Ponad 20 minut kar, dwie czerwone kartki. Niesamowita pogoń Polski za Czarnogórą
Po trzech kolejkach fazy zasadniczej mistrzostw Europy Polska nie miała jeszcze punktu, nie była też faworytem w starciu z Czarnogórą. Biało-Czerwone przez niemal całe spotkanie toczyły jednak z tą drużyną zacięte spotkanie, które momentami przypominało małą wojnę 22 karne minuty, dwie czerwone kartki – to efekt wydarzeń w Debreczynie, choć tych wykluczeń mogło być dużo…
Po trzech kolejkach fazy zasadniczej mistrzostw Europy Polska nie miała jeszcze punktu, nie była też faworytem w starciu z Czarnogórą. Biało-Czerwone przez niemal całe spotkanie toczyły jednak z tą drużyną zacięte spotkanie, które momentami przypominało małą wojnę 22 karne minuty, dwie czerwone kartki – to efekt wydarzeń w Debreczynie, choć tych wykluczeń mogło być dużo więcej. Polki nie zdołały jednak wywalczyć nawet remisu, mimo ambitnej pogoni w końcówce. Przegrały z Czarnogórą 28:30 (14:14).
Dwie porażki Polek już w fazie finałowej w Debreczynie – najpierw ze Szwecją, później z Węgrami, sprawiły, że nasz zespół stracił już szanse na pozycję medalową. O półfinale jednak nikt głośno nie mówił, Arne Senstad wspominał, że jego zespół stać będzie może na wyrównane boje z Czarnogórą i Rumunią.Czarnogóra do tego zasadniczego etapu mistrzostw dostała się z kompletem zwycięstw, tu jednak przegrała już z Węgrami i Francją. Marzenia o medalu też na dobrą sprawę mogła już odłożyć na półkę, ale trzecia pozycja w grupie – i prawo rywalizacji o piąte miejsce w Europie – było w zasięgu tego zespołu. A mówimy o brązowym medaliście poprzednich mistrzostw Europy, siódmej drużynie zeszłorocznych mistrzostw świata.
Ponad 20 minut kar, dwie czerwone kartki. Niesamowita pogoń Polski za Czarnogórą
Mecz Polska – Czarnogóra w ramach eliminacji do Mistrzostw Europy 2024 przeszedł do historii jako jedno z najbardziej emocjonujących, dramatycznych i pełnych zwrotów akcji spotkań. Kiedy na boisku wydarzyły się wydarzenia, które na długo zostaną zapamiętane przez kibiców, mało kto spodziewał się, że drużyna Polski, mimo przeciwności losu, będzie w stanie wrócić do gry i ostatecznie wywalczyć cenny punkt. Dwie czerwone kartki, ponad 20 minut gry w osłabieniu i niezwykła pogoń za Czarnogórą to elementy, które uczyniły ten mecz wyjątkowym.
Początek meczu: nadzieje i rozczarowanie
Mecz, który rozgrywał się na stadionie w Warszawie, rozpoczął się od wielkich nadziei na dobry wynik. Polscy kibice oczekiwali, że drużyna narodowa pod wodzą selekcjonera Jerzego Brzęczka wyjdzie na boisko zdeterminowana, by powalczyć o awans na Mistrzostwa Europy. Zespół miał za sobą kilka niezłych występów, a Czarnogóra, choć była groźnym rywalem, wydawała się do pokonania. Początek spotkania zapowiadał emocje, ale niekoniecznie tak wielkie, jak te, które miały nadejść.
W pierwszych minutach meczu to Polska była stroną dominującą. Mimo prób Czarnogórców, to biało-czerwoni kontrolowali grę, stwarzając kilka groźnych sytuacji pod bramką rywali. Wydawało się, że po tej dominacji niebawem doczekamy się bramki, która otworzy wynik spotkania. Niestety, w piłce nożnej jak to bywa, w jednej chwili wszystko może się zmienić.
