Od pierwszego triumfu Igi Świątek w Roland Garros minęło już pięć lat. Wówczas była zaledwie 54. zawodniczką światowego rankingu, a jej niespodziewane zwycięstwo uczyniło ją najniżej notowaną mistrzynią paryskiego turnieju od 1975 roku. – Największym wyzwaniem będzie dla mnie konsekwencja. Myślę, że to największy problem kobiecego tenisa – mówiła wtedy młoda Polka. Dziś te słowa przypomina portal thetennisgazette.com, zaznaczając, że jej apel o większą stabilność właśnie się spełnił.
Choć w poprzednich latach Świątek przystępowała do Roland Garros jako wyraźna faworytka, tym razem sytuacja wygląda inaczej. Po trzech z rzędu triumfach w Paryżu, Polka nie może być już tak pewna swojej dominacji. Jednak to właśnie jej pierwsze zwycięstwo w 2020 roku zapoczątkowało nowy rozdział w kobiecym tenisie.
Ten historyczny sukces przyszedł w czasie pandemii COVID-19, kiedy turniej wyjątkowo rozgrywano jesienią. 19-letnia wówczas Iga Świątek, mało znana szerokiej publiczności i plasująca się dopiero na 54. miejscu w rankingu WTA, zaskoczyła wszystkich, pokonując po drodze m.in. Simonę Halep oraz Marketę Vondrousovą. W finale pewnie wygrała z Sofią Kenin, sięgając po pierwszy w karierze tytuł wielkoszlemowy.
Po finale Świątek mierzyła się z wieloma pytaniami dziennikarzy. – Mam dopiero 19 lat, więc mogę poprawić się w wielu aspektach. Wiem, że moja gra nie rozwija się perfekcyjnie – mówiła wtedy szczerze. – Najważniejsze dla mnie będzie wypracowanie konsekwencji. Myślę, że kobiecy tenis z tym się właśnie boryka. Mamy wielu różnych zwycięzców wielkoszlemowych, ponieważ brakuje nam stabilności, takiej jaką prezentują Rafa [Nadal], Roger [Federer] czy Novak [Djokovic]. Chcę być konsekwentna, choć wiem, że to bardzo trudne – dodała.
Jej przemyślenia z tamtego okresu przypomniał portal thetennisgazette.com, który zauważył, że słowa Świątek zyskały realny wymiar. „W 2020 roku trzy turnieje wielkoszlemowe padły łupem trzech różnych zawodniczek. Później pojawiły się kolejne sensacyjne mistrzynie, jak choćby Emma Raducanu w US Open 2021. Jednak dziś w kobiecym tourze widać wyraźnie większą regularność” – czytamy.
Serwis zauważa, że kobiecy tenis wreszcie zaczął się stabilizować, szczególnie na szczycie rankingu. Choć aktualnie mistrzyniami czterech turniejów wielkoszlemowych są cztery różne zawodniczki, to i tak widać znacznie większą spójność. Wskazuje się na imponującą formę Aryny Sabalenki, która w 2025 roku triumfowała w Brisbane, Miami i Madrycie, a jej przewaga w rankingu nad drugą Coco Gauff wynosi już 3800 punktów.
Jednocześnie autorzy zaznaczają, że mimo ogólnej poprawy stabilności w WTA, Świątek sama zmaga się z problemami i nie prezentuje już takiej formy jak dawniej. „Przed Igą stoi teraz ogromne wyzwanie – obrona tytułu w Paryżu będzie znacznie trudniejsza niż w poprzednich latach” – podsumowano.