Syprzak wrócił, a mistrz Polski sprawił sensację. Historyczny wynik w Paryżu
Orlen Wisła Płock dokonuje niemożliwego – historyczne zwycięstwo nad PSG w Lidze Mistrzów! Dziewięć razy Orlen Wisła Płock mierzyła się z Paris Saint-Germain w Lidze Mistrzów, i dziewięć razy musiała uznać wyższość potentata z Francji. Wydawało się, że ten schemat powtórzy się również i tym razem. PSG to przecież drużyna naszpikowana gwiazdami, a mistrzowie Polski…
Orlen Wisła Płock dokonuje niemożliwego – historyczne zwycięstwo nad PSG w Lidze Mistrzów!
Dziewięć razy Orlen Wisła Płock mierzyła się z Paris Saint-Germain w Lidze Mistrzów, i dziewięć razy musiała uznać wyższość potentata z Francji. Wydawało się, że ten schemat powtórzy się również i tym razem. PSG to przecież drużyna naszpikowana gwiazdami, a mistrzowie Polski przyjechali do Paryża w mocno osłabionym składzie. Xavier Sabate nie mógł skorzystać z kilku kluczowych zawodników, co jeszcze bardziej podkreślało różnicę potencjałów.
Ale sport jest nieprzewidywalny. I to właśnie udowodnili „Nafciarze”. Zagrali fantastyczne spotkanie, zaskoczyli faworyta i pokonali PSG 31:28. Kluczową rolę odegrał Tomas Piroch, który zdobył aż 10 bramek. To był występ, który na długo zapisze się w historii polskiej piłki ręcznej.
Trudna sytuacja Orlen Wisły Płock przed meczem
Przed starciem z PSG sytuacja polskiego zespołu w Lidze Mistrzów nie wyglądała najlepiej. Po dziesięciu kolejkach Orlen Wisła Płock miała na koncie zaledwie cztery punkty. Ostatni mecz fazy grupowej – porażka w Macedonii Północnej – tylko pogłębił ich trudną sytuację. Awans do fazy pucharowej wciąż był możliwy, ale wymagał niemal perfekcyjnej gry w kolejnych spotkaniach.
Xavier Sabate już w poprzednim sezonie udowodnił, że potrafi przygotować drużynę na decydujące momenty. Wtedy również Wisła awansowała do fazy pucharowej w ostatniej chwili i stoczyła niezwykle wyrównane boje z PSG. Niestety, oba mecze zakończyły się minimalnymi porażkami, przez co polski zespół nie dostał się do ćwierćfinału.
Tym razem miało być jeszcze trudniej. Orlen Wisła Płock nigdy wcześniej nie zdobyła nawet punktu w starciach z PSG. Najbliżej była jesienią, gdy w Płocku Michał Daszek mógł doprowadzić do remisu rzutem karnym wykonywanym już po końcowej syrenie. Niestety, Andreas Palicka obronił jego rzut.
Co gorsza, tym razem Daszka zabrakło w składzie – leczy kontuzję. Oprócz niego Xavier Sabate nie mógł też skorzystać z Zoltana Sziy i nowego nabytku zespołu, Chorwata Luki Stepančicia. Braki w drugiej linii były więc znaczące, a PSG wydawało się niemal poza zasięgiem.
Odważny początek mistrzów Polski w Paryżu
Mimo tych problemów mistrzowie Polski od początku grali z ogromnym zaangażowaniem i determinacją. Nie przestraszyli się utytułowanego rywala. Viktor Hallgrimsson w bramce nie miał może spektakularnych interwencji, ale swoje zadanie wykonywał solidnie. Kluczowa była jednak agresywna i konsekwentna gra „Nafciarzy” w defensywie, zwłaszcza na ósmym i dziewiątym metrze, co sprawiało PSG ogromne trudności.
