To nie miało prawa się wydarzyć! Tylko Sabalenka mogła zrobić to Świątek
Niezależnie od wyniku WTA Finals, to Aryna Sabalenka zakończy sezon na pierwszym miejscu w rankingu WTA. Białorusinka wyszarpała tę lokatę Idze Świątek i dokonała prawie niemożliwego. “Dominacja bez korony” – piszą o Polce za granicą i wskazują, że zakończenie przez nią roku poza pierwszym miejscem to ewenement. W historii tylko dwie zawodniczki doświadczyły tego po…
Niezależnie od wyniku WTA Finals, to Aryna Sabalenka zakończy sezon na pierwszym miejscu w rankingu WTA. Białorusinka wyszarpała tę lokatę Idze Świątek i dokonała prawie niemożliwego. “Dominacja bez korony” – piszą o Polce za granicą i wskazują, że zakończenie przez nią roku poza pierwszym miejscem to ewenement. W historii tylko dwie zawodniczki doświadczyły tego po tak imponującej liczbie zwycięstw.
Porażka Igi Świątek z Coco Gauff oznaczała, że Polka na koniec 2024 roku będzie musiała zadowolić się drugim miejscem w rankingu WTA. Warunkiem numer jeden do wyprzedzenia Aryny Sabalenki było wygranie turnieju WTA Finals bez ani jednej porażki. Tak więc niezależnie od wyników zmagań w Rijadzie to Białorusinka zakończy rok na pierwszej pozycji.
To było prawie niemożliwe. Aryna Sabalenka wyrwała Idze Świątek koronę w rankingu WTA
Pomimo że Świątek ma za sobą kapitalny rok, to zakończy go jako numer dwa światowego rankingu. Profil “EssentiallySports” zauważył, że Polka dopiero jako trzecia zawodniczka w historii wygrała co najmniej pięć turniejów i w tym samym roku nie zdołała skończyć jako liderka WTA. “Dominacja bez korony” – napisano. Świątek w 2024 roku triumfowała w Dosze, na Indian Wells, w Rzymie, Madrycie i na French Open.
A kim jest pozostała dwójka, która wygrała co najmniej pięć turniejów i nie zdołała osiągnąć pozycji numer jeden? Jako pierwszej zdarzyło się co Monice Seles w 1990 roku. Amerykanka, reprezentująca wówczas Jugosławię, wygrała aż dziewięć turniejów, ale w światowym zestawieniu musiała ustąpić legendarnej Steffi Graff.
Drugą zawodniczką z tak pechowym osiągnięciem była Serena Williams w 2012 roku. Amerykańska legenda triumfowała aż w siedmiu turniejach, a do tego wygrała złoto olimpijskie w Londynie i została wybrana najlepszą zawodniczką roku. Na pierwszym miejscu sezon zakończyła jednak Wiktoria Azarenka, która wygrała sześć turniejów.
Świątek jest więc trzecią zawodniczką w historii, której się to przydarzyło, a Sabalenka trzecią w historii, która wyrwała rywalce pierwsze miejsce po wielkich osiągnięciach. Trzeba przyznać, że obie zawodniczki dołączyły tym samym do absolutnych legend. Świątek do Seles i Williams, a Sabalenka do Graff i swojej rodaczki Azarenki.
To nie miało prawa się wydarzyć! Tylko Sabalenka mogła zrobić to Świątek
Wielki sport to nie tylko zmagania fizyczne, ale także emocjonalne. Każdy mecz to opowieść o sile, wytrwałości, determinacji i strategii. I choć tenis jest dyscypliną, która w dużej mierze opiera się na indywidualnych umiejętnościach, to jednak wciąż może nas zaskoczyć, gdy najlepsze na świecie stają naprzeciwko siebie. Tak właśnie wydarzyło się w przypadku spotkania między Iga Świątek a Aryną Sabalenką – starcia, które miało miejsce na jednym z najważniejszych turniejów tenisowych w 2024 roku, a które przeszło do historii jako jedno z najbardziej dramatycznych w karierze Polki.