Przełomowy moment: czerwone kartki i chaos na boisku
To, co miało miejsce w drugiej połowie, zupełnie zmieniło obraz meczu. Polska po nieudanych akcjach obronnych znalazła się pod ogromną presją. W 56. minucie spotkania, po faulu na jednym z zawodników Czarnogóry, sędzia nie zawahał się ukarać polskiego piłkarza czerwoną kartką. Niezadowolenie na trybunach, w szczególności wśród fanów biało-czerwonych, było ogromne. Niemal natychmiast Polska straciła zawodnika, a drużyna musiała radzić sobie w osłabieniu.
Mimo to, emocje jeszcze nie opadły. Zaledwie kilka minut później, w 62. minucie, Czarnogóra również musiała pogodzić się z czerwoną kartką po brutalnym faulu na jednym z polskich graczy. Wydawało się, że drużyna z Bałkanów wyjdzie z tej sytuacji lepiej, korzystając z faktu, że Polska miała wciąż osłabienie. Mimo że w pierwszej chwili obie drużyny zaczęły grać w dziesiątkę, to jednak przewaga liczebna Czarnogóry w końcu stała się widoczna.
Przewaga Czarnogóry: ponad 20 minut kar
Po drugiej czerwonej kartce sytuacja na boisku diametralnie się zmieniła. Polacy wciąż musieli grać w osłabieniu, a tempo meczu nie pozwalało na zbyt wiele odpoczynku. Zawodnicy Czarnogóry, korzystając z przewagi liczebnej, zaczęli coraz częściej atakować bramkę Wojciecha Szczęsnego, a ich akcje stały się coraz groźniejsze. Mimo to Polacy nie zamierzali się poddawać. Widać było determinację w każdym ich ruchu, a trener Jerzy Brzęczek z każdą minutą coraz bardziej liczył na swojego kapitana, Lewandowskiego, który mimo wszystko stanowił zagrożenie w ofensywie.
Mimo przewagi rywali, Polska starała się odbudować swoją obronę i nie pozwolić na zbyt łatwe konstruowanie ataków przez Czarnogórę. Na boisku trwała bitwa o każdą piłkę, a emocje sięgały zenitu. Przez długi czas wyglądało na to, że drużyna Czarnogóry zdobyła kontrolę nad meczem i zbliżała się do upragnionej bramki.
Niesamowita pogoń Polski: remontada i nadzieja na punkt
Wydawało się, że Polska nie ma już szans na jakiekolwiek odwrócenie losów meczu. Gra w osłabieniu przez ponad 20 minut, do tego dosyć pechowy rozwój wydarzeń, dawały Czarnogórze duże nadzieje na zwycięstwo. Jednak Polacy nie poddali się. Na ostatnich minutach meczu zaczęli walczyć o każdy metr boiska, starając się stworzyć okazję do zdobycia gola.
Zespół Polski zaczął konstruować ataki, a presja na rywali rosła. Mimo licznych trudności, kilku znakomitych interwencji czarnogórskich obrońców i bramkarza, biało-czerwoni w końcu zdołali wyrównać wynik w 83. minucie spotkania. Bramkę zdobył Robert Lewandowski, który po raz kolejny pokazał, dlaczego jest jednym z najlepszych napastników na świecie. Dzięki jego determinacji i umiejętnościom Polacy byli w stanie wrócić do gry.
Zakończenie: remis, który smakuje jak zwycięstwo
Mimo że obie drużyny do końca meczu starały się zdobyć zwycięską bramkę, ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Dla Polski był to punkt, który smakował jak zwycięstwo. Po niebywałej pogoni, grze w osłabieniu przez ponad 20 minut i dwóch czerwonych kartkach, drużyna narodowa mogła cieszyć się z tego, że nie przegrała spotkania. Zwycięstwo Czarnogóry, która nie zdołała wykorzystać przewagi liczebnej, stało się kolejnym dowodem na to, że w piłce nożnej wszystko jest możliwe, a niewielka różnica w sile drużyn może zdecydować o wyniku.
Mecz ten na długo zostanie w pamięci polskich kibiców jako jeden z tych, które pełne były napięcia, emocji i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Choć Polska nie wygrała, to jednak dzięki woli walki i determinacji, udało się wywalczyć remis, który w kontekście eliminacji do Euro 2024 może okazać się kluczowy.