Tak przywitali Roberta Lewandowskiego na stadionie Borussii. Tylko spójrzcie [WIDEO]
Robert Lewandowski długo kazał na siebie czekać środowego wieczora na stadionie Borussii Dortmund. Gdy w końcu pojawił się na murawie, towarzyszyły temu przeraźliwe gwizdy, ale nie tylko on został w ten sposób potraktowany. Chwilę później miały miejsce sceny, które każą sądzić, że Polak jest dobrze wspominany przez kibiców na Signal Iduna Park, choć Hiszpanie przed…
Robert Lewandowski długo kazał na siebie czekać środowego wieczora na stadionie Borussii Dortmund. Gdy w końcu pojawił się na murawie, towarzyszyły temu przeraźliwe gwizdy, ale nie tylko on został w ten sposób potraktowany. Chwilę później miały miejsce sceny, które każą sądzić, że Polak jest dobrze wspominany przez kibiców na Signal Iduna Park, choć Hiszpanie przed meczem mówili o powrocie “zdrajcy”.
Korespondencja z Dortmundu
Była 20.25, gdy Robert Lewandowski w końcu pojawił się na murawie Signal Iduna Park. Polak odpuścił wcześniej zwyczajowe zapoznanie z nawierzchnią. Trudno jednak doszukiwać się w tym jakiegoś drugiego dna. Temperatura oscyluje bowiem wokół zera, więc pierwotnie na boisku pojawiła się tylko 10 piłkarzy gości.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Tego wieczora Lewandowski wybiegł po raz pierwszy na murawę w trakcie rozgrzewki. Gdy tylko pierwszy z piłkarzy z pola (bramkarze jak zwykle wyszli wcześniej) wyściubił nos z tunelu prowadzącego do szatni, rozległy się przeraźliwe gwizdy. Nie ominęły one i Lewandowskiego.
Tak kibice przywitali Lewandowskiego!
Polak nic sobie jednak z tego nie robił. Na murawę wbiegł żwawo, a po krótkiej zabawie z piłką przywitał się oklaskami najpierw ze swoimi obecnymi, a później byłymi kibicami. Niebawem powtórzył ten gest w stronę trybun zajmowanych przez miejscowych fanów. Gwizdów pod jego adresem nie odnotowano, można więc stwierdzić, że Lewandowski odwzajemniał serdeczne pozdrowienia od zwolenników Borussii. Tym samym zaprzeczając słowom Hiszpanów, którzy przed meczem mówili o powrocie “zdrajcy” do Dortmundu.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Gdy kilka chwil później spiker wyczytywał skład Barcelony, kibice Borussii nie zareagowali w jakiś szczególny sposób na nazwisko ich byłego piłkarza. Nie ma się co dziwić, w najlepsze oddawali się już bowiem dopingowaniu swoich obecnych ulubieńców.
Dokładnie 20 minut później Lewandowskiego nie było już na murawie. Boisko opuścił w stylu, który znamy jeszcze z czasów Adama Nawałki w reprezentacji Polski, a więc sprintem.