Amerykanie zachwyceni występem Igi Świątek na Wimbledonie. Eksperci analizują jej dominację w finale
Zwycięstwo Igi Świątek nad Amandą Anisimową 6:0, 6:0 w finale Wimbledonu wywołało wśród amerykańskich dziennikarzy sportowych prawdziwy podziw. Eksperci zza oceanu podkreślają, jak bardzo zmieniła się gra Polki na trawie i co sprawiło, że Amerykanka nie była w stanie nawiązać walki o tytuł.
Mecz trwał zaledwie 57 minut i był absolutną demonstracją siły Świątek. Dziennikarz CBS i „Sports Illustrated” Jon Wertheim uważa, że kluczowy był początek pojedynku: – Amanda już po kilku minutach wiedziała, że ten finał nie potoczy się jak jej wcześniejsze starcie z Aryną Sabalenką. W półfinale zagrała być może najlepszy mecz w karierze, ale dwa dni później miała kłopoty z trafieniem w kort. Presja? Widok księżnej na trybunach? A może sama obecność pucharu tak blisko?
Anisimowa: „Zamarłam z nerwów”
Sama Anisimowa po spotkaniu przyznała, że zawiodły ją nerwy i siły: – Byłam zdenerwowana już przed meczem, ale nie w skrajny sposób. Bardziej podekscytowana niż przerażona. Może po prostu opadłam z sił po dwóch intensywnych tygodniach. Nie trenowałam dzień przed finałem, bo byłam wyczerpana. Nawet na porannej rozgrzewce musiałam robić przerwy po każdej wymianie. Fizycznie byłam daleko od optymalnej formy – przyznała tenisistka z USA.
Rothenberg: „Już po dwóch akcjach słyszeliśmy rozpaczliwe okrzyki”
Ben Rothenberg, znany dziennikarz obecny na meczu finałowym w Londynie, tak opisał atmosferę: – Iga zaczęła koncertowo. Już po dwóch pierwszych wymianach z trybun dało się słyszeć rozpaczliwe: „Come on, Amanda!”. Anisimowa wygrała losowanie i wybrała serwis, ale od razu została przełamana. Świątek posyłała zabójcze returny i natychmiast przejmowała kontrolę w wymianach.
Świetna taktyka i presja na forhendzie
Gill Gross z Tennis Channel podkreśla znakomity plan taktyczny Świątek: – Iga konsekwentnie zmuszała Amandę do grania z jej słabszego forhendu. Miała pomysł na każdy punkt, dominowała returnem i zmuszała Anisimową do defensywy niemal od pierwszego uderzenia.
Gross dodaje, że kluczowe było również to, co działo się w głowie Amerykanki: – Świątek ma reputację zawodniczki, która potrafi zdominować przeciwniczkę psychicznie. To działa. Prawdopodobnie Amanda od trzeciego gema miała już w głowie niepokojące myśli. W finale Wielkiego Szlema nikt nie chce być bezradny, a właśnie to ją spotkało.
Nowa Iga na trawie
Eksperci zgodnie zauważają, że Świątek na Wimbledonie była inną zawodniczką niż w poprzednich latach. Wertheim zwraca uwagę, że Polka unikała schematów z kortów ziemnych, zamiast tego grając bardziej dynamicznie, z większym naciskiem na serwis. – Krótki okres treningowy na Majorce dał jej bardzo dużo. Z meczu na mecz czuła się coraz pewniej na trawie – tłumaczy dziennikarz.
Gross podkreśla, że Świątek realizowała ustaloną z Wimem Fissette’em taktykę w sposób niemal perfekcyjny. – Grała szybko, głęboko, ale bez szaleństw. Dodatkowy tydzień treningów po wcześniejszym odpadnięciu z Roland Garros był bardzo cenny. A finał w Bad Homburg tuż przed Wimbledonem dał jej pewność siebie.
Mentalna swoboda i brak presji
Eksperci zauważają też zmianę w podejściu mentalnym Świątek. Gross: – To był pierwszy turniej wielkoszlemowy od czterech lat, w którym Iga nie czuła presji liderki rankingu. Widać było, że grała z większą swobodą. Rothenberg dodaje: – Największa różnica? Brak defetyzmu. Iga wierzyła, że może wygrywać na trawie. I pokazała, że rzeczywiście może.
Anisimowa nie powtórzyła drogi Świątek
Choć eksperci spodziewali się wygranej Świątek, to jej rozmiary były zaskoczeniem. – Myślałem, że może być jednostronnie – 6:1, 6:2. Ale 6:0, 6:0? To zaskakuje. Z drugiej strony – Iga tak dobrze gra w najważniejszych meczach, że może nie powinniśmy być zdziwieni – mówi Rothenberg.
Bilans finałów Świątek to teraz 23 zwycięstwa i tylko 5 porażek. W finałach Wielkiego Szlema jest bezbłędna – 6:0. Dla porównania, Anisimowa po raz pierwszy grała o tytuł w takiej imprezie. – To ciekawe, jak różnie zawodniczki radzą sobie w debiutanckich finałach. Iga w 2020 roku w Paryżu czy Rybakina na Wimbledonie w 2022 od razu pokazały klasę. Amanda nie była w stanie – podsumowuje Wertheim.
Nowe miejsca w rankingu
Dzięki występowi w finale Amanda Anisimowa awansuje na 7. miejsce w rankingu WTA – najwyższe w jej karierze. Iga Świątek wskoczy na pozycję numer 3, której dotąd nigdy nie zajmowała. Była już liderką i wiceliderką, ale nigdy trzecią zawodniczką świata.
Po triumfie w Londynie Polkę czeka teraz zasłużony odpoczynek. Potem wraca do rywalizacji na kortach twardych w Ameryce Północnej – w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych.