Aryna Sabalenka zdradziła kulisy porażki z Amandą Anisimovą. “Wkurzyła mnie, ale też zmotywowała”
Aryna Sabalenka nie zagra w finale Wimbledonu. Liderka światowego rankingu przegrała po emocjonującym, pełnym zwrotów akcji meczu z Amandą Anisimovą 4:6, 6:4, 4:6 i musiała pożegnać się z marzeniami o tytule. Po zakończeniu spotkania Białorusinka szczerze opowiedziała o tym, co poszło nie tak – i co najbardziej wyprowadziło ją z równowagi.
– To był mecz, który zapisze się w historii Wimbledonu – mówili komentatorzy. I nie było w tym przesady. Anisimova pokazała świetny, odważny tenis, z kolei Sabalenka miała problem z opanowaniem emocji i raz po raz popełniała niewymuszone błędy. Jej frustracja rosła z każdą kolejną akcją – krzyczała, złościła się, a jej reakcje tym razem były bardziej oznaką słabości niż siły, z której zwykle słynie.
Po meczu Sabalenka pojawiła się na konferencji prasowej i nie owijała w bawełnę. – Powinnam była grać odważniej. Powinnam była pamiętać, że jestem numerem jeden na świecie i potrafię wygrywać takie mecze. W pewnym momencie o tym zapomniałam – przyznała szczerze, cytowana przez “The Tennis Letter”.
Podkreśliła, że największe problemy miała przy returnie. – To był mój najsłabszy return w całym turnieju. Ale walczyłam, nie poddawałam się, miałam swoje momenty. W ostatnim gemie po prostu mnie zmiotła – serwis za serwisem. Była dziś odważniejsza. Ja próbowałam tylko utrzymać piłkę w korcie, a ona grała agresywnie. Czasem się wahałam, zawieszałam rękę. Popełniałam błędy, których nie powinnam – opowiadała.
Najwięcej emocji wzbudził jednak opis sytuacji z drugiego seta, kiedy doszło do kontrowersyjnego momentu, który mocno podziałał na Sabalenkę.
Według relacji portalu championat.com, Białorusinka wspomniała, że w jednej z akcji Anisimova zaczęła świętować punkt, zanim piłka w ogóle minęła jej rakietę. – Jeszcze próbowałam sięgnąć piłki, a ona już się cieszyła. To było zdecydowanie za wcześnie – powiedziała Sabalenka. – Wkurzyła mnie, gdy powiedziała: “Ona zawsze tak robi”. Ale w sumie jestem jej za to wdzięczna, bo mnie to zmobilizowało. Pomyślałam: “No to teraz pokażę ci, co potrafię”. W tamtej chwili byłam naprawdę wściekła i zareagowałam najlepiej, jak mogłam. Może w trzecim secie też powinnam była o tym pomyśleć – kto wie, może by mi to pomogło. Ale cóż… stało się, jak się stało – zakończyła z nutą żalu.
Choć tym razem nie udało jej się awansować do finału, Sabalenka pokazała klasę i sportowy charakter. Po porażce nie szukała wymówek, tylko otwarcie przyznała się do błędów. To postawa, która daje nadzieję, że jeszcze nie raz powróci silniejsza.