Szok po tym, co ogłosił Żyła. Tego byśmy o nim nigdy nie powiedzieli
Jakub Balcerski 06.12.2024 22:50 Piotr Żyła poleciał na 130 metrów, a trener Thomas Thurnbichler szeroko się uśmiechnął. Wiślanin zajął siódme miejsce, najwyższe spośród wszystkich Polaków w piątkowych kwalifikacjach. Wrócił do Pucharu Świata w wielkim stylu i to nie tylko na skoczni, bo po skoku swoim wyznaniem rozbawił dziennikarzy. 257 dni – tyle dzieliło ostatnie skoki…
Jakub Balcerski 06.12.2024 22:50
Piotr Żyła poleciał na 130 metrów, a trener Thomas Thurnbichler szeroko się uśmiechnął. Wiślanin zajął siódme miejsce, najwyższe spośród wszystkich Polaków w piątkowych kwalifikacjach. Wrócił do Pucharu Świata w wielkim stylu i to nie tylko na skoczni, bo po skoku swoim wyznaniem rozbawił dziennikarzy.
257 dni – tyle dzieliło ostatnie skoki Piotra Żyły w Pucharze Świata z końcówki marca w Planicy od jego powrotu po kontuzji i wyjątkowo późnego startu nowego sezonu w Wiśle. Ostatni raz zabrakło go na inauguracji zimy 14 lat temu. Rehabilitacja po kontuzji i praca, którą w ostatnich miesiącach przygotowań wykonał skoczek, wyszły jednak na tyle dobrze, że w piątek na skoczni imienia Adama Małysza był konkurencyjny nie tylko wobec innych Polaków.
Zobacz wideo Adam Małysz ocenia początek sezonu polskich skoczków. “Tego sobie nie wyobrażamy”
Wielki powrót Piotra Żyły w Wiśle. Ale sam przyznał: miałem ciąga
Siódme miejsce w kwalifikacjach po skoku na 130 metrów trzeba uznać za jego sukces. I to bez względu na okoliczności. Pewnie, że leciał w korzystnych warunkach – wiało mu średnio z 1,11 metra na sekundę pod narty. Trafił dobrze, miał szczęście, ale też umiał to wszystko wykorzystać.
– Ten ostatni skok był bardzo fajny. Treningowe faktycznie wyglądały jak treningowe. W kwalifikacjach wszystko wyszło lepiej, ale nie ma się co oszukiwać, że miałem w nim ciąga – przyznaje Żyła. – Fajnie się wtedy leciało, czułem to powietrze i potrafiłem je wykorzystać – dodaje.
To, że od wracającego po kontuzji Żyły lepszy nie był żaden z pozostałych polskich skoczków, jest dość wymowne i dobrze pokazuje, w jakim miejscu jest kadra Thomasa Thurnbichlera. Niektórzy zawodnicy mieli warunki o wiele trudniejsze, wręcz zupełnie inne niż Żyła, ale jednocześnie trudno tłumaczyć fakt, że kolejny zawodnik kadry A w wynikach kwalifikacji, 18. Dawid Kubacki, stracił do Żyły siedem punktów i oddał skok aż o dziesięć metrów bliższy.
Żyle może pasować typ skoczni – w końcu jest stąd i skacze w bardzo lotnym stylu, który obiekt w Wiśle-Malince “promuje”, ale według trenera Thurnbichlera to miały być atuty także u Aleksandra Zniszczoła i Pawła Wąska. A oni skończyli jedyną piątkową serię ocenianą odpowiednio na 27. i 35. miejscu.
Żyła zdradził, jak wrócił do formy po kontuzji. “To daje mi nadzieję”
Żyła wrócił na skocznię jesienią, po kontuzji kolana i najdłuższej przerwie od skoków w jego karierze w ostatnich latach. To, że powrót do formy, która pozwala mu brać udział w zawodach najwyższej rangi, zajął mu nieco dłużej, nie powinno dziwić. W piątek w Wiśle potwierdził jednak, że wykonał dokładnie to, co powinien wykonać w odpowiednim dla siebie czasie.
– Pracuję już dosyć długo na intensywnym poziomie. Zaczynam czuć, że mi to wychodzi. Nie wiedziałem w ogóle, na jakim poziomie i w którym miejscu jestem i czego oczekiwać. Teraz jeszcze też nie do końca wiem, ale fajnie, że mogę startować i się sprawdzić – ocenia Piotr Żyła.
