Sabotaż Barcelony przy sukcesie Lewandowskiego! Lekceważące
Trener Barcelony Hansi Flick mówił, że nawet lepiej się stało, że Robert Lewandowski nie strzelił setnego gola w Lidze Mistrzów w wyjazdowym meczu z Crveną zvezdą Belgrad. Takie rzeczy przyjemniej jest robić przed własną publicznością. Ale FC Barcelona, która miała mnóstwo czasu, by przygotować coś specjalnego na tę okazję, przy okazji wyczynu Polaka się skompromitowała….
Trener Barcelony Hansi Flick mówił, że nawet lepiej się stało, że Robert Lewandowski nie strzelił setnego gola w Lidze Mistrzów w wyjazdowym meczu z Crveną zvezdą Belgrad. Takie rzeczy przyjemniej jest robić przed własną publicznością. Ale FC Barcelona, która miała mnóstwo czasu, by przygotować coś specjalnego na tę okazję, przy okazji wyczynu Polaka się skompromitowała. Wokół boiska zadziało się wszystko, co mogło, by odebrać wyjątkowość osiągnięcia Lewandowskiego.
Robert Lewandowski strzelił setnego gola w Lidze Mistrzów w najprostszej sytuacji, którą mógł sobie wymyślić. Wywalczył rzut karny w pierwszych minutach meczu Barcelony ze Stade Brestois 29 (3:0), sam go wykonał w swoim stylu – z zatrzymaniem rozbiegu i delikatnym strzałem po ziemi w przeciwną stronę, niż rzucił się bramkarz. Można powiedzieć, że szkoda, że to nie był efektowna przewrotka czy strzał z dystansu w okienko, ale jeszcze bardziej można żałować, że klub nie zrobił nic, by upamiętnić to wydarzenie – ani na stadionie, ani w mediach społecznościowych.
Wielka klapa Barcelony w social mediach
Zespół FC Barcelony ds. komunikacji i social mediów od dłuższego czasu zbiera krytykę za swoje pomysły i działania na Facebooku, Twitterze czy Instagramie. W komentarzach przebijały się słowa “żenada” i “amatorszczyzna”, nawet przy krótkich nagraniach, które mają po prostu ubarwić profil. W kwestii Lewandowskiego specjaliści “Blaugrany” od mediów społecznościowych nie pierwszy raz zawiedli. Tu warto przypomnieć potwierdzenie przyjścia Polaka do klubu w 2022 r. Zwyczajne nagranie z plaży w Miami. Zmarnowany potencjał marketingowy. Żadnego specjalnego wideo, grafiki, a można było rozbudzić zainteresowanie klubem także w samych Stanach Zjednoczonych – Barcelona była w trakcie presezonu. Social media ninja Barcelony w ogóle nie pozwolili odczuć, że wtedy przyszedł najlepszy piłkarz FIFA poprzednich dwóch lat, zawodnik okradziony z przynajmniej jednej Złotej Piłki. Ten, który mógł siedzieć przy jednym stole z Leo Messim i Cristiano Ronaldo.
Standardem jest odpowiednie opakowanie wielkich wydarzeń w mediach społecznościowych, w tym osiąganie kamieni milowych przez danych zawodników. Lewandowski strzelił 100 goli w LM jako trzeci piłkarz w historii. Dla nas, Polaków, to jest coś wielkiego, bo nasz napastnik przekroczył magiczną granicę, nieosiągalną dla zwykłego śmiertelnika. Świat futbolu także to docenia. Ale w klubie potraktowano to po macoszemu.
Pierwszy post po golu – zwykła emotikona z liczbą 100, która jest najczęściej stosowa przy składaniu urodzinowych życzeń. Drugi post: GIF oznaczający gola, dopisanie w treści posta nazwiska strzelca i gola. Trzeci: Przypomnienie posta sprzed meczu, że następny gol Lewandowskiego w LM to będzie setna bramka. Czwarty: zdjęcie z celebracji trafienia z resztą drużyny. Piąty: zdjęcie Lewandowskiego wskazującego na swoje nazwisko na koszulce z dopiskiem “historyczny”. I tyle. Obserwując social media Barcelony w tej sytuacji, można było poczuć się jak przy westernowej scenie, kiedy po pustyni toczą się biegusy, a w tle słychać świerszcze. Jakby ten historyczny kamień milowy osiągnięty przez Polaka nikogo w klubie nie obchodził. Seria postów wrzuconych na szybko, żeby po prostu coś było. Lekceważące.
