Sceny na Roland Garros. Gauff rozpłakała się na oczach Świątek i się zaczęło
Kontrowersje sędziowskie na Roland Garros. Ludzie kontra maszyny, czyli bój o tradycję Coco Gauff w emocjach płakała, Hubert Hurkacz aż kipiał ze złości – kontrowersyjne decyzje sędziowskie ponownie stały się jednym z głównych tematów Roland Garros. W 2024 roku na paryskiej mączce znów rozgorzeją spory o błędy arbitrów. Francuski turniej pozostaje ostatnim wielkoszlemowym bastionem sędziów…
Kontrowersje sędziowskie na Roland Garros. Ludzie kontra maszyny, czyli bój o tradycję
Coco Gauff w emocjach płakała, Hubert Hurkacz aż kipiał ze złości – kontrowersyjne decyzje sędziowskie ponownie stały się jednym z głównych tematów Roland Garros. W 2024 roku na paryskiej mączce znów rozgorzeją spory o błędy arbitrów. Francuski turniej pozostaje ostatnim wielkoszlemowym bastionem sędziów liniowych. Czy to tylko kwestia tradycji, czy może także pieniędzy?
„Tysiąc procent błędu” i utrata panowania nad sobą
Podczas półfinału Roland Garros 2024 Coco Gauff nie mogła powstrzymać łez. Po jednej z akcji była przekonana, że decyzja liniowego była błędna i wyrządziła jej ogromną krzywdę. Jeszcze głośniej rok wcześniej protestował Hubert Hurkacz. W meczu z Grigorem Dimitrowem Polak był pewny, że piłka trafiła w kort, jednak usłyszał “aut”. Główny sędzia poparł decyzję liniowego, a Hurkacz eksplodował – krzyczał, wymachiwał rękami, próbował nawet przekonać rywala, by wspólnie wystąpili o zmianę sędziego. Media pisały wtedy, że „stracił rozum”.
Po takich wydarzeniach wydawało się, że 2024 rok będzie ostatnim, w którym zawodnicy będą analizować ślady na mączce, zamiast korzystać z precyzyjnego systemu elektronicznego. ELC Live – technologia automatycznie wywołująca auty – coraz śmielej wkracza do światowego tenisa. W tym roku nawet Wimbledon, symbol konserwatywnego podejścia, zdecydował się zrezygnować z sędziów liniowych.
A jednak… Roland Garros trwa przy swoim
– Naszym celem jest utrzymanie sędziów liniowych tak długo, jak to możliwe – mówi prezes Francuskiej Federacji Tenisowej, Gilles Moretton, cytowany przez AFP. – Ale to gracze decydują. Jeśli jutro powiedzą jednogłośnie: „Nie gramy bez systemu”, będziemy musieli się ugiąć – dodaje.
Czy jednak ten dzień nadejdzie? Gdy rok temu Coco Gauff mówiła, że decyzja o pozostawieniu sędziów bez wsparcia technologii to absurd, jej stanowisko wydawało się bezdyskusyjne. Ale dziś sytuacja wygląda inaczej. Coraz więcej tenisistów dostrzega, że technologia również nie jest nieomylna.
Gdy zawodzi maszyna, też są nerwy
Na turnieju w Stuttgarcie Aryna Sabalenka sfotografowała ślad piłki, chcąc udowodnić błąd sędziowski. Kilka tygodni później Alexander Zverev zrobił dokładnie to samo – tylko że już nie po decyzji człowieka, ale po błędzie systemu w Madrycie. Później w Rzymie mówił jasno: system jest potrzebny, ale jeśli zawiedzie, arbiter powinien móc wejść na kort i ocenić sytuację.
Podobnie wypowiada się Denis Naegelen, dyrektor turnieju w Strasburgu: – To niemal filozoficzny wybór między błędami ludzi a błędami maszyn. A Arthur Fils, najwyżej notowany dziś francuski tenisista (nr 14 ATP), nie ma wątpliwości: – Wolę pomyłki ludzi. Z liniowymi jest więcej życia, bez nich tenis traci swój urok.
Francuska elegancja i… marketing
Gabriela Załoga, była międzynarodowa sędzia, zauważa, że za trwaniem przy liniowych może kryć się więcej niż tylko przywiązanie do tradycji: – Może chodzi o kontrakty. Stroje dla sędziów to nośniki reklamy. A Roland Garros to przecież także moda, styl, prestiż. Nawet dzieci do podawania piłek wyglądają jak modele. To dla firm odzieżowych świetna forma promocji, a dla organizatorów – istotny dochód.
Dyrektor turnieju w Strasburgu wylicza: – Zatrudnienie 50-60 sędziów liniowych to spory wydatek, ale maszyna też kosztuje. Trudno powiedzieć, co bardziej się opłaca.
Załoga, podobnie jak wielu przedstawicieli tenisowego środowiska, nie daje jednoznacznej odpowiedzi: – Technologia się rozwija, a ludzkie oko nie jest doskonałe. Ale każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy.
Roland Garros nadal idzie swoją drogą
Gdy w całym świecie tenisowym coraz więcej turniejów oddaje decyzje w ręce systemów, Paryż trwa przy swojej tradycji. Być może z przekonania, być może z powodów praktycznych – zysków, prestiżu, umów sponsorskich. Jedno jest pewne: także w 2025 roku Roland Garros pozostanie areną nie tylko sportowych emocji, ale też dyskusji o przyszłości tenisa. I o tym, kto ma rację – maszyna czy człowiek.