A jak pracował i pracuje w tym momencie aktualny mistrz świata na normalnej skoczni? – To nie jest czas na to, żeby coś zmieniać czy kombinować. Mam jeden cel na każdy skok i tak skok za skokiem nudnie wykonuję to, co mam do zrobienia. Stabilizacja staje się coraz większa. To daje mi nadzieję. Kiedy wchodziliśmy na tory lodowe, to brakowało mi równych skoków, bo tam wyszły dwa, dwa nie. Teraz jest w miarę stabilnie. Cudów i szału chyba nie ma, ale tragedii też nie – wskazuje skoczek.
Po skoku Żyły Thurnbichler od razu szeroko się uśmiechnął. “Miło widzieć”
Po tym, jak Thomas Thurnbichler zobaczył, gdzie wylądował jego zawodnik w kwalifikacjach, na twarzy Austriaka pojawił się szeroki uśmiech.
– Miło widzieć, ile ma w sobie motywacji. W treningach na skoczni stracił trochę czasu, starając się dostosować swój sprzęt. Chwilę zajęło mu, żeby go odpowiednio dopasować. Ale to robi różnicę w skokach. I teraz Piotrek jest w stanie skakać skutecznie, na dobrym poziomie. Oczywiście nie takim, na którym już mógłby być. Ale powoli się do niego zbliża – oceniał sytuację Żyły jeszcze przed piątkowymi skokami w Wiśle Thurnbichler.
Czy szkoleniowiec bał się, że Żyła może nie wrócić na wysoki poziom w ogóle? – Nie. Zawodnika wracającego po kontuzji nie można naciskać. On musi robić swoje, żeby stopniowo się rozwijać i poprawiać. Dla jednego to pójdzie szybciej, dla innego znacznie wolniej. Lepiej nie stawiać przed sobą w takim procesie powrotu do zdrowia żadnych celów. Najważniejsze, żeby nie brakowało motywacji i odpowiedniego podejścia do pracy – wyjaśnia Thomas Thurnbichler.
Na koniec Żyła pokazał swoją prawdziwą twarz. I wyznał: jestem gruby!
W trakcie przerwy od startów w Pucharze Świata Żyła przyznawał w rozmowie z TVP Sport w programie “3.Seria”, że jeśli będzie trzeba, to wybierze się i do “drugiej ligi” skoków, czyli Pucharu Kontynentalnego. – W tym momencie nie myślę o tym, gdzie będę skakał. Ale jest zima, zaczął się sezon, a ja jestem głodny skoków, stęskniony. Chce mi się startować. Nie chcę trenować, a brać udział w zawodach. Puchar Kontynentalny to też jest start i jak najbardziej, gdyby trzeba było, to z chęcią i tam pojadę. Tego mi brakuje. Od treningów jest lato – mówi teraz skoczek.
W rozmowie ze Sport.pl o trudnościach w powrocie po kontuzji kolana Żyła wskazał, że “rozleniwił się” bez treningów na skoczni, choć miał pomysł na siebie poza swoim sportem. Jednocześnie teraz zgadza się, że zdążył zatęsknić za skokami. – Fajnie znowu tu być i poczuć tę rywalizację, adrenalinę. Mogłem sobie przypomnieć, jak dawno tego u mnie nie było. Nie czułem, czy mocno się odzwyczaiłem od rywalizacji. Na skoczni zrobiłem to, co umiem, nic szczególnego. Mam swój system pracy i do tej pory byłem mocno skupiony na przygotowaniach. Ale ostatnio to, co teraz czułem w marcu w Planicy. I teraz faktycznie mam już to samo co wtedy. Wszedł mi automatyzm, taki mój rytuał – zdradza.
Na koniec rozmowy Żyła pokazuje znaną nam wszystkim twarz. Choć słowa, które usłyszeli dziennikarze były chyba jeszcze bardziej zaskakujące niż dobra dyspozycja, którą prezentował Polak. Chodziło o jego wyznanie na temat problemów z wagą w trakcie powrotu po urazie, o których powiedział Eurosportowi.
Zapytany o to, jak duża była skala tego kłopotu, odpowiedział żartami. – Już znowu jestem gruby, więc jest dobrze, ha, ha. Miesiąc temu to było, a przez tyle czasu można zrobić dużo w tę i dużo w tę. Dieta cud? Nie będę może za dużo zdradzał. Powiem tyle, że jestem gruby, ale szczęśliwy! – śmieje się Żyła.
Właśnie takiego Piotrka nam brakowało – rzucającego teksty w swoim stylu, radosnego i lądującego daleko. Oby tę samą wersję siebie Żyła pokazał w Wiśle w sobotnim konkursie indywidualnym. Pierwszą serię rywalizacji zaplanowano na godzinę 15:05. Relacja na żywo na Sport.pl, a transmisja w Eurosporcie, TVN i na platformie Max.