Więcej zrobiła UEFA na oficjalnych profilach LM, a nawet Canal+ Sport, nadawca rozgrywek w Polsce. Za granicą także zrobiono wiele dobrego w internecie, np. na profilu BBC. Grafiki opublikowane przez federację i stację pozwoliły odczuć, że stało się coś wielkiego, że Lewandowski został należycie doceniony za swoje osiągnięcie. W Barcelonie powinni uderzyć się w pierś i wyciągnąć wnioski.
Poza tym klub nie przygotował żadnej pamiątki, a mógł się spodziewać, że setna bramka Lewandowskiego w LM padnie jeszcze w tym roku. Od początku sezonu jest w znakomitej formie i można było coś zaplanować z wyprzedzeniem. Pozostaje wierzyć, że to nadrobi.
Jubileuszowy gol przy piknikowej atmosferze
Barcelona nie grała z żadnym gigantem. Stade Brestois 29 to rewelacja Ligue 1, dla której ten rok to najlepszy w historii klubu. Ale nie jest gigantem. Dało się odczuć, że to spotkanie nie rozpala wyobraźni kibiców. Nawet jeśli był prawie komplet na Estadi Montjuic, to panowała piknikowa atmosfera. Można było poczuć się jak na meczach reprezentacji Polski.
Mało kto miał odwagę na spontaniczny doping, na intonowanie przyśpiewek na cześć Barcelony. Nie było też zorganizowanej grupy prowadzącej ten doping, ale to można nazwać niefortunnym zbiegiem okoliczności. W ciągu dnia FC Barcelona wydała oświadczenie, w którym poinformowała o rozwiązaniu umowy z grupą Grada de Animación z jej winy. Powodem takiej decyzji była odmowa uregulowania przez grupę zobowiązań finansowych wynikających z kar nałożonych na klub. Sama Grada de Animación jedynie zdołała wyrazić oburzenie w związku z działaniami klubu. To była decyzja przede wszystkim biznesowa, ale moment na jej ogłoszenie był po prostu kiepski. W efekcie trybuna za jedną bramką była prawie opustoszała.
Możemy być dumni z Roberta Lewandowskiego, możemy cieszyć się z jego formy i skuteczności. Musimy też doceniać to, że 26 listopada 2024 r. przeszedł do historii. Ale należy też ganić Barcelonę za marketingowy i PR-owy sabotaż. Byle kto nie strzela 100 goli w LM (a nawet 101, bo Lewandowski może się pochwalić dubletem z Brestem), a to zasługuje na wyjątkowe upamiętnienie. Nie tylko na stadionie, ale też w sieci.
Trener Barcelony Hansi Flick mówił, że nawet lepiej się stało, że Robert Lewandowski nie strzelił setnego gola w Lidze Mistrzów w wyjazdowym meczu z Crveną zvezdą Belgrad. Takie rzeczy przyjemniej jest robić przed własną publicznością. Ale FC Barcelona, która miała mnóstwo czasu, by przygotować coś specjalnego na tę okazję, przy okazji wyczynu Polaka się skompromitowała. Wokół boiska zadziało się wszystko, co mogło, by odebrać wyjątkowość osiągnięcia Lewandowskiego.
Robert Lewandowski strzelił setnego gola w Lidze Mistrzów w najprostszej sytuacji, którą mógł sobie wymyślić. Wywalczył rzut karny w pierwszych minutach meczu Barcelony ze Stade Brestois 29 (3:0), sam go wykonał w swoim stylu – z zatrzymaniem rozbiegu i delikatnym strzałem po ziemi w przeciwną stronę, niż rzucił się bramkarz. Można powiedzieć, że szkoda, że to nie był efektowna przewrotka czy strzał z dystansu w okienko, ale jeszcze bardziej można żałować, że klub nie zrobił nic, by upamiętnić to wydarzenie – ani na stadionie, ani w mediach społecznościowych.
Wielka klapa Barcelony w social mediach
Zespół FC Barcelony ds. komunikacji i social mediów od dłuższego czasu zbiera krytykę za swoje pomysły i działania na Facebooku, Twitterze czy Instagramie. W komentarzach przebijały się słowa “żenada” i “amatorszczyzna”, nawet przy krótkich nagraniach, które mają po prostu ubarwić profil. W kwestii Lewandowskiego specjaliści “Blaugrany” od mediów społecznościowych nie pierwszy raz zawiedli. Tu warto przypomnieć potwierdzenie przyjścia Polaka do klubu w 2022 r. Zwyczajne nagranie z plaży w Miami. Zmarnowany potencjał marketingowy. Żadnego specjalnego wideo, grafiki, a można było rozbudzić zainteresowanie klubem także w samych Stanach Zjednoczonych – Barcelona była w trakcie presezonu. Social media ninja Barcelony w ogóle nie pozwolili odczuć, że wtedy przyszedł najlepszy piłkarz FIFA poprzednich dwóch lat, zawodnik okradziony z przynajmniej jednej Złotej Piłki. Ten, który mógł siedzieć przy jednym stole z Leo Messim i Cristiano Ronaldo.
