Sztab Świątek nie wiedział, co się dzieje. Sensacja, jakiej świat nie widział
Iga Świątek sensacyjnie przegrywa z Alexandrą Ealą – droga przez mękę w Miami To była transmisja tylko dla ludzi o mocnych nerwach. Iga Świątek, wiceliderka światowego rankingu, była absolutną faworytką ćwierćfinałowego meczu turnieju WTA 1000 w Miami przeciwko Alexandrze Eali, zajmującej 140. miejsce w rankingu WTA. Nikt nie spodziewał się, że to starcie zakończy się…
Iga Świątek sensacyjnie przegrywa z Alexandrą Ealą – droga przez mękę w Miami
To była transmisja tylko dla ludzi o mocnych nerwach. Iga Świątek, wiceliderka światowego rankingu, była absolutną faworytką ćwierćfinałowego meczu turnieju WTA 1000 w Miami przeciwko Alexandrze Eali, zajmującej 140. miejsce w rankingu WTA. Nikt nie spodziewał się, że to starcie zakończy się tak dramatycznie. Polka sensacyjnie przegrała 2:6, 5:7, odpadając z turnieju. Nie pomogły podpowiedzi z jej boksu, prośby członków zespołu, ani nawet konsultacje trenera Wima Fissette’a z psycholożką Darią Abramowicz.
Od samego początku pojedynek był pełen napięcia. Już pierwsze trzy gemy były rozgrywane na przewagi, co sygnalizowało, że Eala nie zamierza się poddawać. Wynik po tych gemach był jeszcze bardziej zaskakujący niż ich intensywność – po 21 minutach Filipinka prowadziła 2:1. Eksperci i kibice przewidywali, że po takim czasie to Świątek będzie bliska zamknięcia seta, a statystyki sztucznej inteligencji dawały jej 90% szans na wygraną. Ale sport po raz kolejny udowodnił, że nie liczą się przewidywania, a rzeczywistość często pisze własne scenariusze.
Upał kontra Iga Świątek – czy warunki atmosferyczne miały wpływ na grę?
Niepokojące były już pierwsze minuty spotkania. W ciągu zaledwie trzech gemów Polka popełniła aż 12 niewymuszonych błędów, podczas gdy Eala miała ich tylko dwa. Trener Fissette przypominał Idze o konieczności lepszej pracy nóg, ale nawet znając jej klasę, trudno było zrozumieć, dlaczego tak bardzo odstawała od swojego zwykłego poziomu.
Dodatkowym problemem były ekstremalne warunki pogodowe. W Miami panował upał – temperatura w cieniu sięgała 30 stopni Celsjusza, a komentatorzy Canal+ Paula Kania-Choduń i Bartosz Ignacik mówili, że z powodu przegrzania wyłączały się ich telefony. Na bandach za kortem przestały działać prędkościomierze, a reklamy zgasły.
Mimo to warunki pogodowe nie mogły być jedynym wyjaśnieniem słabej dyspozycji Świątek. Zwłaszcza że jej rywalka, Alexandra Eala, również nie była w pełni sił – miała zabandażowane lewe udo i poruszała się z pewnymi trudnościami. A jednak to Polka wyglądała na bardziej ospałą i niepewną.
Bezradność Świątek – kiedy faworytka staje się bezbronna
Iga przełamała rywalkę na 2:3, ale natychmiast potem przegrała swojego gema serwisowego do zera. Jej trener mówił jej: „Graj prościej”, ale Świątek była coraz bardziej zdenerwowana. Kolejnego gema na 2:5 również przegrała do zera.
To było coś, co nie miało prawa się wydarzyć. Od czterech lat Świątek nie przegrywała meczu z żadną tenisistką spoza pierwszej setki rankingu. Ostatni raz zdarzyło się to w 2021 roku, także w Miami, kiedy uległa 338. na świecie Anie Konjuh. Od tamtej pory Polka wygrała 38 spotkań z rywalkami spoza top 100.
Kiedy przy stanie 2:5 Maciej Ryszczuk, odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne Igi, krzyknął: „Nogi aktywnie!”, komentator Ignacik zauważył: „Skoro z boksu przebija się Maciek, to już to wiele znaczy”. Po chwili pierwsza partia zakończyła się sensacyjnym wynikiem 6:2 dla Eali.
Świątek w tym secie przegrała wszystkie swoje gemy serwisowe – cztery w sumie – i popełniła aż 19 niewymuszonych błędów, przy zaledwie pięciu Filipinki. Była zdenerwowana i nie słuchała rad swojego zespołu. Fissette próbował jej przekazać, że musi dodać więcej rotacji i zmusić rywalkę do biegania, ale Polka poszła na przerwę toaletową i wróciła na kort wciąż nieobecna.
Światełko w tunelu – powrót Świątek?
Kiedy Eala prowadziła już 6:2, 2:0, w jej boksie zasiadał Toni Nadal, wujek Rafaela Nadala, który trenował młodą Filipinkę w akademii swojego słynnego bratanka. To właśnie w tej akademii w czerwcu 2023 roku Eala odebrała dyplom ukończenia edukacji, a na pamiątkowym zdjęciu pozowała obok… Igi Świątek, która była dla niej inspiracją.
Ale choć Świątek przegrała pierwszego seta i początek drugiego, wreszcie zaczęła się budzić. Przy stanie 0:2 przełamała Ealę, potem wygrała swój serwis i znów przełamała rywalkę. Nagle prowadziła 4:2 i wydawało się, że powoli odzyskuje kontrolę.
Nie było wiadomo, na ile pomogły konsultacje w jej boksie, ale pewnym było, że Świątek zaczęła grać odważniej. Choć wciąż się myliła, zaczęła dyktować warunki i zmuszać Ealę do biegania.
Nie budzik, tylko alarm – końcówka horroru
W tym momencie Ignacik żartował: „Wygląda na to, że Iga Świątek nastawiła budzik na godzinę 14, zamiast na 13” – odnosząc się do tego, że Polka zaczęła grać lepiej dopiero po godzinie meczu. Ale kilka minut później śmiech zamienił się w niepokój.
Gra Świątek znów faluje. Eala odrabia straty i doprowadza do wyniku 4:4, a potem 5:5. W tym momencie w boksie Igi ktoś – prawdopodobnie Maciej Ryszczuk – mówi do niej desperacko: „Posłuchaj chociaż raz”.
Ale Świątek nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na grę Filipinki. Przy stanie 5:6, serwując na utrzymanie się w meczu, popełniła kolejne błędy i to Eala zamknęła spotkanie, sprawiając jedną z największych sensacji turnieju.
Podsumowanie – co dalej dla Świątek?
To bolesna porażka dla Świątek, ale nie koniec świata. W 2025 roku Polka jako jedyna tenisistka dotarła do ćwierćfinału każdego turnieju rangi WTA 1000, w którym występowała. Choć nie wygrała żadnego turnieju od triumfu w Roland Garros w czerwcu 2024 roku, jej wyniki wciąż są niezwykle stabilne.
Mimo to ta porażka to dla niej poważne ostrzeżenie. Czas na analizę błędów i refleksję, bo Iga Świątek nadal jest jedną z najlepszych tenisistek świata – ale tym razem trafiła na rywalkę, która nie bała się marzyć i zrealizowała swój plan w stu procentach.