Ostre słowa dziennikarza “Daily Mail” Olivera Holta na temat Igi Świątek i Jannika Sinnera po ich triumfach w Wimbledonie wciąż wywołują poruszenie. Angielski felietonista zasugerował, że oboje nie powinni w ogóle zostać dopuszczeni do turnieju, ze względu na przeszłe sprawy dopingowe. W rozmowie ze Sport.pl inni brytyjscy dziennikarze tenisowi krytykują postawę Holta, podkreślają bezpodstawność jego zarzutów i tłumaczą, z czego wynika sukces Polki w Londynie. — Wszyscy przesadzili — podsumowuje jeden z nich.
Holt ostro o Świątek i Sinnerze: “Kapitulacja” sportu
W swoim głośnym tekście Holt zaatakował zwycięzców Wimbledonu, pisząc, że nie powinni w ogóle brać udziału w turnieju. Przypomniał, że Sinner został zawieszony na trzy miesiące za obecność śladowych ilości clostebolu w organizmie, a Świątek – na miesiąc, po wykryciu minimalnego stężenia trimetazydyny.
„Nie świętujcie zwycięzców Wimbledonu — to szokujące dla tenisa, że nie przeszli testów na obecność dopingu i nigdy nie powinni tam być” — grzmiał w tytule swojego felietonu. Szczególnie ostro ocenił zdjęcie, na którym Iga i Jannik tańczą wspólnie na Balu Mistrzów, uznając je za „kapitulację w walce z dopingiem”.
Brytyjscy dziennikarze ripostują: “To nieporozumienie”
Tony Fairbairn z portalu Britwatchsports.com uważa, że Holt nie zrozumiał istoty sprawy. — “Daily Mail” to typowy tabloid, w którym liczy się klikalność, nie pogłębiona analiza. Każdy, kto śledzi te przypadki, wie, że ani Świątek, ani Sinner nie stosowali dopingu celowo. Iga nawet nie miała świadomości, że lek kupiony w aptece zawiera zakazany składnik — tłumaczy.
Adam Addicott z UbiTennis.net, specjalizujący się w kwestiach antydopingowych, dodaje, że cała sprawa obnaża raczej problemy z samym systemem, niż z postawą zawodników. — Oboje są topowymi tenisistami i mogli sobie pozwolić na pomoc najlepszych prawników. Dzięki temu ich sprawy zostały szybko i rzetelnie wyjaśnione. Gdyby byli niżej notowani, mogłoby się to skończyć zupełnie inaczej.
Przypomina też przypadek Brytyjki Tary Moore, która została zawieszona po pozytywnym teście, choć tłumaczyła się spożyciem skażonego mięsa. Finalnie została zdyskwalifikowana aż do 2028 roku. — Jej przypadek był zupełnie inny niż Igi czy Jannika, dlatego nie można wrzucać ich do jednego worka — podkreśla Addicott.
Zaskoczenie? Niekoniecznie. Świątek już tu kiedyś triumfowała
Dziennikarze analizują także, czy sukces Świątek na trawie był dla nich zaskoczeniem. Chris Bowers, znany komentator tenisa z BBC i Eurosportu, przypomina: — Iga wygrała juniorski Wimbledon w 2018 roku. Już wtedy było jasne, że ma potencjał na tej nawierzchni. Później wiele osób, w tym ona sama, zbyt mocno uwierzyło, że trawa jej nie służy. To był błąd.
Addicott dodaje, że choć Polka wcześniej nie wygrała żadnego turnieju na trawie, nie można mówić o sensacji. — Iga ma już doświadczenie w zdobywaniu tytułów wielkoszlemowych. W kobiecym tenisie to coraz częstsze, że Wimbledon wygrywają zawodniczki, które nigdy wcześniej tam nie triumfowały. W ostatnich latach tak było z Rybakiną, Vondrousovą czy Krejcikovą. Teraz dołączyła do nich Świątek.
Mentalność mistrzyni i skuteczność serwisu
Zdaniem Bowersa kluczowe było odpowiednie nastawienie psychiczne oraz współpraca z trenerem Wimem Fissettem. — Po gorszym okresie na cegle Iga znalazła nową energię i chęć do rywalizacji. Wreszcie pokazała na trawie to, do czego zawsze była zdolna — podkreśla.
Addicott zwraca uwagę na techniczne aspekty. — Jej serwis działał jak nigdy wcześniej — w każdym meczu wygrywała ponad 70 proc. punktów po pierwszym podaniu. Równie imponująco wyglądała jej praca nóg — to zasługa pracy wykonanej z Fissettem, który od dawna zapowiadał poprawę wyników na trawie.
Świątek znów na szczycie
Wygrywając Wimbledon, Iga Świątek sięgnęła po swój szósty tytuł wielkoszlemowy. Dzięki temu awansowała na drugie miejsce w rankingu WTA Race (obejmującym wyłącznie wyniki z 2025 roku), a także przesunęła się na trzecią lokatę w klasyfikacji generalnej WTA. Już wkrótce Polka rozpocznie rywalizację w prestiżowym turnieju WTA 1000 w Montrealu, gdzie powalczy o kolejne zwycięstwa.
Podsumowanie? Świątek pokazała klasę — nie tylko sportową, ale i ludzką. A oskarżenia Holta? Dla wielu komentatorów to jedynie hałas bez podstaw.