Rewanż Polki za finał w WTA, piłka setowa. Sędzia weszła na kort. Zmiana decyzji
Maja Chwalińska i Anastasia Detiuc ponownie triumfują w Antalyi – niezwykły mecz w pierwszej rundzie WTA 125 Zaledwie trzy dni temu Maja Chwalińska i Anastasia Detiuc świętowały triumf w turnieju WTA 125 w Antalyi, pokonując w finale Jesikę Malečkovą i Miriam Škoch. Polsko-czeski duet wygrał pierwszy z trzech turniejów tej rangi, rozgrywanych na południu Turcji,…
Maja Chwalińska i Anastasia Detiuc ponownie triumfują w Antalyi – niezwykły mecz w pierwszej rundzie WTA 125
Zaledwie trzy dni temu Maja Chwalińska i Anastasia Detiuc świętowały triumf w turnieju WTA 125 w Antalyi, pokonując w finale Jesikę Malečkovą i Miriam Škoch. Polsko-czeski duet wygrał pierwszy z trzech turniejów tej rangi, rozgrywanych na południu Turcji, co zapewniło Chwalińskiej najwyższy ranking deblowy w jej dotychczasowej karierze. Los chciał, że już w pierwszej rundzie kolejnego turnieju w Antalyi rywalkami Chwalińskiej i Detiuc ponownie były Malečkova i Škoch. I choć początek meczu zwiastował zaciętą walkę, to po raz kolejny Polka mogła cieszyć się ze zwycięstwa. Szczególnie końcówka pierwszego seta była absolutnie niezwykła.
Maraton w Antalyi – intensywny harmonogram Mai Chwalińskiej
Maja Chwalińska zdecydowała się na udział we wszystkich trzech turniejach w Antalyi, choć nie jest jeszcze pewne, czy w każdym z nich będzie łączyć rywalizację w singlu i deblu. W dwóch pierwszych podjęła to wyzwanie, mimo że w poprzednim tygodniu czekał ją prawdziwy tenisowy maraton – w ciągu trzech dni (czwartek, piątek i sobota) spędziła na korcie łącznie aż 13 godzin, rozgrywając po dwa mecze dziennie. W grze pojedynczej dotarła do półfinału, natomiast w deblu sięgnęła po tytuł, triumfując wraz z Anastasią Detiuc nad parą Malečkova/Škoch 4:6, 6:3, 10-2.
Po dwóch dniach odpoczynku Polka wróciła do rywalizacji na ceglanej nawierzchni w Antalyi. Pierwsze mecze dotyczyły zmagań deblowych, w których ponownie połączyła siły z Anastasią Detiuc. Ich pierwszymi rywalkami były… Jesika Malečkova i Miriam Škoch.
Powtórka z finału – niezwykły zbieg okoliczności
Jak doszło do tego, że te same pary spotkały się już w pierwszej rundzie? Żadna z nich nie została rozstawiona, a numery w drabince turniejowej ułożyły się tak, że ich ewentualne spotkanie nie mogło zostać przesunięte na dalszą fazę turnieju. W efekcie już na samym początku rywalizacji w deblu doszło do powtórki finału sprzed kilku dni.
Dla Chwalińskiej ten mecz miał dodatkowe znaczenie, ponieważ traktowała go jako przetarcie przed czekającą ją trudną batalią w singlu. W środę jej pierwszą rywalką w grze pojedynczej miała być 23-letnia Rosjanka Kamilla Rachimowa – obecnie 77. tenisistka rankingu WTA. Po nieudanych występach w Indian Wells i Miami (porażki z Caroline Dolehide i Anną Blinkową), Rosjanka szybko przeniosła się do Turcji, gdzie chciała odbudować swoją formę. Rachimowa to wymagająca przeciwniczka – w zeszłorocznym US Open rozegrała bardzo wyrównany mecz z Igą Świątek, przegrywając 4:6, 6:7 (6-8). Na swoim koncie ma także zwycięstwa nad czołowymi zawodniczkami, takimi jak Wiktoria Azarenka, Jekaterina Aleksandrowa czy Ludmiła Samsonowa.
Pełen zwrotów akcji pierwszy set – kontrowersyjna decyzja sędziego
Zanim jednak Chwalińska mogła skupić się na rywalizacji singlowej, musiała rozegrać mecz deblowy. Spotkanie rozpoczęło się lepiej dla czeskiej pary – Malečkova i Škoch już na początku przełamały serwis rodaczki Detiuc, wychodząc na prowadzenie 3:1. Następnie jednak doszło do serii przełamań – najpierw Malečkova straciła swój serwis, później Chwalińska, a po niej Škoch. Przy stanie 4:4 swoje podanie utrzymała jednak Detiuc, co otworzyło przed polsko-czeską parą szansę na wygranie pierwszego seta.
Kluczowy moment nastąpił przy stanie 5:4 dla Chwalińskiej i Detiuc, gdy Malečkova serwowała, aby utrzymać się w secie. Po podwójnym błędzie serwisowym Czeszki, rywalki znalazły się w trudnej sytuacji – 15-40. Malečkova zdołała się obronić dwoma dobrymi serwisami, doprowadzając do decydującej piłki.
Wtedy wydarzyło się coś niezwykłego – po głębokim uderzeniu Chwalińskiej piłka wylądowała w okolicach linii końcowej. Malečkova była przekonana, że piłka wyszła na aut, więc zostawiła ją, a sędzia liniowy potwierdził jej przypuszczenia, wywołując aut. Jednak główna arbiter zeszła ze stołka, obejrzała ślad na korcie i… zmieniła decyzję! Uznała, że zagranie Polki było dobre, co oznaczało zakończenie seta wynikiem 6:4 dla Chwalińskiej i Detiuc.
Pewne zwycięstwo w drugim secie – szansa na awans do TOP 100
Zwyciężczynie Megasaray Hotels Open poszły za ciosem i w drugiej partii szybko objęły prowadzenie 3:0. Przy stanie 5:2 miały już pierwszą piłkę meczową, ale Malečkova i Škoch zdołały się jeszcze obronić, przełamując Chwalińską. Chwilowa nerwowość nie trwała jednak długo, bo w kolejnym gemie serwisowym Miriam Škoch nie wytrzymała presji i straciła podanie po raz trzeci w secie. Mecz zakończył się wynikiem 6:4, 6:4 dla Chwalińskiej i Detiuc.
Dzięki temu zwycięstwu polsko-czeski duet awansował do ćwierćfinału i zachował szansę na powtórzenie triumfu z pierwszego turnieju w Antalyi. Jeśli Chwalińska i Detiuc zdołają wygrać jeszcze trzy spotkania i zdobyć drugi z rzędu tytuł WTA 125, Polka stanie przed realną szansą na awans do pierwszej setki rankingu deblowego WTA. Jeśli tak się stanie, już w najbliższy poniedziałek, 31 marca, Maja Chwalińska może świętować kolejny przełomowy moment w swojej karierze.
Wszystko wskazuje na to, że polska tenisistka świetnie czuje się na tureckiej mączce, a jej dobra forma pozwala jej myśleć o kolejnych sukcesach, zarówno w deblu, jak i w singlu. Najbliższe dni pokażą, czy uda jej się podtrzymać tę imponującą passę.