Świat wściekł się na Igę Świątek. To farsa. “Miała prawo z tego skorzystać”
Po meczu Igi Świątek z Coco Gauff lawina krytyki ruszyła. — Jeżeli zawodnik ma prawo do konsultacji medycznej, coś go boli, to absolutnie powinien z tego korzystać. To jest metoda na to, żeby wygrać — mówi nam Tomasz Wolfke. Ceniony tenisowy ekspert i komentator Eurosportu jednoznacznie ocenia hejt z całego świata wymierzony w kierunku Polki….
Po meczu Igi Świątek z Coco Gauff lawina krytyki ruszyła. — Jeżeli zawodnik ma prawo do konsultacji medycznej, coś go boli, to absolutnie powinien z tego korzystać. To jest metoda na to, żeby wygrać — mówi nam Tomasz Wolfke. Ceniony tenisowy ekspert i komentator Eurosportu jednoznacznie ocenia hejt z całego świata wymierzony w kierunku Polki. — Iga bardzo przeżyła porażkę — dodaje. I wyjaśnia także, czy występ drugiej rakiety świata w Australian Open może być zagrożony.
Maciej Skorupa: W ostatnich meczach Iga Świątek dwukrotnie korzystała z przerw medycznych. Najpierw w ćwierćfinale, a potem w finale United Cup. To zły znak przed Australian Open?
Tomasz Wolfke (komentator Eurosportu): Nie sądzę, bo jest jeszcze tydzień do turnieju. Gdyby to był taki uraz, który uniemożliwia jej grę, to ona by po prostu nie grała. Myślę, że to jakieś lekkie naciągnięcie mięśnia i że jak się pojawi Maciek Ryszczuk, to wszystko będzie dobrze, bo oczywiście z całym szacunkiem dla tego fizjoterapeuty, który był w ekipie, to wiadomo, że ten jej osobisty, jeden z najlepszych fachowców w Polsce i znakomicie znający jej ciało, powinien ją doprowadzić, jeśli nie do 100 proc. sprawności, to 98 proc., czy 99 proc. Nie wydaje mi się, żeby zawodowy sportowiec, gdyby miał poważny uraz, to nawet zakładając, że to jest gra dla reprezentacji Polski, zdecydowałby się na występy.
Jeśliby już doszło do takiej sytuacji, że Iga wycofałaby się z Australian Open, to byłby dla niej duży cios?
To na pewno, ale myślę, że to absolutnie przedwczesne spekulacje. Kontuzje w sporcie są czymś normalnym i tak naprawdę oni mają lekkie urazy bez przerwy i Iga pod tym względem ma dużo szczęścia. Miała jedną poważną kontuzję, jeszcze zanim wygrała Roland Garros. I tak naprawdę w ciągu ostatnich czterech lat gra bez żadnej dłuższej przerwy z powodów zdrowotnych. Gdy się wycofywała, to były pojedyncze turnieje. Nie pamiętam, żeby kreczowała w czasie meczu. To się chyba nie zdarzyło, więc poza jakimiś drobnymi kłopotami, to ona wygląda na okaz zdrowia.
Zobacz więcej: Burza pod wpisem znanego dziennikarza. To, co robi Iga Świątek, budzi niesmak
Jest fenomenalnie zbudowana fizycznie, jest znakomicie umięśniona, jest wytrenowana. Myślę, że rzeczywiście Maciej Ryszczuk, o którym wszyscy mówią, że to jest, jeśli nie najlepszy, to jeden z najlepszych polskich specjalistów od przygotowania fizycznego, a równocześnie będący jej fizjoterapeutą. I z jednej strony potrafi z jej ciała wycisnąć wszystko, co się da, a równocześnie, kiedy trzeba, to potrafi to ciało zreperować, bardzo szybko zregenerować i pomóc jej wrócić do sił. Dlatego na razie za wcześnie w ogóle, żeby myśleć o rezygnacji z Australian Open. Urazy są normalne w zawodowym sporcie i to się zawsze będzie zdarzało.
