Tak o Idze Świątek jeszcze nikt nie powiedział. Hipnotyzujące
Lawendowa mgiełka wraca do Paryża. Iga Świątek coraz mocniejsza na Roland Garros „Lawendowa mgiełka” – tak określił Igę Świątek oficjalny profil WTA na platformie X podczas jej meczu z Emmą Raducanu w drugiej rundzie Roland Garros. I coś w tym jest. Polka, ubrana w strój z lawendowymi akcentami, nie tylko przyciąga wzrok, ale przede wszystkim…
Lawendowa mgiełka wraca do Paryża. Iga Świątek coraz mocniejsza na Roland Garros
„Lawendowa mgiełka” – tak określił Igę Świątek oficjalny profil WTA na platformie X podczas jej meczu z Emmą Raducanu w drugiej rundzie Roland Garros. I coś w tym jest. Polka, ubrana w strój z lawendowymi akcentami, nie tylko przyciąga wzrok, ale przede wszystkim daje coraz więcej powodów, by sądzić, że właśnie w Paryżu wychodzi z niedawnej sportowej mgły.
Dwie mistrzynie, jeden faworyt
5:1 – to nie wynik meczu, ale bilans wielkoszlemowych tytułów obu zawodniczek, które spotkały się już w drugiej rundzie French Open 2025. Z jednej strony czterokrotna triumfatorka turnieju – Świątek, z drugiej – Raducanu, zwyciężczyni US Open 2021. Choć obie mają na koncie wielkie sukcesy, to jednak trudno było znaleźć kogoś, kto realnie stawiałby na Brytyjkę. I słusznie – Iga wygrała pewnie, w pełni kontrolując przebieg spotkania.
Było to już piąte spotkanie tych tenisistek w rozgrywkach WTA – i piąte zwycięstwo Polki. Choć tym razem Raducanu zaprezentowała się lepiej niż podczas ich ostatniego starcia w Australian Open 2025 (przegranego przez nią 1:6, 0:6), to wynik 6:1, 6:2 dla Świątek dobrze oddaje to, co działo się na korcie. Polka grała dojrzale, spokojnie i z wyczuciem tempa. Brytyjka starała się zmieniać rytm, zaskakiwać, ale na każdą próbę miała odpowiedź: konsekwencję, cierpliwość i świetne poruszanie się.
Iga odzyskuje siebie
To, co widzieliśmy w meczu z Raducanu, kontrastuje z obrazem Świątek z ostatnich tygodni. W Madrycie była zagubiona, przegrała półfinał z Coco Gauff 1:6, 1:6. W Rzymie znów zawiodła – uległa Danielle Collins 1:6, 5:7 już w trzeciej rundzie. W obu meczach widać było napięcie, niepokój, szarpane ataki i nerwy. Wtedy wielu kibiców i ekspertów z niepokojem zastanawiało się, co pokaże Iga w Paryżu.
Dziś możemy mówić o powrocie do stabilizacji. Najpierw przekonujące 6:3, 6:3 z Rebeccą Sramkovą, teraz pewna wygrana z Raducanu. W obu meczach Iga prezentowała się dojrzale, bez zbędnych emocji i chaosu. Gdy wcześniej zdarzało jej się zbyt agresywnie atakować i popełniać błędy, teraz znów potrafiła panować nad emocjami. Jej ruch na korcie – zawsze będący jednym z jej największych atutów – wygląda teraz o wiele lepiej niż kilka tygodni temu.
Energia w lawendowej tonacji
Lawendowy strój i określenie „lawendowa mgiełka” dobrze oddają nie tylko wizualną stronę występu Świątek, ale też to, jak rozgrywała kolejne akcje. Subtelnie, ale z pełną kontrolą. Zdjęcia z meczu – rozmyte, jakby spowite mgłą – podkreślają lekkość jej gry, ale jednocześnie energię i obecność w każdym zakątku kortu.
– Cieszy mnie powrót pewnego forhendu, minimalna liczba błędów, którą można policzyć na palcach jednej ręki, i przede wszystkim brak pośpiechu oraz nerwowości – podsumowywał Lech Sidor w Eurosport.
– Nie chcę popadać w hurraoptymizm, ale to była Iga w trybie Roland Garros. Wszystko się zgadzało – komentował z kolei w studiu Dawid Celt.
Powrót do mistrzowskiego poziomu?
W zeszłym roku po porażce z Igą w ćwierćfinale Roland Garros Marketa Vondrousova przyznała, że grając z Polką, czuła się jakby rywalizowała z szaleńcem – tak intensywna była jej gra. Mówiła wtedy o „psychicznym ataku”, jaki serwuje Świątek – o tym, jak nie daje chwili wytchnienia i jak konsekwentnie punktuje każdy słabszy moment rywalki.
W tym roku – przynajmniej na razie – Iga przypomina tamtą wersję siebie. Lawendowa mgiełka może być tylko preludium do prawdziwego paryskiego sztormu.
W trzeciej rundzie liderka światowego rankingu zmierzy się z jedną z dwóch zawodniczek – Czeszką Brendą Fruhvirtovą lub Rumunką Jaqueline Cristian. Mecz zaplanowano na piątek.