Kort centralny w Paryżu wypełnił się po brzegi, gdy na wieczorną sesję turnieju Roland Garros wybiegł jeden z ulubieńców francuskiej publiczności – 38-letni Gael Monfils. Kibice z entuzjazmem liczyli na zwycięstwo swojego rodaka, jednak już po kilku minutach spotkania atmosfera uległa diametralnej zmianie. Monfils próbując odegrać piłkę po uderzeniu Hugo Delliena z Boliwii, z impetem zderzył się z bandą reklamową. – Ojej. Ścięło go – relacjonowali z przejęciem komentatorzy Eurosportu.
Monfils od lat cieszy się renomą w świecie tenisa. Choć nigdy nie sięgnął po tytuł wielkoszlemowy, a jego dorobek to 11 turniejowych triumfów, Francuz zyskał olbrzymi szacunek dzięki swojemu widowiskowemu stylowi gry. Nazywany showmanem kortów, nie zamierza jeszcze kończyć kariery – w tym roku skończy 39 lat, a mimo upływu czasu wciąż czerpie radość z gry. Jego najlepszy wynik w Roland Garros to półfinał z 2008 roku, w którym po czterosetowej batalii musiał uznać wyższość Rogera Federera.
Wieczorne spotkanie Monfilsa z Dellienem było jedynym rozgrywanym tego dnia na korcie Philippe Chatrier. Już w pierwszym gemie, przy stanie 40:15, publiczność zamarła – Monfils w pełnym biegu odegrał piłkę, po czym uderzył kolanem w bandę reklamową. – Dobrze, że próbował zamortyzować uderzenie – komentowano na antenie Eurosportu. Francuz z trudem wstał i kuśtykał, lecz mimo widocznego bólu postanowił kontynuować grę. “La Monf przywitał się z kortem centralnym. Dosłownie” – napisano żartobliwie na oficjalnym profilu stacji.
Przez kilka kolejnych minut Monfils poruszał się z wyraźnym trudem. Wszystko wskazywało na to, że będzie zmuszony poddać mecz, ku rozczarowaniu zgromadzonych kibiców. Skorzystał z dwóch przerw medycznych, przyjął środki przeciwbólowe i ostatecznie powrócił do normalnego rytmu gry.
W międzyczasie jednak dał się przełamać i przegrywał 0:2. W czwartym gemie obronił aż pięć break pointów, a następnie odrobił stratę, doprowadzając do wyniku 4:5. Mimo walki przegrał jednak pierwszego seta 4:6 – Dellien prezentował się solidniej, szczególnie przy returnie. W drugiej partii początkowo wydawało się, że Monfils odzyskał kontrolę – przełamał rywala i wyszedł na prowadzenie 2:0. Bolivijczyk odpowiedział jednak serią pięciu wygranych gemów i zamknął seta wynikiem 6:3.
Mecz, który miał być świętem dla francuskich fanów, zamienił się w pełen emocji i dramatyzmu pojedynek, w którym Monfils stoczył walkę nie tylko z przeciwnikiem, ale i z własnym ciałem.