Roland Garros 2025 bez Polaków – poza Igą Świątek. Kulisy bolesnych porażek naszych tenisistów
Przyzwyczailiśmy się, że w turniejach Wielkiego Szlema – szczególnie w Paryżu – to właśnie Iga Świątek niesie polski tenis na barkach. W tegorocznym Roland Garros scenariusz ten powtórzył się z wyjątkową siłą, bo już po pięciu dniach turnieju z rywalizacji odpadli wszyscy pozostali reprezentanci Polski – zarówno w singlu, jak i w deblu. Została tylko liderka rankingu WTA. Dla reszty był to gorzki czas pełen rozczarowań, sportowego żalu i trudnych emocji.
Majchrzak nie wykorzystał szansy, ale zasłużył na uznanie
Kamil Majchrzak rozpoczął paryskie zmagania jako pierwszy z Polaków. Przegrał w trzech setach z Serbem Hamadem Medjedoviciem 3:6, 3:6, 6:7. Szkoda zwłaszcza trzeciej partii, w której miał piłkę setową. Losowanie nie było najgorsze – Serb to co prawda duży talent, ale z kategorii graczy do ogrania. Polak, po kilkumiesięcznym zawieszeniu i powrocie bez punktów, zdołał jednak znów wejść do czołowej setki ATP. Sam fakt bezpośredniego awansu do turnieju głównego Wielkiego Szlema bez eliminacji był już jego sukcesem. To pierwszy taki przypadek od US Open 2021.
Hurkacz zawiódł. Brutalna statystyka i pytania o przygotowania
Zupełnie inne były oczekiwania wobec Huberta Hurkacza. Tymczasem Polak przegrał już w pierwszej rundzie z 18-letnim Brazylijczykiem Joao Fonsecą 2:6, 4:6, 2:6. Fonseca zagrał kapitalnie, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że Hurkacz w dużym stopniu sam pozwolił mu się rozpędzić. Jego serwis nie funkcjonował, decyzje były chaotyczne, dominował brak energii i pomysłów. Można szacować, że zagrał na zaledwie 30 procent swoich możliwości.
Do tego dochodzą błędy w planowaniu startów. Jeszcze w sobotę grał w finale turnieju ATP w Genewie z Novakiem Djokoviciem, a już we wtorek musiał pojawić się na korcie w Paryżu. Przyznał później, że zabrakło mu odpoczynku i spokojnych treningów. Mimo ogromnego doświadczenia (to jego 28. wielkoszlemowy start), nie był w stanie sprostać presji – ani tej wynikającej z samego spotkania, ani tej generowanej przez głośną brazylijską publiczność, która zamieniła kort numer siedem w stadion piłkarski.
Jak słusznie zauważył dziennikarz Sport.pl Łukasz Jachimiak, Hurkacz po raz 20. zakończył wielkoszlemowy występ na pierwszej lub drugiej rundzie. To statystyka, która nie przystoi zawodnikowi tej klasy.
Fręch bliska niespodzianki, ale zabrakło konsekwencji
Wśród pań jako rozstawiona po raz pierwszy w Roland Garros wystąpiła Magdalena Fręch. Po imponującym zwycięstwie nad Ons Jabeur w pierwszej rundzie, w kolejnym meczu zmierzyła się z Marketą Vondrousovą. Przegrała 0:6, 6:4, 3:6, a decydujący okazał się początek trzeciego seta, gdy nie wykorzystała swoich szans.
Polka po spotkaniu nie kryła rozczarowania, ale też trzeźwo oceniała sytuację. Podkreślała, że w tenisie porażki są na porządku dziennym, a kluczem jest szybkie resetowanie głowy. Już planuje kolejne występy na trawie – w Queen’s, Berlinie i być może Bad Homburg.
Linette zawiedziona – wygrana była w zasięgu
Magda Linette odpadła już w pierwszej rundzie, przegrywając z Clarą Tauson 4:6, 6:4, 1:6. Mimo dobrego drugiego seta, w decydującej partii zgasła. Jej największym problemem był serwis – Dunka przełamała ją aż osiem razy. Po meczu Linette nie kryła rozgoryczenia. Mówiła o złych decyzjach i „szarpaniu się” na korcie. Po godzinie 23:00 przyszła na konferencję prasową, nadal bardzo emocjonalna i z poczuciem głębokiego niedosytu.
Pozytywem jest kontynuacja współpracy z Agnieszką Radwańską, która miała zakończyć się na Roland Garros, ale zostanie przedłużona przynajmniej do US Open, a być może również na azjatycką część sezonu.
Debliści bez sukcesów – rozczarowanie i rozstania
W deblu także nie było powodów do radości. Magda Linette i Bernarda Pera przegrały po trzysetowym meczu. Katarzyna Piter w duecie z Moniką Niculescu nie ugrały nawet seta. Z turnieju pożegnali się również Jan Zieliński i Sander Gille, mimo że byli faworytami w meczu z Amerykanami Harrisonem i Kingiem. Niedługo później ogłoszono zakończenie ich współpracy.
Zieliński zrezygnował też z udziału w mikście, mimo wcześniejszych planów gry z Hsieh Su-wei. Decyzja nie wynikała z kontuzji, lecz spraw prywatnych. Tym samym ich ubiegłoroczne triumfy w Australian Open i Wimbledonie pozostaną bez kontynuacji.
Karol Drzewiecki i Piotr Matuszewski również zakończyli zmagania w pierwszej rundzie. Przegrali z niemiecką parą Krawietz/Puetz. Dla nich jednak sam awans do turnieju głównego był już ogromnym sukcesem – trafili do drabinki dzięki wycofaniu innego duetu.
Świątek na placu boju
Tegoroczny Roland Garros w wykonaniu polskich tenisistów – poza Igą Świątek – był pasmem porażek. Pozostaje jedynie nadzieja, że liderka rankingu WTA zajdzie jak najdalej i swoim sukcesem choć częściowo zrekompensuje kibicom te bolesne rozczarowania. Jej mecz trzeciej rundy z Jaqueline Cristian zaplanowano na piątek około godziny 14:00 – transmisja w Eurosporcie, relacja na żywo w Sport.pl.