Skandal na PŚ w Lake Placid! “On już nie będzie więcej sędziował”
W niedzielę w Lake Placid wszyscy oglądaliśmy świetny, zacięty konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich. No, prawie wszyscy, bo pan Peter Stano ze Słowacji widział raczej niewiele. – Nie znam tego pana, więc nie wiem, czy ma problemy ze wzrokiem. Ja nie wiem, czy go gdzieś z przypadku nie złapali, bo może brakowało sędziów –…
W niedzielę w Lake Placid wszyscy oglądaliśmy świetny, zacięty konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich. No, prawie wszyscy, bo pan Peter Stano ze Słowacji widział raczej niewiele. – Nie znam tego pana, więc nie wiem, czy ma problemy ze wzrokiem. Ja nie wiem, czy go gdzieś z przypadku nie złapali, bo może brakowało sędziów – komentuje Kazimierz Długopolski, polski arbiter z wieloletnim międzynarodowym doświadczeniem.
– Wiesz, co jest fajne? Że on wszystkich narodowości nie lubi tak samo! – ironizował Michał Korościel, komentator Eurosportu po kolejnym popisie sędziego ze Słowacji. Korościel i Igor Błachut wręcz sarkastycznie oceniali pracę sędziego, bo ten przedstawił się światu nie jako sprawiedliwy arbiter, tylko raczej jako hejter.
Zobacz wideo Coming out polskiego skoczka! Kosecki: Mega szanuję taką postawę
Pan Peter Stano potrafił dać np. notę 17,5 Halvorowi Egnerowi Granerudowi podczas gdy sędziowie z innych krajów dali trzy razy notę 19 i dwa razy 18,5. Od Słowaka Tate Franz dostał notę 17, a od wszystkich czterech pozostałych sędziów Amerykanin otrzymał oceny 18,5. Andreas Wellinger według Stano zasłużył tylko na 17,5 pkt za styl, a według innych sędziów Niemiec zapracował na 19 (jedna taka ocena) i 18,5 pkt (trzy takie noty). I tak dalej, i tak dalej.
W pierwszej serii niedzielnego konkursu skoczyło 50 zawodników i tylko czterej dostali najniższe noty od kogoś innego niż Stano!
Polski sędzia gorzko się śmieje
– Oglądam to i się śmieję. Ja nie wiem, czy go gdzieś z przypadku nie złapali, bo może brakowało sędziów. Chyba któryś nie dojechał na czas i wzięli jakiegoś zwykłego człowieka z ulicy do sędziowania i go posadzili pod słowacką flagą! – ironizuje Kazimierz Długopolski, do którego zadzwoniliśmy w przerwie między pierwszą a drugą serią.
Już bez czekania na rundę finałową nasz doświadczony sędzia orzekł, że pan Stano nie zrobi kariery w Pucharze Świata. – Nie znam tego pana, więc nie wiem, czy ma problemy ze wzrokiem – mówi Długopolski. – Generalnie Słowacy wypadli z sędziowania, bo nie organizują zawodów. Ten się pojawił w Pucharze Świata, ale to będzie raczej sytuacja jednorazowa. Prawdopodobnie on już więcej nie będzie sędziował. Raczej na 100 procent, bo FIS szybko reaguje, gdy ktoś ciągle daje skrajne oceny – dodaje.
Długopolski cieszy się z jednego – że system oceniania sędziowskiego w skokach jest gotowy na tak kuriozalne wpadki, jak te Słowaka. – Tu trzeba powiedzieć, że na całe szczęście 40 procent ocen sędziowskich odpada (z pięciu ocen zawsze odpada najniższa i najwyższa). Jego ocena prawie nigdy się nie liczyła. Ale facet daje argumenty tym, którzy mówią, że po co skokom sędziowie i ich noty. A szczególnie niepoważne jest to, że ten Słowak w kwalifikacjach dał najwyższą notę swojemu rodakowi, który skoczył bardzo słabo. Śmieszy mnie to – podsumowuje Długopolski.
Rzeczywiście wyjątkowo surowy Peter Stano okazał się wyjątkowo pobłażliwy, gdy przyszło mu ocenić występ swojego jedynego rodaka. Hektor Kapustik był w niedzielę najgorszym skoczkiem kwalifikacji. Za osiągnięcie 94 metrów uzyskał od sędziów noty 15,5 (jedną), 16 (trzy) i 16,5 (jedną). Tę najwyższą od Stano.
Na całe szczęście fatalna praca sędziego ze Słowacji nie wpłynęła na przebieg konkursu. Stano “sprawiedliwie” karał niskimi notami niemal wszystkich. Dlatego w miarę szybko dało się przymknąć oko na to, że pan arbiter ogląda inny konkurs niż my wszyscy. Zawody wygrał Daniel Tschofenig, przed Janem Hoerlem i Anze Laniskiem. Nieźle spisali się polscy skoczkowie. Paweł Wąsek zajął dziewiąte miejsce, Jakub Wolny był 13., Aleksander Zniszczoł – 17., Piotr Żyła – 18., a Dawid Kubacki – 29.