Przyjechaliśmy do Trondheim na MŚ i zaskoczenie. “Taniej niż w Zakopanem”
Mistrzostwa Świata w Trondheim: Polscy Kibice Nie Zawiedli, a Ceny Zaskoczyły Pozytywnie Korespondencja z Trondheim Mimo wysokich kosztów życia w Norwegii oraz niezbyt dobrej formy polskich skoczków, wielu kibiców z Polski zdecydowało się na wyjazd do Trondheim na mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. Dla wielu z nich było to spełnienie marzeń, a koszty okazały się…
Mistrzostwa Świata w Trondheim: Polscy Kibice Nie Zawiedli, a Ceny Zaskoczyły Pozytywnie
Korespondencja z Trondheim
Mimo wysokich kosztów życia w Norwegii oraz niezbyt dobrej formy polskich skoczków, wielu kibiców z Polski zdecydowało się na wyjazd do Trondheim na mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. Dla wielu z nich było to spełnienie marzeń, a koszty okazały się niższe, niż pierwotnie zakładano.
„Taniej niż w Zakopanem” – relacje polskich kibiców
Już na lotnisku spotkaliśmy Gabriela – zagorzałego fana skoków narciarskich, który udał się do Norwegii wraz ze swoją dziewczyną.
— Już jako dziecko oglądałem skoki zamiast bajek. Pamiętam, że miałem nagraną na kasecie jedną z drużynowych rywalizacji w Planicy i odtwarzałem ją setki razy, aż znałem wyniki na pamięć. Od kilku lat marzyłem o tym, by raz w sezonie obejrzeć zawody na żywo. W tym roku padło na mistrzostwa świata w Trondheim.
Nie ukrywał, że forma Polaków w tym sezonie nie jest najlepsza, jednak nie miało to dla niego większego znaczenia.
— Oczywiście, miałem nadzieję, że Paweł Wąsek czy Aleksander Zniszczoł utrzymają dobrą dyspozycję z Turnieju Czterech Skoczni, ale realnie patrząc, każde miejsce w czołowej dziesiątce będzie sukcesem.
200 tysięcy biletów sprzedanych – ceny mile zaskoczyły
Organizatorzy już kilka dni przed rozpoczęciem zawodów chwalili się, że sprzedali ponad 200 tysięcy biletów. Co ciekawe, bilety na niektóre dni były wyprzedane już w listopadzie.
Gabriel bilety kupił przy okazji Pucharu Świata w Ruce.
— Jako studenci mogliśmy skorzystać z drobnych zniżek, ale nawet pełnopłatne wejściówki nie były tak drogie, jak się spodziewałem. Normalna cena to około 250 złotych za dzień. To wciąż taniej niż w Zakopanem! – mówi z uśmiechem.
Faktycznie, ceny biletów na Granasen Arena wyglądały następująco:
Najlepsze miejsca na skoczni kosztowały 760 koron (ok. 269 zł),
Nieco gorsze sektory – 650 koron (ok. 230 zł) i 540 koron (ok. 190 zł),
Wejściówka na same konkurencje biegowe – 430 koron (ok. 150 zł).
Dla porównania, w tym roku w Zakopanem za bilety na sektory stojące trzeba było zapłacić od 213,50 zł (sektory C i D) do 266,50 zł (A i B), a miejsca siedzące na trybunie T kosztowały aż 480 zł.
Noclegi – ceny z początku szokowały
Nieco inaczej wyglądała kwestia noclegów. Początkowo ceny w serwisach rezerwacyjnych były zawrotne – za dobę w standardowym hotelu można było zapłacić nawet kilka tysięcy złotych.
Z biegiem czasu sytuacja nieco się poprawiła, a wielu kibiców znalazło tańsze opcje, często decydując się na pokoje wieloosobowe czy mieszkania wynajmowane na krótkie terminy.
Gabriel i jego dziewczyna również postawili na ekonomiczne rozwiązanie.
— Zarezerwowaliśmy łóżka w hostelu i choć warunki są dość podstawowe, nie narzekamy. Zaoszczędzone pieniądze wolimy wydać na jedzenie i pamiątki.
Minimiasteczko kibica i przystępne ceny przekąsek
Wokół skoczni i tras biegowych Norwegowie przygotowali specjalne minimiasteczko dla kibiców. Można tam ogrzać się przy ogniskach, skorzystać z fotobudek, a nawet spróbować swoich sił w biegach narciarskich.
— Zaskoczyło nas, że ceny jedzenia są dość rozsądne jak na norweskie standardy. Spodziewaliśmy się znacznie wyższych kwot.
Na stoiskach gastronomicznych można kupić:
Hot-doga lub kiełbasę za 65 koron (ok. 23 zł),
Hamburgera za 130 koron (ok. 46 zł),
Tradycyjne norweskie gofry za 40 koron (ok. 14 zł).
Co ciekawe, organizatorzy przygotowali specjalną ofertę dla miłośników kawy.
— Można kupić termos za 79 koron (ok. 28 zł) i uzupełniać go kawą za darmo przez cały okres trwania mistrzostw. To świetne rozwiązanie, szczególnie że w Trondheim panują typowo zimowe warunki – jest wilgotno i chłodno.
Puste trybuny na konkursie kobiet – powtórka z Planicy?
Mimo ogromnej liczby sprzedanych biletów, piątkowy konkurs kobiet odbył się przy niemal pustych trybunach. To zaskakujące, zwłaszcza że Norweżki należą do światowej czołówki i miały realne szanse na medale.
Jednym z powodów mogła być fatalna pogoda – przez cały dzień padał deszcz. Dodatkowo, tego dnia w programie nie było żadnych konkurencji biegowych, które w Norwegii cieszą się znacznie większą popularnością niż skoki narciarskie.
Kontrast był widoczny gołym okiem – gdy dzień później na trasach pojawili się biegacze, kibice wypełnili trybuny po brzegi.
Norwegowie doceniają prestiż zawodów
Mistrzostwa świata w Trondheim przyciągnęły nie tylko sportowych fanów, ale i członków norweskiej rodziny królewskiej. Książę Haakon osobiście uczestniczy w dekoracjach medalowych, co dodatkowo podkreśla rangę wydarzenia.
— Każdy medalista najpierw osobiście przedstawia się księciu, a dopiero potem wchodzi na podium. To dodaje ceremonii wyjątkowego charakteru.
Podsumowanie: udane mistrzostwa mimo wpadek
Choć mistrzostwa świata w Trondheim nie ustrzegły się pewnych organizacyjnych wpadek (jak puste trybuny na konkursie kobiet), to ogólnie można je uznać za udane.
Ceny biletów były przystępne, kibice dopisali, a Norwegowie zadbali o świetną atmosferę i komfort fanów.
Polscy kibice, mimo przeciętnej formy swoich skoczków, nie zawiedli i licznie przybyli do Trondheim, by dopingować biało-czerwonych.
Teraz pozostaje pytanie, jak Polacy zaprezentują się w kolejnych dniach rywalizacji. Jedno jest pewne – wsparcie fanów mają zagwarantowane.