Stoch drugi, Kubacki trzeci! Tak mógł skończyć się konkurs w Oslo. Ale niestety
Kamil Stoch drugi, Dawid Kubacki trzeci – skakalibyśmy z radości, gdyby takimi wynikami zakończył się czwartkowy konkurs w Oslo. Niestety, klasyfikacji “Masters” nikt w Pucharze Świata w skokach nie prowadzi. A nasza kadra sukcesy odnosi tylko na polu długowieczności. Od teraz, odkąd 35-latkiem stał się Kubacki, więcej zawodników od Polski w takim wieku w historii…
Kamil Stoch drugi, Dawid Kubacki trzeci – skakalibyśmy z radości, gdyby takimi wynikami zakończył się czwartkowy konkurs w Oslo. Niestety, klasyfikacji “Masters” nikt w Pucharze Świata w skokach nie prowadzi. A nasza kadra sukcesy odnosi tylko na polu długowieczności. Od teraz, odkąd 35-latkiem stał się Kubacki, więcej zawodników od Polski w takim wieku w historii PŚ mieli tylko Japończycy.
Dawid Kubacki 12 marca skończył 35 lat. W sporcie taki wiek uprawnia do startów w zawodach weteranów, w kategorii masters.
Tę ciekawostkę podkreślił na platformie X pasjonat skoków Filip Górecki. Z przedstawionych przez niego wyliczeń jasno wynika, że więcej skokowych dinozaurów w historii Pucharu Świata w skokach narciarskich zaprezentowała tylko Japonia.
W powyższym zestawieniu brakuje jeszcze jednego Japończyka, który skakał w Pucharze Świata po 35. urodzinach. Był nim Akira Higashi, który urodził się w roku 1972, a ostatni raz w elicie wystartował w 2010 roku, miesiąc po swych 38. urodzinach.
Polacy absolutnie nie powinni być jak Japończycy
Polacy mogą wkrótce zrównać się z Japończykami w tej statystyce. Po swoich 35. urodzinach w PŚ reprezentowali Polskę:
Stefan Hula (skończył karierę jako 37-latek)
Piotr Żyła (w styczniu skończył 38 lat i wciąż skacze)
Kamil Stoch (w maju skoczy 38 lat i zapowiada, że chce skakać jeszcze na przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich)
i teraz już też Dawid Kubacki
Za rok 35-latkiem będzie Maciej Kot, który absolutnie nie zdradza, żeby miał w planach kończenie kariery. W dalszej perspektywie do kategorii masters w Pucharze Świata doskakać mogą 31-letni dziś Aleksander Zniszczoł i 30-letni Jakub Wolny.
To, że o długowieczności naszych skoczków w ogóle mówimy w porównaniu z długowiecznością dotyczącą Japończyków, tak naprawdę nigdy nie powinno się wydarzyć. Japończycy są narodem bardzo długo żyjącym. W ich kraju na trochę ponad 120 milionów obywateli aż prawie 40 milionów to ludzie w wieku co najmniej 65 lat. Nic dziwnego, że takie dane mają swoje odbicie w długim uprawianiu sportu. Natomiast u nas długowieczność kadrowiczów jest spowodowana dziurą pokoleniową. Rocznikowo 38-letni Stoch i Piotr Żyła (akurat w Oslo nie startuje) oraz 35-letni Kubacki, cały czas należą do grona absolutnie najlepszych polskich skoczków. Niestety, nikt nie naciska na nich na tyle mocno, żeby na stałe ich kosztem zająć miejsca w kadrze. “Niestety”, bo choć Stochowi, Żyle i Kubackiemu zawdzięczamy ogromnie dużo, to dla rozwoju skoków w Polsce zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby wszyscy trzej po prostu przegrywali już wewnętrzną rywalizację.
Popatrzmy na dzisiejsze średnie. Polski skoczek najstarszy
W Oslo, jak już podkreśliliśmy, nie startował nasz najstarszy kadrowicz, Żyła. Mimo to reprezentacja Polski i tak była najstarszą drużyną tych zawodów. Nasz uśredniony skoczek miał w tym konkursie 32 lata i 4 miesiące. Uśredniony Austriak miał 29 lat i 10 miesięcy, nawet mimo obecności w kadrze 40-letniego Manuela Fettnera. Przy okazji – Fettner był w tym konkursie świetny – zajął ósme miejsce, był najlepszy w niewielkim gronie weteranów w wieku 35+.
A teraz wróćmy do średnich. I nawet się nie porównujmy do Japończyków (27 lat i 5 miesięcy), Słoweńców (równie 26 lat) i Norwegów (24 lata i 2 miesiące). Jedynie uśredniony Niemiec był w Oslo podobnie doświadczony prawie jak Polak, ale i tak o ponad rok młodszy – miał 31 lat i 2 miesiące. Ale akurat Stefan Horngacher zabrał na zawody wszystkich swoich doświadczonych zawodników.
Kiedyś w PŚ zadebiutował Polak mający 15 lat i 9 miesięcy. Wszyscy go znacie
Konkluzja jest prosta i polskim kibicom skoków dobrze znana – trzeba robić wszystko, żeby naszą kadrę odmładzać. Tak, wszystko. Chyba włącznie z ryzykowaniem i czasem rzucaniem na głęboką wodę zawodników, o których jeszcze nie do końca wiadomo czy już potrafią pływać. Absolutnie nie chodzi o to, żeby utalentowanych juniorów zderzyć ze ścianą, żeby ich psychicznie spalić. Natomiast z kadrą współpracuje psycholog, kadrę prowadzi młody trener (Thomas Thurnbichler) i chyba bardzo cenne byłoby, gdyby ci ludzie czasem poszli taką drogą, jaką swego czasu poszedł stary mistrz Hannu Lepisteo.
Fin lata temu prowadząc naszą kadrę, wymyślił sobie, że na Puchar Świata do Lahti (w 2007 roku) powołał mającego zaledwie 15 lat i 9 miesięcy Macieja Kota. Wystawił go wówczas w konkursie drużynowym, m.in. z wielkim Adamem Małyszem. Czy Kotowi taki niespodziewany debiut w elicie z pominięciem drugiej ligi (Pucharu Kontynentalnego) zaszkodził? Na pewno nie. Kilka lat później został czołowym skoczkiem świata. Jeden z sezonów PŚ skończył na piątym miejscu w klasyfikacji generalnej (wygrywając dwa konkursy), był czwarty w Turnieju Czterech Skoczni, a przede wszystkim w swojej karierze wywalczył wiele sukcesów w drużynie – m.in. olimpijski brąz oraz złoto i brąz MŚ.
Konkurs w Olso wygrał Ryoyu Kobayashi. Razem z nim na podium stanęli Jan Hoerl i Karl Geiger. Polacy zajęli następujące miejsca:
17. Paweł Wąsek
20. Kamil Stoch
22. Dawid Kubacki
28. Aleksander Zniszczoł
31. Jakub Wolny
44. Maciej Kot