Thurnbichler usłyszał pytanie i nie wytrzymał. Mina Małysza mówi wszystko
“Ile zaczipowanych kombinezonów mają Polacy?” – brzmiało pytanie, które sfrustrowało Thomasa Thurnbichlera na konferencji prasowej przed zawodami Pucharu Świata w Wiśle. Austriak wyglądał, jakby miał już dość tego tematu. Ciekawe, czy trener zrozumiał, że chwilę wcześniej Aleksander Zniszczoł zdradził wszystko, co on chciał ukryć. Thomas Thurnbichler, słysząc pytanie dziennikarza Polskiego Radia Andrzeja Grabowskiego, tylko się…
“Ile zaczipowanych kombinezonów mają Polacy?” – brzmiało pytanie, które sfrustrowało Thomasa Thurnbichlera na konferencji prasowej przed zawodami Pucharu Świata w Wiśle. Austriak wyglądał, jakby miał już dość tego tematu. Ciekawe, czy trener zrozumiał, że chwilę wcześniej Aleksander Zniszczoł zdradził wszystko, co on chciał ukryć.
Thomas Thurnbichler, słysząc pytanie dziennikarza Polskiego Radia Andrzeja Grabowskiego, tylko się uśmiechnął. Potem najpierw porozumiewawczo spojrzał w stronę Adama Małysza, a następnie napotkał pytający i zdziwiony wzrok Dawida Kubackiego. Nie wyglądał na szczęśliwego, że ktokolwiek musi mówić dziennikarzom o czipach i limitach kombinezonów.
Sceny na konferencji w Wiśle. Wszystkie oczy na Thurnbichlera
Tymczasem chwilę później przez mikrofon Aleksander Zniszczoł zdradził niemal wszystko, o co można byłoby pytać w kwestii sprzętu. – Wykorzystaliśmy, a przynajmniej ja, nie wiem, czy wszyscy, jeden kombinezon. Była opcja z drugim, ale zabrakło nam skoków, żeby go przetestować. Na czwartkowym treningu to zrobiliśmy i chyba mamy drugi kombinezon – mówił skoczek. I chwilę po tych słowach wszystkie oczy zwróciły się w stronę Thurnbichlera.
Na pytanie o liczbę zaczipowanych strojów szkoleniowiec Polaków odpowiedział, zrzucając odpowiedzialność na trenera technicznego kadry, Mathiasa Hafele. – Ja nie wiem, musicie jego zapytać – śmiał się Thurnbichler. Ale to był nerwowy śmiech kogoś, kto zabiera głos w tym temacie z konieczności. – Mamy na ten period cztery kombinezony i każdy znajdzie inną strategię zgłaszania ich do kontrolera sprzętu. Myślę, że nie musimy o tym dyskutować publicznie. W przyszłości nie będę komunikować, ile kombinezonów zaczipowaliśmy – stwierdził trener.
Nowy temat tabu u polskich skoczków. Thurnbichler sfrustrowany
To była najciekawsza scena czwartkowej konferencji prasowej przed zawodami Pucharu Świata w Wiśle. I oczywiście wywołało ją pytanie nie o stan skoczni, trening Polaków czy ich formę, a o sprzęt. I nie ma co się dziwić. Przypomnijmy, że na początku sezonu w Lillehammer rozpoczęła się prawdziwa sprzętowa rewolucja w świecie skoków. To tam Polacy i wszystkie inne kadry biorące udział w inauguracji Pucharu Świata zgłosiły do czipowania pierwsze kombinezony tej zimy.
W ramach limitu strojów obowiązującego od tej zimy do końcówki grudnia – w trakcie pięciu pierwszych weekendów PŚ – mogą wprowadzić do bazy Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) maksymalnie cztery kombinezony. Później, na skoczni, kontroler sprawdza, czy dany strój ma na sobie siedem czipów wprasowanych w materiał, czy nikt przy nim nie manipulował, a także czy skoczkowie nie zmieniają kombinezonów pomiędzy seriami konkursu, bo (jeśli jury nie zdecyduje inaczej – przyp.) od tej zimy nie można tego robić.
To, że większość Polaków do tej pory korzystała tylko z jednego kombinezonu można było wychwycić w trakcie konkursów. Używali głównie tych, które Mathias Hafele przygotował im jeszcze w Lillehammer. W drugi weekend w Ruce dało się zauważyć, że inny strój miał Kamil Stoch, a w dwóch różnych kombinezonach skakał Jakub Wolny.
Ciekawe jest jednak głównie to, jak dużo frustracji wywołuje u Thurnbichlera poruszanie tego tematu. Jak chce zrobić z tego tajemnicę. Oczywiście, w Polsce zainteresowanie skokami wśród kibiców i mediów jest tak duże, że pewnie w przypadku żadnej innej reprezentacji nie pada tak wiele pytań o tę kwestię. Ale sztab miał już dwa lata, żeby przyzwyczaić się do tego, z jaką presją i naciskami ze strony dziennikarzy czy środowiska musi się tu mierzyć. I to dotyczy także kwestii sprzętowych, które wywołują tu takie zaciekawienie jak nigdzie indziej.
