Wimbledon: Piękna przygoda Kamila Majchrzaka dobiegła końca. Chaczanow za mocny, ale Polak zostawił serce na korcie
Kamil Majchrzak zakończył swój znakomity występ na Wimbledonie w IV rundzie, ulegając wyżej notowanemu Karenowi Chaczanowowi. Rosjanin, określany przez wielu mianem „skandalisty”, okazał się zbyt wymagającym przeciwnikiem, choć Polak długo stawiał zacięty opór. Walczył mądrze, stosował skróty, zmieniał rytm, wykorzystywał cały wachlarz zagrań, ale fizycznie silniejszy Chaczanow dominował w kluczowych momentach.
Już przed spotkaniem Majchrzak mówił otwarcie, że musi nadrabiać warunkami taktycznymi, bo nie może liczyć na siłę serwisu taką, jaką dysponują jego rywale. – Wiem, że przy moich warunkach fizycznych muszę szukać nieszablonowych rozwiązań. Kombinacyjna gra i przygotowanie taktyczne to podstawa – przyznawał. I rzeczywiście, przez długi czas jego plan działał. Najlepiej radził sobie przy skrótach i trudnych technicznie zagraniach.
Pierwszy set był bardzo wyrównany i przypominał najlepsze fragmenty wcześniejszych występów Polaka na londyńskiej trawie. Niestety, jeden słabszy gem przy własnym serwisie wystarczył, by Chaczanow przełamał i wygrał partię 6:4. W kolejnych setach Rosjanin rozkręcił się na dobre – serwował znakomicie i raz po raz imponował kapitalnym bekhendem, który był jego największą bronią. Majchrzak próbował wszystkiego, ale coraz częściej mógł tylko rozkładać ręce po punktach zdobytych przez rywala.
Mecz trwał godzinę i 48 minut. Zakończył się wynikiem 6:4, 6:2, 6:3 dla Chaczanowa, ale Majchrzak zostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. Miał duże wsparcie z trybun – kibice skandowali „Let’s go Kamil, let’s go!”, doceniając jego kreatywny styl i ambicję. Pomysłowy, nieprzewidywalny tenis Polaka zyskał uznanie zarówno wśród polskich, jak i brytyjskich fanów.
Jednym z najbardziej pamiętnych momentów meczu była sytuacja z początku trzeciego seta. Majchrzak zagrał tak precyzyjny skrót, że Chaczanow nie zdążył do piłki, wpadł w siatkę i… wyłożył się na korcie niczym na plaży. Po chwili z uśmiechem przeszedł pod siatką na stronę Polaka, przybił mu piątkę i wrócił do gry. – Chciałem trochę odpocząć – żartował po meczu. – Poślizgnąłem się, pomyślałem, że się poopalam, ale słońca nie było, niestety.
Rosjanin poza tym momentem również prezentował się świetnie. Po jednym ze swoich fenomenalnych uderzeń wzdłuż linii aż krzyknął: „Łaaaaa!”, co stało się niemal symbolem tego spotkania. Pewność siebie biła od niego przez cały mecz – czuł, że to jego dzień. Po ostatniej piłce zawodnicy podziękowali sobie z klasą za walkę, a Chaczanow otrzymał owację od kibiców zgromadzonych na korcie numer dwa. Po meczu został otoczony przez rosyjskich fanów, którzy zrobili sobie z nim zdjęcia i wspólnie wykrzyknęli jego ulubione „Łaaaaa!”. Dopiero wtedy ochrona odprowadziła go do szatni.
Warto przypomnieć, że Karen Chaczanow nie raz budził kontrowersje. Nazywany „rosyjskim skandalistą” bywał krytykowany za impulsywne zachowania na korcie, kłótnie z sędziami czy brak jasnego potępienia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Podczas Australian Open w 2023 roku wzbudził międzynarodowe poruszenie, kiedy po meczach wpisywał na kamerze hasła poparcia dla Górskiego Karabachu – spornego regionu między Armenią a Azerbejdżanem. Spotkało się to z protestami władz Azerbejdżanu i oficjalnym ostrzeżeniem od organizatorów turnieju, jednak Chaczanow bronił swojego prawa do wyrażania poglądów.
W ćwierćfinale Wimbledonu Chaczanow zmierzy się ze zwycięzcą pojedynku Taylor Fritz (USA, 5. ATP) – Jordan Thompson (Australia, 44. ATP).
Po odpadnięciu Kamila Majchrzaka w turnieju singlowym pozostała już tylko jedna polska nadzieja – Iga Świątek. Jej mecz IV rundy z Clarą Tauson zaplanowano na poniedziałek na korcie numer jeden jako trzeci od godziny 14:00 czasu polskiego. Oznacza to, że obie zawodniczki powinny rozpocząć rywalizację około 17:00.