Tajwańskie media biją na alarm. Na afiszu płeć rywalki Szeremety po dekrecie Trumpa. Rozpętał burzę
Tajwan w szoku po decyzji Trumpa. Czy nowy zakaz uderza w Lin Yu-ting? Media na Tajwanie zareagowały błyskawicznie i niemal jednogłośnie na wieści płynące ze Stanów Zjednoczonych. Niepokój wywołało podpisanie przez Donalda Trumpa kontrowersyjnego rozporządzenia dotyczącego udziału osób transpłciowych w kobiecych zawodach sportowych. Tajwańskie dzienniki zastanawiają się, czy decyzja amerykańskiego prezydenta jest wymierzona w Lin…
Tajwan w szoku po decyzji Trumpa. Czy nowy zakaz uderza w Lin Yu-ting?
Media na Tajwanie zareagowały błyskawicznie i niemal jednogłośnie na wieści płynące ze Stanów Zjednoczonych. Niepokój wywołało podpisanie przez Donalda Trumpa kontrowersyjnego rozporządzenia dotyczącego udziału osób transpłciowych w kobiecych zawodach sportowych. Tajwańskie dzienniki zastanawiają się, czy decyzja amerykańskiego prezydenta jest wymierzona w Lin Yu-ting – złotą medalistkę olimpijską w boksie, która w wielkim finale pokonała polską zawodniczkę, Julię Szeremetę.
Trump, który objął urząd 20 stycznia, już w pierwszych tygodniach swojej prezydentury podpisał cztery akty prawne uderzające w prawa osób transpłciowych. Ostatnie z nich – zakaz udziału transpłciowych kobiet w kobiecych zawodach sportowych – wzbudziło szczególnie duże emocje. W swojej wypowiedzi Trump wyraźnie podkreślił, że jego administracja nie będzie tolerować „wymazywania płci biologicznej”.
– Radykalna lewica prowadziła kampanię mającą na celu całkowite wymazanie pojęcia płci biologicznej i zastąpienie jej ideologią transpłciowości. Dzięki temu dekretowi wojna ze sportem kobiecym dobiegła końca – powiedział prezydent USA w oficjalnym wystąpieniu cytowanym przez NBC News.
W swojej argumentacji Trump odwołał się między innymi do igrzysk olimpijskich w Paryżu 2024, gdzie w kobiecym turnieju bokserskim złote medale zdobyły Algierka Imane Khelif oraz Lin Yu-ting z Tajwanu. O ile pierwsze nazwisko nie wywołało większych emocji w USA, o tyle triumf Tajwanki stał się przedmiotem spekulacji. Czy nowy dekret prezydenta USA ma być aluzją do Lin Yu-ting?
Tajwańskie media w obronie Lin Yu-ting
Gdy tylko informacja o podpisaniu dekretu przez Trumpa dotarła na Tajwan, lokalne media zareagowały z niepokojem. Wiele redakcji zauważyło, że choć nowe prawo nie dotyczy bezpośrednio Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, to może mieć wpływ na przyszłe decyzje dotyczące międzynarodowych zawodów sportowych.
Portal cna.com.tw przytoczył fragment wypowiedzi Trumpa, w którym prezydent USA stwierdził, że podczas igrzysk olimpijskich w Los Angeles 2028 jego kraj „nie będzie siedzieć bezczynnie, gdy mężczyźni pokonują i krzywdzą sportsmenki”. W Tajwanie słowa te zostały odebrane jako jawna insynuacja dotycząca Lin Yu-ting.
Na reakcję tamtejszych władz nie trzeba było długo czekać. Hong Zhichang, zastępca dyrektora ds. administracji sportowej Tajwanu, stanowczo podkreślił, że Lin Yu-ting jest pełnoprawną sportsmenką i nie ma żadnych podstaw, by podważać jej status.
– Lin Yu-ting jest kobietą i to pozostaje całkowicie bezsporne – zaznaczył Zhichang w rozmowie z tajwańskimi mediami.
“Mój dowód osobisty zaczyna się od cyfry 2”
Sprawę szeroko omówił także portal tw.nextapple.com, który szczegółowo przeanalizował słowa Trumpa i ich możliwe konsekwencje. Portal nie ma wątpliwości, że nowy zakaz odnosi się do Lin Yu-ting.
Dziennikarze przypomnieli także wcześniejsze wypowiedzi samej zawodniczki, która odniosła się do spekulacji na swój temat.
– Mój dowód osobisty zaczyna się od cyfry 2. Niezależnie od płci, najważniejsze jest, aby stać się tym, kim lubisz i z czym czujesz się komfortowo. A także nie pozwolić, aby zatracić się w oczach innych – powiedziała Lin Yu-ting w rozmowie z tajwańskimi mediami.
Jak ustaliła Interia, w systemie identyfikacyjnym Tajwanu pierwsza cyfra w numerze dowodu osobistego ma kluczowe znaczenie – „1” oznacza mężczyznę, a „2” kobietę. W związku z tym nie ma żadnych podstaw, by poddawać w wątpliwość płeć tajwańskiej zawodniczki.
Czy igrzyska w Los Angeles 2028 będą inne?
Choć nowy dekret Trumpa nie ma natychmiastowego wpływu na decyzje Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, jego konsekwencje mogą być długofalowe. Wielu ekspertów zwraca uwagę, że do igrzysk w Los Angeles w 2028 roku zostały jeszcze trzy lata, a polityka dotycząca osób transpłciowych w sporcie może ulec dalszym zmianom.
Tajwańskie media podkreślają, że temat jest niezwykle delikatny, a zarazem może doprowadzić do międzynarodowych napięć. Władze Tajwanu stanowczo bronią swojej mistrzyni olimpijskiej i podkreślają, że wszelkie spekulacje na jej temat są bezpodstawne.
Tymczasem sportowy świat czeka na dalszy rozwój wydarzeń i ewentualne reakcje ze strony Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego oraz innych organizacji sportowych. Jedno jest pewne – debata na temat płci w sporcie nie zakończy się wraz z podpisaniem dekretu przez Trumpa. Możliwe, że to dopiero początek większej batalii, której finał może nastąpić dopiero przed igrzyskami w Los Angeles.