Iga Świątek nie wytrzymała w wywiadzie. “To nie jest w porządku” – emocjonalna reakcja przed startem w Bad Homburg
Iga Świątek już za chwilę rozpocznie rywalizację na trawiastych kortach w niemieckim Bad Homburg, gdzie przygotowuje się do wielkoszlemowego Wimbledonu. Choć turnieje na tej nawierzchni nie należą do jej ulubionych, to właśnie tam rozegra jedyny sprawdzian przed zmaganiami w Londynie. Polka rozpocznie udział od drugiej rundy, mierząc się z byłą liderką światowego rankingu, Wiktorią Azarenką. Jednak zanim pojawiła się na korcie, udzieliła wywiadu Canal+ Sport, który przerodził się w zaskakująco emocjonalną wymianę zdań.
Powrót do Rolanda Garrosa i zaskakujące pytanie
Rozmowę z Igą Świątek przeprowadzała była tenisistka Paula Kania-Choduń. Tematem, który szybko powrócił, był niedawno zakończony Roland Garros, gdzie Świątek – trzykrotna triumfatorka tej imprezy – zakończyła zmagania na etapie półfinału. Na pytanie, czy taki rezultat uznaje za dobry, tenisistka odpowiedziała krótko i stanowczo:
– Dobry. Wzięłabym ten wynik w ciemno przed turniejem.
Początkowo rozmowa przebiegała spokojnie, jednak dalsze pytania wywołały konsternację u liderki rankingu WTA. Gdy Kania-Choduń zaczęła dopytywać, czy po spadku w rankingu i braku presji związanej z obroną pozycji liderki poczuła ulgę, Świątek nie kryła zdenerwowania.
Świątek: “To nie jest w porządku”
– Zakładanie, że jest mi ciężko, nie jest w porządku. Nie mówiłam, że tak jest. Było mi ciężko, ale z powodu własnych oczekiwań, które często były nierealne – odpowiedziała wyraźnie poruszona Świątek. – Miałam sporo punktów do obrony, ale to nie tak, że codziennie o tym myślałam. Zwłaszcza w Paryżu. Tam wychodzi się na kort, by walczyć o tytuł, a nie kalkulować rankingowe punkty. I teraz również skupiam się na zadaniach na korcie, a nie na rankingach.
Wypowiedź tenisistki ujawniła, jak duże znaczenie mają dla niej nie tylko wyniki, ale i sposób, w jaki są one komentowane. Wkrótce potem emocje sięgnęły zenitu.
“Nie możecie się pytać, czy oczekiwania przygasły”
– Nie możecie się pytać, czy oczekiwania przygasły, skoro chwilę wcześniej pytacie, czy półfinał szlema to dobry wynik – powiedziała ze wzburzeniem Świątek. – To sugeruje, że taki wynik nie jest pozytywny, a jest. I to bardzo.
Kania-Choduń próbowała wyjaśnić, że nie miała złych intencji, a drugi z prowadzących, Żelisław Żyżyński, wtrącił:
– Nam się ten wynik podoba.
– No to skąd takie pytanie? – odpowiedziała zdezorientowana Świątek, kontynuując w emocjonalnym tonie.
Żyżyński próbował załagodzić sytuację, tłumacząc, że pytanie wynikało z postrzegania Igi jako perfekcjonistki, która zawsze dąży do najwyższych celów. Liderka światowego rankingu nie zgodziła się jednak z taką interpretacją.
“Nie jestem perfekcjonistką na Wikipedii”
– To nie jest tak, że mogę wygrać każdy turniej – powiedziała zdecydowanie Świątek. – Jestem perfekcjonistką, gdy chcę zagrać idealnego forehanda, ale nie wtedy, gdy przeglądam Wikipedię i widzę, że raz skończyłam w półfinale. Gdybym rozpamiętywała taki wynik jako porażkę, to nie byłabym w stanie iść dalej. A przecież o to w sporcie chodzi – o umiejętność pozostawiania za sobą tego, co już się wydarzyło.
Przed Świątek tylko jeden test przed Wimbledonem
Turniej w Bad Homburg to dla Świątek jedyna okazja do gry na trawie przed Wimbledonem. Polka przystępuje do rywalizacji od drugiej rundy i już we wtorek, 24 czerwca po godzinie 16:00, zmierzy się z doświadczoną Wiktorią Azarenką. Będzie to ciekawy test formy, ale też okazja, by sprawdzić, jak Świątek poradzi sobie na nawierzchni, która przez lata była jej najsłabszą.
Choć wywiad poprzedzający start w Niemczech miał być spokojną zapowiedzią występu, to zamienił się w emocjonalną konfrontację, która pokazała, jak wymagającym rozmówcą potrafi być liderka światowego tenisa. Jednocześnie była to również cenna lekcja o tym, jak cienka bywa granica między dziennikarską ciekawością a niezamierzonym podważaniem sukcesów największych sportowców.