Samsonową 6:2, 7:5 i w czwartek zagra w swoim pierwszym w karierze półfinale Wimbledonu. Jej rywalką będzie Belinda Bencić. Choć Szwajcarka zajmuje obecnie dopiero 35. miejsce w rankingu WTA, jej forma i doświadczenie sprawiają, że ten ranking jest mocno mylący.
Po przerwie macierzyńskiej Bencić wróciła do touru w imponującym stylu. W kwietniu 2024 roku urodziła córkę, a już jesienią wznowiła treningi. Najpierw punktowała w mniejszych turniejach, a już w styczniu 2025 roku doszła do czwartej rundy Australian Open i wygrała turniej WTA 500 w Abu Zabi. Jej obecny bilans sezonu to 26 zwycięstw i 10 porażek. Po pokonaniu Mirry Andriejewej 7:6(3), 7:6(2) awansowała do drugiego w karierze półfinału wielkoszlemowego (pierwszy był na US Open w 2019 roku).
Choć Świątek wygrała trzy z czterech dotychczasowych pojedynków z Bencić, Szwajcarka może postawić jej bardzo trudne warunki. Rosolska wierzy jednak w sukces Polki.
„Był moment zawahania, ale Iga się opanowała”
– Troszeczkę się stresowałam podczas meczu z Samsonową – przyznaje Rosolska. – Czułam, że Iga wygra, ale w drugim secie, gdy nie wykorzystała prowadzenia 4:0, 40:0 i serwisu, a zrobiło się 4:4, pomyślałam, że Samsonowa może się rozkręcić. Na szczęście Iga znowu się uspokoiła, opanowała emocje i wróciła do swojej gry – dodaje.
Zdaniem Rosolskiej kluczowy był moment, w którym Świątek przestała się spieszyć i odzyskała kontrolę nad emocjami. – Widać było, że od 4:4 znowu wiedziała, co ma robić. Utrzymała koncentrację, pewnie wygrała końcówkę i cały mecz.
„Z Belindą może być łatwiej niż z Andriejewą”
– Belinda gra bardzo dobrze, jest w świetnej formie, ale uważam, że trudniejszą przeciwniczką dla Igi byłaby Mirra Andriejewa – ocenia Rosolska. – Po pierwsze dlatego, że w tym roku Andriejewa już dwukrotnie wygrała z Igą. Po drugie, psychologicznie nie bałaby się z nią grać. Belinda to oczywiście też bardzo mocna zawodniczka, ale Iga ma z nią dobry bilans i sądzę, że potrafi ją „rozprowadzić” po korcie.
– Poza tym Belinda miała bardzo wymagający ćwierćfinał i może mieć mniej sił, a czasu na regenerację jest mało. Spodziewam się trudnego, ale zwycięskiego meczu Igi – mówi.
„Jesteśmy z Belindą w kontakcie. ‘Team mama’!”
Rosolska i Bencić grały razem w deblu w 2019 roku w Stuttgarcie. – Zapytałam wtedy Belindę, czy chce zagrać, i tak się zaczęła nasza znajomość. Do dziś utrzymujemy kontakt. Nawet śmiałyśmy się niedawno, że jesteśmy „Team mama” – zdradza Rosolska. – Pytałam ją, czy po powrocie chce znów grać debla, ale powiedziała, że nie będzie już miała siły łączyć tego z singlem i że po meczach chce być z córką. No i widać, że świetnie sobie radzi!
– Oczywiście w półfinale będę kibicować Idze, ale bardzo się cieszę, że Belinda zaszła tak daleko – dodaje.
„Dostałam udaru w Wielkanoc. Miałam sparaliżowaną lewą stronę”
Rosolska również planowała powrót do touru po przerwie macierzyńskiej. – Mam dwóch synów, jeden ma cztery i pół roku, a drugi półtora. Chciałam wrócić na ten Wimbledon, wykorzystując specjalny ranking. Ale w Wielkanoc dostałam udaru niedokrwiennego. Miałam sparaliżowaną lewą stronę, nie mogłam nawet podrzucić piłki do serwisu. Żartowałam do mojej partnerki, że będzie musiała mi ją podrzucać – mówi z uśmiechem.
– Na szczęście szybko wróciłam do zdrowia. Przeszłam zabieg zamknięcia zastawki w sercu i mam nadzieję, że już niedługo zacznę spokojne treningi. Planuję wrócić za rok na Wimbledon – deklaruje.
„Najpiękniejsze wspomnienia? Wimbledon 2018 i ręczniki!”
– Najmilej wspominam ćwierćfinał Wimbledonu 2018, w którym z Abigail Spears pokonałyśmy najwyżej rozstawioną parę Babos/Mladenovic. W półfinale już obie miałyśmy kontuzje, więc nie było takiego grania, ale sam występ na korcie numer jeden to było coś niesamowitego – mówi.
Rosolska pamięta też juniorskie występy Świątek. – Oglądałam jej mecz w juniorskim Wimbledonie. Pamiętam, że prowadziła 6:1, 2:0, ale płakała po błędzie. Zaskoczyło mnie, jak wielką była perfekcjonistką. Widać, że dziś jest dojrzalsza, ale ten duch walki został.
„Finał Świątek – Sabalenka? Biorę w ciemno!”
Rosolska wierzy, że Świątek awansuje do finału. – Marzy mi się starcie z Aryną Sabalenką – byłby to szybki rewanż za Roland Garros. Taki finał naprawdę jest możliwy – uważa.
Na koniec jeszcze coś z uśmiechem – kolekcjonowanie ręczników z turniejów wielkoszlemowych.
– Mam tak samo jak Iga! Na basenie, w domu, na treningach – zawsze używam tych ręczników. To fajne pamiątki, które przywołują wspomnienia. Kiedyś śmiałam się z Łukaszem Kubotem, że oboje wzięliśmy ręczniki z Rolanda – on z 2019, ja z 2017. Każdy tenisista je ma! – kończy z uśmiechem Rosolska.