Świątek vs Switolina: Rewanżowy ćwierćfinał na Roland Garros?
– Popełniłam trochę błędów, które nie powinny mi się przydarzyć. Dlatego przegrałam. Ale też ona wywierała na mnie presję – mówiła Iga Świątek po jedynej w karierze porażce z Eliną Switoliną. Ukrainka w tamtym meczu była bezbłędna, a pytanie jednego z dziennikarzy po spotkaniu skwitowała: „Zwariowałeś?”. Dwa lata minęły od tamtego ćwierćfinału Wimbledonu. Teraz los znów skrzyżował ich drogi – tym razem w 1/4 finału Roland Garros. Czy Iga zrewanżuje się za tamtą bolesną porażkę?
Wielki powrót Świątek, niesamowity bój Switoliny
W niedzielę Iga Świątek zaprezentowała mistrzowską wolę walki. Przegrywała z Jeleną Rybakiną 1:6, 0:2, a mimo to potrafiła odwrócić losy meczu i zwyciężyć 1:6, 6:3, 7:5. To była tenisowa lekcja determinacji. Ale jeszcze bardziej dramatyczne widowisko stworzyła tego dnia Elina Switolina.
W starciu z Jasmine Paolini Ukrainka była niemal na krawędzi porażki. Przegrywała 1:6, 1:4 i aż trzykrotnie musiała bronić piłki meczowej:
• przy stanie 1:6, 4:5, 15:40
• przy 1:6, 4:5, 30:40
• oraz w tie-breaku drugiego seta – 1:6, 6:6, 5-6
Switolina nie pękła. – Trzymałam się planu, starałam się być agresywna, nie odpuszczać. To był bardzo napięty mecz i cieszę się, że moja walka została nagrodzona – mówiła po spotkaniu.
Bilans bezpośrednich starć: przewaga Świątek, ale…
Dotąd panie zmierzyły się cztery razy. Trzy mecze wygrała Świątek:
w Rzymie 2021 (6:2, 7:5),
w Dubaju 2024 (6:1, 6:4),
i w Miami 2025 (7:6, 6:3).
Ale to Switolina ma na koncie zwycięstwo w najważniejszym z ich dotychczasowych pojedynków – w ćwierćfinale Wimbledonu 2023 roku. I to tamten mecz do dziś pozostaje bolesnym punktem w pamięci polskiej liderki.
Ćwierćfinał Wimbledonu 2023 – mecz, który ciąży
W tamtym meczu Świątek prowadziła w pierwszym secie 5:3, 30:0. Wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Ale nagle Switolina wrzuciła wyższy bieg i wygrała 11 punktów z rzędu, obejmując prowadzenie 6:5. Iga nie zdołała się już pozbierać. Od tamtego momentu do końca seta przegrała aż 16 z 18 rozegranych punktów. W przerwie zamknięto dach – gra została wstrzymana na 15 minut, ale przerwa wcale nie pomogła Polce. Ukrainka wygrała pierwszego gema drugiego seta do zera, a jej dominacja objęła aż 20 z 22 ostatnich punktów.
Świątek zawodził forhend, a warunki na trawie zdecydowanie bardziej odpowiadały Switolinie. Dla Ukrainki, która już w 2019 roku dotarła w Londynie do półfinału, był to grunt znacznie lepiej znany. I choć Świątek zdobyła Wimbledon jako juniorka, to w seniorskim tourze nigdy nie przeszła dalej niż do tamtego ćwierćfinału.
W drugim secie Świątek walczyła jak lwica – doprowadziła do tie-breaka i wygrała go 7:5. Niestety, decydująca partia to była dominacja Switoliny – 6:2. Iga popełniła aż 41 niewymuszonych błędów, przy tylko 25 po stronie rywalki. – Dałam z siebie wszystko, ale popełniłam błędy, które nie powinny się zdarzyć. Ona z kolei grała szybko, agresywnie, nie wstrzymywała ręki – przyznała później Polka.
Liderka kontra młoda mama
Warto pamiętać, że w tamtym meczu Świątek była liderką rankingu WTA. Switolina – wracająca po urodzeniu dziecka – występowała z dziką kartą. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej była 1334. na świecie. A jednak to ona pokonała numer jeden i zameldowała się w półfinale Wimbledonu. Po zwycięstwie powiedziała do kibiców: – Gdyby ktoś powiedział mi, że znajdę się w półfinale, pomyślałabym, że zwariował. Kiedy jeden z dziennikarzy zapytał ją potem, czy czuje, że może wygrać Wimbledon, Switolina odpowiedziała śmiejąc się: – Zwariowałeś?
W końcu to nie ona sięgnęła po tytuł – w półfinale przegrała z późniejszą mistrzynią, Marketą Vondrousovą.
Mączka sprzyja Świątek, ale Switolina jest w formie
Roland Garros to terytorium Świątek – cztery tytuły, w tym trzy z rzędu, i seria 25 kolejnych zwycięstw. Ale to nie znaczy, że może zlekceważyć Ukrainkę. Switolina również bardzo dobrze czuje się na ziemi – w tym sezonie wygrała już 16 meczów na tej nawierzchni, przy tylko dwóch porażkach. To najlepszy bilans w całym kobiecym tourze!
W tym roku wygrała turniej w Rouen, dotarła do półfinału w Madrycie, ćwierćfinału w Rzymie, a teraz melduje się w ćwierćfinale Roland Garros. To już piąty raz w jej karierze – pierwszy był dokładnie 2 czerwca 2015 roku. Wtedy 14-letnia Iga dopiero marzyła o wielkim tenisie.
W dorobku Switoliny jest 18 tytułów WTA, z czego aż siedem zdobyła na kortach ziemnych. To dowód na jej klasę i konsekwencję. I choć faworytka wtorkowego meczu jest jedna – to Iga Świątek – to sama Polka najlepiej wie, że na Switolinę trzeba być gotowym. Bo ona walczy do samego końca.