Thurnbichler i jego ludzie często lubili zresztą zdradzać niektóre rzeczy, bawić się tym, co się mówi o sprzęcie Polaków i wzbudzać tym wątpliwości u rywali. Wystarczyło jednak, żeby nieco zmieniła się rzeczywistość, powstały nowe przepisy i Austriak za wszelką cenę chce już, żeby pewne rzeczy pozostały przemilczane. Pewnie, lepiej, żeby nie dowiadywali się o nich rywale. Ale budowanie wokół siebie ogromnego muru, jakby Polacy mieli przygotowane nie wiadomo co, raczej nie zostanie odebrane pozytywnie.
Problemy Polaków z czipowaniem w Ruce. Trener wyjaśnia
Strategia, którą Polacy przyjęli na pierwsze konkursy, nie jest zresztą niczym wyjątkowym w stosunku do innych kadr – podobnie według naszych obserwacji zrobili między innymi Norwegowie, czy Niemcy. Po dwa kombinezony od startu rywalizacji mieli niektórzy Austriacy – np. stający na podium w Lillehammer Daniel Tschofenig i Maximilian Ortner.
Liczyło się, żeby sprawdzić, kto ma jakie materiały i jak poszczególne kadry szyją kombinezony. W rozmowie z Alexandrem Stoecklem zasugerowaliśmy nawet, że Polacy niejako poświęcili w ten sposób inaugurację w Lillehammer. Na razie nie przyniosło to jednak wymiernych korzyści w kolejny weekend, choć wyniki w loteryjnych warunkach w Ruce były nieco lepsze. Trudno jednak, żeby była to zasługa zmian w sprzęcie. Choć Polacy mieli wcześniej zaplanowane czipowanie na zawody w Finlandii, to jednak nie udało im się wykonać go na czas.
Wygląda na to, że wszystko przez to, że do Ruki początkowo nie dotarła torba z kombinezonami, które jeszcze w Polsce przygotował Mathias Hafele. Udało się ją odzyskać, ale nie odpowiednio szybko, żeby sprawdzić stroje na skoczni. – W Ruce zawsze pojawiają się problemy z bagażami. Stroje nie dotarły, ale udało się dogadać z Christianem Katholem, żeby zatwierdzić je później. Na razie w sprawie kombinezonów mogę tylko powiedzieć tyle, że do końca periodu (od Lillehammer do Engelbergu włącznie – red.) wykorzystamy limit najlepiej jak możemy – mówił Thurnbichler.
Wolny nie został podwójnie ukarany. Kathol wyjaśnia zamieszanie po dyskwalifikacji Polaka
Warto wyjaśnić także sytuację z dyskwalifikacją Jakuba Wolnego z Ruki. Jego kombinezon okazał się za duży w kwalifikacjach, ale zamieszanie stworzyło się później. Kontrolerka sprzętu na zawodach kobiet Agnieszka Baczkowska w rozmowie z Polską Agencją Prasową wyjaśniała, jak funkcjonują przepisy czipowania i limitów kombinezonów i jeden szczegół wyjątkowo wybił się w polskich mediach. Chodzi o “podwójne karanie” skoczków, którzy manipulują przy zaczipowanych strojach. W rozmowie wybrzmiało to tak, jakby każdy dyskwalifikowany zawodnik miał później dezaktywowany czip i nie mógł użyć ani zamienić stroju, za który został ukarany wykluczeniem z wyników konkursu. A jest nieco inaczej.
Chodzi o sytuacje, w których zawodnik manipuluje przy samym czipie albo parametrach zatwierdzanych przy kontroli sprzętu potrzebnej do jego zaplombowania. Jak potwierdził nam Christian Kathol, przypadek Wolnego do takich nie należał.
Co więcej, kontroler sprzętu na PŚ skoczków zdradził, że czipy dezaktywowane do tej pory tylko dwóm zawodnikom. Jednym z nich był Domen Prevc, który upadł w Lillehammer. W tych strojach wymieniano fragmenty uszkodzonych elementów i potem czipowano je od nowa. – Przypadków naruszeń przepisów powodujących skreślenie kombinezonu z bazy FIS do tej pory nie odnotowaliśmy – mówi Sport.pl Kathol.
Nowe kombinezony wyjęte na Wisłę. Ale nie będzie rewolucji
W Wiśle zgodnie ze słowami Zniszczoła z czwartku Polacy mają mieć do dyspozycji nowe kombinezony. Wydaje się, że z materiałów, które wykorzystywali do tej pory, tu nie będzie rewolucji.