Świątek poznała rywalkę w ćwierćfinale. Gorzej być nie mogło
Ćwierćfinałowy koszmar Świątek powraca? Ostapenko znów stanie na drodze Polki Albo 1:5, albo 0:6 – taki może być już wkrótce bilans Igi Świątek w starciach z Jeleną Ostapenko. To właśnie nieprzewidywalna Łotyszka będzie kolejną rywalką Polki w ćwierćfinale turnieju WTA 500 w Stuttgarcie. Świątek, która obserwowała mecz z trybun, mogła na własne oczy przekonać się,…
Ćwierćfinałowy koszmar Świątek powraca? Ostapenko znów stanie na drodze Polki
Albo 1:5, albo 0:6 – taki może być już wkrótce bilans Igi Świątek w starciach z Jeleną Ostapenko. To właśnie nieprzewidywalna Łotyszka będzie kolejną rywalką Polki w ćwierćfinale turnieju WTA 500 w Stuttgarcie. Świątek, która obserwowała mecz z trybun, mogła na własne oczy przekonać się, że Ostapenko – choć chimeryczna – potrafi być niebezpieczna. W walce o ćwierćfinał pokonała po ponad dwóch godzinach zmagań Amerykankę Emmę Navarro 7:5, 3:6, 6:2.
To będzie pierwszy pojedynek Świątek i Ostapenko na kortach ziemnych – nawierzchni, na której Polka czuje się najlepiej. Czy to może być dla niej przełomowy moment? Z jednej strony logiczne byłoby chcieć uniknąć rywalki, z którą przegrywało się już pięciokrotnie. Z drugiej – może lepiej zmierzyć się z nią właśnie teraz i wreszcie odczarować tę niekorzystną serię?
Ostapenko na huśtawce formy – ale tym razem trafiła z dniem
Aby dostać się do ćwierćfinału, Ostapenko musiała jednak najpierw uporać się z Navarro. A to nie było łatwe zadanie, bo Łotyszka potrafi grać zarówno jak mistrzyni wielkoszlemowa, jak i zawodniczka z końcówki rankingu. Navarro też nie prezentowała wybitnej formy – w sześciu poprzednich spotkaniach miała bilans 3-3. Ich bezpośredni mecz był pierwszym starciem w karierze.
Pierwszy set był niezwykle wyrównany. Ostapenko – zgodnie z własnym stylem – grała bardzo ofensywnie, z pełną mocą, ryzykując na każdym kroku. Navarro starała się utrzymać rytm i nie dać rywalce wejść w ciąg uderzeń, ale nie zawsze jej się to udawało. Przy własnym serwisie miewała kłopoty, a agresywne returny Ostapenko często ustawiały jej przebieg gema. Trzy razy Łotyszka przełamała serwis Amerykanki, choć przy jednym z nich mocno pomogły jej dwa podwójne błędy Navarro. Mimo prób odrabiania strat, przy stanie 5:5 Navarro straciła podanie po raz trzeci, a Ostapenko wykorzystała okazję i wygrała seta 7:5.
Z trybun całą rywalizację śledziła Iga Świątek razem z trenerem Wimem Fissette. Obserwowała, jak Ostapenko po raz kolejny znalazła się na jej drodze.
Ostapenko potrafi wpaść w trans. Ale jeśli się ją z niego wyrwie…
Drugi set był bardziej wyrównany. Choć nie brakowało długich gemów na przewagi, to liczba przełamań zmalała. W szóstym gemie Navarro przełamała Łotyszkę po wykorzystaniu trzeciego breakpointa. Od tego momentu Ostapenko zaczęła popełniać więcej błędów i widać było, że coś się w niej rozregulowało. Navarro wykorzystała ten moment i wygrała seta 6:3.
Po dwóch partiach na liczniku były już ponad dwie godziny gry, a tempo meczu wciąż było wysokie. W decydującej odsłonie Ostapenko zaczęła z impetem – przełamała Navarro, ale ta szybko odrobiła stratę. Jednak przy stanie 2:2 Łotyszka znów weszła na wyższy poziom. Zdominowała Amerykankę, wygrała trzy kolejne gemy, a na koniec jeszcze raz ją przełamała, kończąc mecz wynikiem 6:2 w trzecim secie.
Ostapenko vs Świątek. Szóste podejście. Może to będzie to?
Po dwóch godzinach i dwudziestu minutach Jelena Ostapenko mogła cieszyć się z awansu do ćwierćfinału. Tam czeka na nią Iga Świątek – po raz szósty w historii ich bezpośrednich pojedynków. Dla Polki może to być jedno z największych wyzwań nie tylko sportowych, ale i mentalnych. Bo choć to ona jest liderką rankingu i królową mączki, to właśnie z Ostapenko nie potrafi sobie poradzić. Może czas to wreszcie zmienić?