„Nie jesteśmy robotami” – szczera rozmowa z Magdaleną Stysiak o presji, trudnych momentach i przyszłości w kadrze
– Nikomu niczego nie muszę udowadniać. To nie jest tak, że skoro w sezonie klubowym grałam mniej, to teraz muszę nadrabiać w reprezentacji. Nie jesteśmy robotami – mówi w rozmowie ze Sport.pl Magdalena Stysiak. Liderka reprezentacji Polski opowiada o ostatnich miesiącach, które wiele ją nauczyły, a także zdradza, czy – wzorem kilku innych doświadczonych siatkarek – myślała o przerwie od kadry.
Mimo że Magdalena Stysiak ma dopiero niespełna 25 lat, trudno dziś wyobrazić sobie kadrę bez jej obecności. Przez lata brała na siebie ogromną odpowiedzialność, szczególnie w najważniejszych momentach sezonów reprezentacyjnych. Czasami mogło się wydawać, że funkcjonuje jak maszyna. Ale niecały rok temu po raz pierwszy przyznała, że presja potrafi ją przytłoczyć. W nowej rozmowie z Sport.pl opowiada szczerze m.in. o chwilach mentalnego kryzysu, rywalizacji z Melissą Vargas i odejściu Joanny Wołosz z reprezentacji.
Brak Lavariniego w klubie – nowa sytuacja
– W Fenerbahce rzeczywiście było inaczej, bo pierwszy raz od dawna nie współpracowałam ze Stefano Lavarinim przez cały sezon – przyznaje Stysiak. – Ale utrzymywaliśmy kontakt. Wiadomo, że dobrze się dogadujemy, ale to naturalne, że nie zawsze będziemy w tych samych klubach. Teraz znów jesteśmy razem w reprezentacji.
„Lubię grać. Tyle.”
Na sugestie, że Lavarini zbyt mocno ją eksploatuje w kadrze, odpowiada z uśmiechem: – Jestem jak Fornal – wolę grać, niż odpoczywać. Tak długo, jak zdrowie pozwala, chcę być na boisku. Po prostu to kocham. Nie śledzę mediów społecznościowych, nie wczytuję się w komentarze. Nie interesuje mnie to.
Rywalizacja z Vargas i lekcja pokory
Miniony sezon klubowy nie był łatwy – Stysiak rzadko pojawiała się na boisku w barwach Fenerbahce. – Ale wiedziałam, że będę walczyć o miejsce z Melissą Vargas, czyli najlepszą atakującą na świecie. To nie było dla mnie zaskoczeniem. Liczyłam się z tym, że nie dostanę zbyt wielu szans, tym bardziej że Vargas gra jako Turczynka, więc nie wliczała się do limitu zagranicznych zawodniczek. Dla mnie to była po prostu kolejna lekcja. Otoczenie w klubie było fajne, koleżanki świetne, nie narzekam.
Nowy klub, nowe szanse
Zmiana barw klubowych była naturalnym krokiem. – W Eczacibasi z pewnością będę miała więcej okazji do gry. No i znajomość Stambułu na pewno się przyda – żartuje.
Kontuzja wyolbrzymiona przez media
W lutym pojawiły się informacje o jej kontuzji – złamaniu kości śródręcza. – To było zdecydowanie zbyt rozdmuchane. Miałam tylko dwa tygodnie przerwy i wróciłam do gry. Niepotrzebnie wokół tego zrobił się taki szum – mówi stanowczo.
Reprezentacja – powrót do gry, ale bez presji udowadniania czegokolwiek
– Dla mnie kadra to zawsze była przyjemność. I nadal tak jest – zapewnia. – Oczywiście, że wcześniej nie siedziałam tak długo w kwadracie dla rezerwowych, jak w tym sezonie klubowym, ale nie przyjechałam do kadry, żeby coś nadrabiać. Chcę po prostu grać dobrą siatkówkę. Najważniejsze, żebyśmy jako drużyna osiągały dobre wyniki.
Szacunek dla decyzji innych zawodniczek
W reprezentacji nie ma obecnie kilku kluczowych siatkarek ostatnich lat, m.in. Joanny Wołosz. – Nie próbowałam jej namawiać do powrotu. Szanuję jej decyzję. Asia zrobiła dla reprezentacji bardzo dużo i zasługuje na wielkie podziękowania. Jeśli chce odpocząć, trzeba to uszanować – podkreśla Stysiak.
Nowe liderki? Zobaczymy
Czy nieobecność starszych zawodniczek otwiera drogę nowym liderkom? – Takie rzeczy wychodzą w trakcie meczów. Myślę, że wszystko jest w porządku. Najważniejsze, by mieć szacunek dla tych, które teraz zdecydowały się na przerwę. To ich prywatna sprawa – mówi stanowczo.
Przerwa? Może kiedyś, ale nie teraz
Czy sama myślała o odpoczynku od reprezentacji? – Jeśli kiedyś poczuję taką potrzebę, porozmawiam z trenerem. Ale dopóki jestem zdrowa, nie widzę takiej potrzeby.
Presja na igrzyskach – nowa skala emocji
Stysiak przyznaje, że podczas igrzysk olimpijskich po raz pierwszy presja była aż tak duża. – Grałyśmy wcześniej w mistrzostwach świata czy Europy, ale igrzyska to zupełnie coś innego. Wszystkie debiutowałyśmy. W ćwierćfinale presja nas przygniotła. Amerykanki były faworytkami i dobrze to udźwignęły, a my dopiero uczyłyśmy się tej atmosfery. W takim meczu głowa pracuje inaczej – przyznaje szczerze.
Cele na mistrzostwa świata i dalsze plany
– Najważniejsze to zdrowie. A o resztę będziemy walczyć na boisku. Do mistrzostw świata jeszcze trochę czasu, przed nami wciąż większość Ligi Narodów i teraz na tym się koncentrujemy – podsumowuje liderka kadry.
Magdalena Stysiak pokazuje, że mimo młodego wieku doskonale rozumie swoją rolę i wagę psychicznej równowagi w profesjonalnym sporcie. Nie musi nikomu niczego udowadniać – chce po prostu grać i dawać z siebie wszystko.