Płocczanie zaczęli z dużym impetem – już w piątej minucie prowadzili 5:2, a Gergo Fazekas ponownie zaskoczył Andreasa Palickę. Szwedzki bramkarz PSG nie zanotował żadnej skutecznej interwencji w pierwszych minutach, choć później zaczął się rozkręcać.
Kamil Syprzak, były zawodnik Wisły, który wrócił do gry po kontuzji odniesionej na mistrzostwach świata, również nie miał najlepszego początku. W 6. minucie wywalczył rzut karny po faulu Mirsada Terzicia, ale sam go nie wykonywał. Gdy jednak w 12. minucie podszedł do rzutu karnego, trafił w poprzeczkę. W odpowiedzi Miha Zarabec podwyższył prowadzenie Wisły na 8:4 w 15. minucie.
Płocczanie utrzymywali świetne tempo przez większą część pierwszej połowy, choć po wprowadzeniu zmian ich gra nieco straciła na jakości. PSG nie potrafiło jednak odskoczyć – w 22. minucie Elohim Prandi doprowadził do remisu 9:9, a tuż przed końcem pierwszej połowy było 13:13.
Niestety, problemy z wykluczeniami zaczęły doskwierać Wiśle. Zwłaszcza Przemysław Krajewski miał pecha – dwukrotnie został ukarany, a jego druga kara wynikała z błędu przy zmianie. Jako jeden z kluczowych defensorów zespołu jego nieobecność była mocno odczuwalna.
Pierwsza połowa zakończyła się minimalnym prowadzeniem PSG 15:14, ale na pewno paryżanie nie spodziewali się aż tak trudnej przeprawy.
Druga połowa – Wisła Płock przejmuje inicjatywę
Po przerwie można było się spodziewać, że PSG przejmie kontrolę nad meczem i narzuci swój rytm. Tak się jednak nie stało. Wręcz przeciwnie – Orlen Wisła Płock grała coraz lepiej!
Mistrzowie Polski nie tylko dotrzymywali kroku faworytowi, ale wręcz zaczęli dominować. Hallgrimsson bronił coraz pewniej, a defensywa Wisły funkcjonowała doskonale. Efekty przyszły bardzo szybko – w 35. minucie, po trafieniu Kamila Syprzaka, PSG prowadziło 17:16. Ale kilka minut później to Wisła była na czele. W 42. minucie, po znakomitym minięciu obrońcy i trafieniu Gergo Fazekasa, zrobiło się 17:20!
Gwiazdy PSG, w tym Luc Steins, zaczęły popełniać coraz więcej błędów. Paryżanie byli ewidentnie zaskoczeni tak dobrą grą Wisły.
Końcowe minuty meczu to prawdziwy popis mistrzów Polski. Tomas Piroch rzucał jak natchniony, a defensywa Wisły nie pozwalała PSG na swobodne konstruowanie akcji. Gospodarze próbowali jeszcze odwrócić losy spotkania, ale Wisła nie wypuściła tego zwycięstwa z rąk.
Ostatecznie mecz zakończył się sensacyjnym wynikiem 31:28 dla Orlen Wisły Płock. To pierwsze zwycięstwo polskiego klubu nad PSG w historii!
Historyczne zwycięstwo „Nafciarzy”
To spotkanie pokazuje, jak nieprzewidywalny jest sport. Orlen Wisła Płock, skazywana na porażkę, pojechała do Paryża i pokonała jednego z faworytów do zwycięstwa w Lidze Mistrzów.
Xavier Sabate udowodnił, że jego drużyna potrafi walczyć do końca, nawet gdy wszystko wydaje się przeciwko niej. To historyczna chwila dla polskiej piłki ręcznej i ogromna motywacja dla Wisły na dalszą część sezonu.
Czy to zwycięstwo stanie się punktem zwrotnym dla płocczan? Czas pokaże. Ale jedno jest pewne – tego meczu kibice w Polsce nie zapomną przez długi czas.