Nie sądzę. Wszyscy to robią, a przepisy na to pozwalają. Tylko zawodnik tak naprawdę wie, czy ta przerwa jest potrzebna, czy nie. Jeżeli można taką przerwę wziąć, to nie sądzę, żeby to było udawane. Ja zawsze wierzę w człowieka i zakładam jego dobrą wolę, czyli zakładam, że jeżeli zawodnik ma prawo do konsultacji medycznej, coś go boli, to absolutnie powinien z tego korzystać. To jest metoda na to, żeby wygrać. Jeżeli zawodnik czuje, że ma lekką kontuzję, a ten fizjoterapeuta czy lekarz może w ciągu tych kilku minut pomóc, dać pigułkę przeciwbólową czy rozmasować lekko ten naciągnięty mięsień, to nie widzę w tym żadnego powodu do szukania dziury w całym.
Iga Świątek w plebiscycie Przeglądu Sportowego na Sportowca Roku zajęła czwarte miejsce i wiele osób się z tym nie zgadza. Mogło to na nią jakkolwiek wpłynąć?
Iga jest bardzo rozsądnym, młodym człowiekiem. Takie mam wrażenie ze wszystkich jej wypowiedzi i z całej jej mowy ciała, zachowania, z jej empatii, dlatego nie sądzę, żeby ona się przejęła tym, że zajęła tylko czwarte miejsce w roku olimpijskim, w którym nie zdobyła złotego medalu. Myślę, że to było całkowicie jasne, że wygra Aleksandra Mirosław i chyba mało kto miał co do tego jakiekolwiek wątpliwości. A to, że medal zarówno siatkarzy, jak i Natalii Bukowieckiej jest co najmniej porównywalny z brązowym medalem Igi Świątek, to myślę, że to jest zupełnie normalne, że wśród tego grona to się rozstrzygnęło. A czy Iga by zajęła drugie miejsce, czy czwarte, to nie sądzę, żeby to była jakaś dla niej istotna różnica.
Czwarte miejsce jest więc zasłużone?
Jako kibic tenisa mogę powiedzieć, że gdybym ja miał układać dziesiątkę, to bym Igę postawił na drugim miejscu. W moim przekonaniu to, czego dokonała w pierwszej połowie sezonu, czyli obrona tytułu na kortach Rolanda Garrosa, jeden z najlepszych meczów w ostatnich latach w kobiecym tenisie, jaki rozegrała w Madrycie z Aryną Sabalenką, jej dominacja w pierwszej części sezonu to, że jest wiceliderką światowego rankingu w sporcie, który jest z całym szacunkiem, ale na pewno nieporównywalnie bardziej nośnym niż skoki narciarskie czy żużel, to w moim przekonaniu bym ją postawił na drugim miejscu. Jednak to czwarte mnie osobiście absolutnie ani nie zaskoczyło, ani nie zabolało. Myślę, że bardziej może narzekać Robert Lewandowski, który zajął miejsce ósme, ale to też jest efekt po prostu mizerii polskiej piłki. Robert cierpi niezasłużenie.
Powrót Huberta Hurkacza. “Dlaczego on ma nie dojść do finału Wielkiego Szlema, a nawet go wygrać?”
Wróćmy do United Cup. Hubert Hurkacz wracający na dobre po kontuzji pokazał się z niezłej strony.
Myślę, że występ Huberta był w porządku. Przyzwyczailiśmy się już do tego, że mamy tenisistę w pierwszej światowej dziesiątce i myślę, że przyszły sezon w jego wykonaniu może być lepszy. W 2023 r. był najlepiej serwującym tenisistą świata, teraz jest jednym z trzech najlepiej serwujących. Dlaczego on ma nie dojść do finału Wielkiego Szlema, a nawet go wygrać przy pewnych sprzyjających wiatrach? Więc cały czas w niego wierzę. To jest chłopak, który genialnie gra przy siatce jak na jego ograniczenia fizyczne. Sprawność, jaką on mimo tego osiągnął, zwłaszcza przy siatce, jego genialne woleje, jego fenomenalne smecze, to jest naprawdę najwyższa światowa półka.
W niczym nie odstaje w tym elemencie od takich zawodników jak Alcaraz, Sinner, Zverev czy właśnie Fritz. Tak że naprawdę nie mamy żadnego powodu, żeby w Huberta nie wierzyć. Oczywiście, on ma pewne ograniczenia emocjonalne, bo to nie jest “killer”, to nie jest “zły chłopak”, to nie jest ktoś, kto dopadnie ofiarę i “przegryzie jej gardło”. I to jest jego problem, który zresztą też się objawił w półfinale z Fritzem. Mimo wszystko powiedziałbym, że mamy z niego też bardzo dużo pociechy i trzeba to doceniać.