Jelena Rybakina miała idealną okazję, by już w pierwszym meczu tegorocznego Rolanda Garrosa przypomnieć wszystkim, że należy do ścisłej światowej czołówki. Zamiast tego pokazała głównie, jak bardzo nieprzewidywalna potrafi być na korcie. Po pierwszym secie, który wygrała błyskawicznie i niemal bez wysiłku, wydawało się, że spotkanie z Julią Rierą będzie dla niej czystą formalnością. Tymczasem Kazaszka niespodziewanie przegrała drugą partię, a w trzeciej przez chwilę była na granicy porażki. Choć ostatecznie wyszła z opresji obronną ręką, trudno uznać ten występ za udane otwarcie French Open.
Patrząc na rankingi, wszystko wskazywało na jednostronne widowisko – Rybakina to 11. rakieta świata, triumfatorka Wimbledonu z 2022 roku, podczas gdy Riera zajmuje 202. miejsce i nie ma na koncie znaczących sukcesów. Różnica klas była widoczna szczególnie w pierwszym secie – Kazaszka dominowała w każdym aspekcie gry, notowała serie punktów i zakończyła partię wynikiem 6:1. To wyglądało na klasyczny „spacerek”.
Jednak po przerwie obraz gry zmienił się diametralnie. Rybakina zupełnie się pogubiła – zaczęła popełniać proste, wręcz kuriozalne błędy, jakby straciła koncentrację. Riera nie zagrała wielkiego tenisa, ale robiła to, co powinna – przebijała piłki na drugą stronę siatki i czekała na pomyłki rywalki. A tych nie brakowało. Drugi set zakończył się sensacyjnym zwycięstwem Argentynki 6:4.
Trzecia partia była streszczeniem całego spotkania – dobry początek Rybakiny, potem zaskakujące przestoje i emocjonująca końcówka. Kazaszka najpierw przełamała serwis przeciwniczki i pewnie wygrała własne podanie. Wydawało się, że znów przejmie kontrolę, ale wtedy do głosu doszła Riera, która wygrała dwa kolejne gemy i wyszła na prowadzenie. W tym momencie nawet najwięksi fani Rybakiny musieli zacząć się niepokoić. Ich ulubienica wyglądała na wyraźnie sfrustrowaną, a każda nieudana wymiana tylko pogarszała jej nastawienie. Do tego doszły jeszcze donośne okrzyki grupy argentyńskich kibiców, które dodatkowo potęgowały napięcie.
Przy wyniku 4:3 dla Riery sensacja była naprawdę blisko. Ale wtedy Rybakina w końcu przypomniała sobie, jak wygrywać najważniejsze punkty. Albo to Rierę dopadła presja chwili – w końcu była o krok od największego triumfu w karierze, i to na tak prestiżowej arenie. Bez względu na to, co zaważyło, ostatnie słowo należało do Rybakiny, która wygrała trzy kolejne gemy i zamknęła mecz wynikiem 6:4.
W drugiej rundzie Jelena Rybakina zmierzy się z 17-letnią Ivą Jovic, notowaną na 129. miejscu w rankingu WTA. Choć Kazaszka będzie faworytką, to po tak niepewnym występie nikt nie da jej gwarancji łatwego zwycięstwa.
Jelena Rybakina – Julia Riera 6:1, 4:6, 6:4