Standardem jest odpowiednie opakowanie wielkich wydarzeń w mediach społecznościowych, w tym osiąganie kamieni milowych przez danych zawodników. Lewandowski strzelił 100 goli w LM jako trzeci piłkarz w historii. Dla nas, Polaków, to jest coś wielkiego, bo nasz napastnik przekroczył magiczną granicę, nieosiągalną dla zwykłego śmiertelnika. Świat futbolu także to docenia. Ale w klubie potraktowano to po macoszemu.
Pierwszy post po golu – zwykła emotikona z liczbą 100, która jest najczęściej stosowa przy składaniu urodzinowych życzeń. Drugi post: GIF oznaczający gola, dopisanie w treści posta nazwiska strzelca i gola. Trzeci: Przypomnienie posta sprzed meczu, że następny gol Lewandowskiego w LM to będzie setna bramka. Czwarty: zdjęcie z celebracji trafienia z resztą drużyny. Piąty: zdjęcie Lewandowskiego wskazującego na swoje nazwisko na koszulce z dopiskiem “historyczny”. I tyle. Obserwując social media Barcelony w tej sytuacji, można było poczuć się jak przy westernowej scenie, kiedy po pustyni toczą się biegusy, a w tle słychać świerszcze. Jakby ten historyczny kamień milowy osiągnięty przez Polaka nikogo w klubie nie obchodził. Seria postów wrzuconych na szybko, żeby po prostu coś było. Lekceważące.
Więcej zrobiła UEFA na oficjalnych profilach LM, a nawet Canal+ Sport, nadawca rozgrywek w Polsce. Za granicą także zrobiono wiele dobrego w internecie, np. na profilu BBC. Grafiki opublikowane przez federację i stację pozwoliły odczuć, że stało się coś wielkiego, że Lewandowski został należycie doceniony za swoje osiągnięcie. W Barcelonie powinni uderzyć się w pierś i wyciągnąć wnioski.
Poza tym klub nie przygotował żadnej pamiątki, a mógł się spodziewać, że setna bramka Lewandowskiego w LM padnie jeszcze w tym roku. Od początku sezonu jest w znakomitej formie i można było coś zaplanować z wyprzedzeniem. Pozostaje wierzyć, że to nadrobi.
Jubileuszowy gol przy piknikowej atmosferze
Barcelona nie grała z żadnym gigantem. Stade Brestois 29 to rewelacja Ligue 1, dla której ten rok to najlepszy w historii klubu. Ale nie jest gigantem. Dało się odczuć, że to spotkanie nie rozpala wyobraźni kibiców. Nawet jeśli był prawie komplet na Estadi Montjuic, to panowała piknikowa atmosfera. Można było poczuć się jak na meczach reprezentacji Polski.
Mało kto miał odwagę na spontaniczny doping, na intonowanie przyśpiewek na cześć Barcelony. Nie było też zorganizowanej grupy prowadzącej ten doping, ale to można nazwać niefortunnym zbiegiem okoliczności. W ciągu dnia FC Barcelona wydała oświadczenie, w którym poinformowała o rozwiązaniu umowy z grupą Grada de Animación z jej winy. Powodem takiej decyzji była odmowa uregulowania przez grupę zobowiązań finansowych wynikających z kar nałożonych na klub. Sama Grada de Animación jedynie zdołała wyrazić oburzenie w związku z działaniami klubu. To była decyzja przede wszystkim biznesowa, ale moment na jej ogłoszenie był po prostu kiepski. W efekcie trybuna za jedną bramką była prawie opustoszała.
Możemy być dumni z Roberta Lewandowskiego, możemy cieszyć się z jego formy i skuteczności. Musimy też doceniać to, że 26 listopada 2024 r. przeszedł do historii. Ale należy też ganić Barcelonę za marketingowy i PR-owy sabotaż. Byle kto nie strzela 100 goli w LM (a nawet 101, bo Lewandowski może się pochwalić dubletem z Brestem), a to zasługuje na wyjątkowe upamiętnienie. Nie tylko na stadionie, ale też w sieci.