Agata Świątek zabrała głos po historycznym finale Wimbledonu: „To jak pisanie historii na nowo”
Iga Świątek w końcu dopięła swego – zdobyła pierwszy w karierze tytuł wielkoszlemowy na kortach trawiastych, i to od razu w najbardziej prestiżowym turnieju świata. W finale Wimbledonu nie dała żadnych szans Amandzie Anisimovej, rozbijając Amerykankę 6:0, 6:0. To był pokaz absolutnej dominacji i klasy. Wśród widzów na trybunach kortu centralnego zasiedli najbliżsi Polki – jej ojciec Tomasz oraz starsza siostra Agata. Po zakończeniu meczu, to właśnie Agata Świątek została zaczepiona przez dziennikarkę TVN24 i udzieliła krótkiego, ale bardzo emocjonalnego wywiadu.
– Mam poczucie, jakby pisała historię na nowo – powiedziała wyraźnie wzruszona Agata. – Zrobiła coś niesamowitego. Wynik 6:0, 6:0 w finale Wimbledonu? To się prawie nie zdarza! Ostatni taki przypadek miał miejsce w 1911 roku. Jestem przeszczęśliwa i bardzo dumna z siostry – dodała.
Agata Świątek zdradziła, że do Londynu dotarła dopiero w sobotę rano, tuż przed finałem. – Musiałam wstać w środku nocy, by zdążyć na samolot, ale absolutnie nie żałuję. To było warte każdej minuty – wyznała z uśmiechem.
Mimo że Iga zdominowała spotkanie od pierwszej do ostatniej piłki, jej siostra nie ukrywała, że cały mecz przeżywała bardzo intensywnie. – Wierzyłam w nią, wiedziałam, że da radę, ale to przecież sport – wszystko może się wydarzyć. Paradoksalnie przez to, że wynik był tak jednostronny, jeszcze bardziej się denerwowałam, niż gdyby to była wyrównana walka. Bałam się, że coś się odwróci – przyznała szczerze.
Dla Igi to był nie tylko szósty wielkoszlemowy tytuł w karierze, ale też pierwszy od czasu triumfu w Rolandzie Garrosie w 2024 roku. Świątek rozpoczęła sezon 2025 z nowym szkoleniowcem – Belgiem Wimem Fissettem – który wcześniej pracował z m.in. Kim Clijsters, Naomi Osaką czy Angelique Kerber. Jednym z głównych celów tej współpracy było poprawienie gry Igi na nawierzchni trawiastej, dotąd przez nią najmniej lubianej. Jak się okazało – skutecznie.
– Nowy trener zdecydowanie dobrze na nią wpłynął. Cały zespół włożył w to ogrom pracy i teraz widać efekty. Może właśnie nadszedł ten moment, w którym Iga odnalazła właściwy rytm i sposób gry na trawie – oceniła Agata Świątek.
Tuż po zakończeniu spotkania Iga nie zapomniała wspomnieć o bliskich. – Chciałam podziękować rodzinie, szczególnie tacie. Gdy byłam zbyt młoda i niedojrzała, żeby to zrozumieć, on popychał mnie do pracy. Bez niego nie byłoby mnie tutaj – mówiła wzruszona tenisistka w swoim przemówieniu po meczu, zaraz zanim podeszła do sektora, gdzie siedzieli jej ojciec i siostra.
Dla Igi to wyjątkowe osiągnięcie, a dla Agaty – przeżycie, które na długo pozostanie w jej pamięci. Teraz, po krótkim odpoczynku, liderka polskiego tenisa szykuje się na kolejne wyzwania. Już pod koniec lipca rozpocznie się turniej rangi WTA 1000 w Toronto – pierwszy z letnich „tysięczników” na nawierzchni twardej, które będą przedsmakiem wielkoszlemowego US Open.
Jedno jest pewne – po takim triumfie Igi Świątek świat tenisa znów mówi o niej z podziwem. A jej siostra z dumą może powtarzać: „Pisze historię na nowo”.