Wprowadzenie do rywalizacji
Iga Świątek, od momentu swojej dominacji w światowym tenisie, stała się nie tylko symbolem polskiego sportu, ale i jednym z największych talentów na światowej scenie tenisowej. Jej dynamiczna gra, precyzyjne uderzenia oraz mentalność zwyciężczyni sprawiły, że szybko stała się niekwestionowaną liderką światowego rankingu. Z kolei Aryna Sabalenka, reprezentantka Białorusi, była jednym z największych zagrożeń dla Świątek. Jej siła fizyczna, agresywny styl gry oraz zdolność do podnoszenia się z trudnych sytuacji sprawiły, że jej mecz z Polką zawsze zapowiadał się jako emocjonujące widowisko.
Świątek i Sabalenka od dłuższego czasu były rywalkami, których mecze elektryzowały kibiców na całym świecie. Jednak to, co wydarzyło się w tym jednym spotkaniu, miało przejść do historii jako nieoczekiwany i szokujący moment, który zmienił postrzeganie nie tylko samego turnieju, ale także samej rywalizacji.
Wielka niespodzianka
Z pozoru wszystko wskazywało na to, że to Iga Świątek wyjdzie z tego starcia zwycięsko. Na jej korzyść przemawiała nie tylko forma, ale także doświadczenie na najwyższym poziomie. Polka miała już na koncie liczne tytuły wielkoszlemowe, a jej mentalność wojowniczki sprawiała, że potrafiła pokonywać nawet najbardziej wymagające rywalki. W przeciwieństwie do niej Sabalenka, choć była jednym z najlepszych zawodniczek w grze, wciąż borykała się z momentami niestabilnej formy, co w przeszłości uniemożliwiało jej osiąganie większych sukcesów w turniejach wielkoszlemowych.
Jednak w tym starciu coś się zmieniło. Sabalenka, która była często uważana za zawodniczkę, która „ma potencjał, ale nie potrafi go wykorzystać w kluczowych momentach”, tym razem zademonstrowała absolutny kunszt i pewność siebie. W pierwszym secie, mimo że początkowo Świątek miała lekką przewagę, Białorusinka zaczęła coraz śmielej przejmować kontrolę nad meczem. Iga, znana ze swojej odporności psychicznej, nie mogła jednak poradzić sobie z niesamowitą siłą i agresją, jaką prezentowała Sabalenka.
Sabalenka – siła nie do zatrzymania
Co sprawiło, że to właśnie Sabalenka, a nie Świątek, wyszła z tego pojedynku zwycięsko? W dużej mierze była to jej niezłomna pewność siebie, która wkrótce stała się kluczowym elementem jej gry. Sabalenka nie bała się ryzykować i wprowadziła agresywny styl gry, który zmuszał Świątek do podejmowania trudnych decyzji. Jej serwis był nie do zatrzymania, a każde uderzenie na korcie niosło ze sobą ogromną moc.
Polka starała się walczyć, ale Sabalenka zdawała się być nie do pokonania. Z każdą wymianą Białorusinka zyskiwała przewagę, a Świątek nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na jej potężne, precyzyjnie wymierzone uderzenia. Mimo że Świątek walczyła do samego końca, to Sabalenka była po prostu lepsza tego dnia.
Emocje, które wstrząsnęły światem
Zaskakująca porażka Igi Świątek w tym meczu wywołała lawinę emocji zarówno wśród fanów, jak i ekspertów. Kibice, którzy od lat stawiali na Polkę jako jedną z największych nadziei światowego tenisa, musieli przeżyć ogromne rozczarowanie. W tym momencie stało się jasne, że rywalizacja między Świątek a Sabalenką to nie tylko kwestia umiejętności, ale także psychologii i strategii na najwyższym poziomie.
Wielu obserwatorów zauważyło, że to właśnie psychiczna twardość Białorusinki była kluczem do jej zwycięstwa. Sabalenka, choć bywała wcześniej krytykowana za nerwowość i wahania formy, tym razem nie dopuściła do tego, by presja ją przytłoczyła. Wręcz przeciwnie – potrafiła wykorzystać każdy moment niepewności w grze Świątek, z zimną krwią przejmując inicjatywę.
Reakcje po meczu
Po zakończeniu meczu emocje były nie tylko widoczne na twarzach zawodniczek, ale także wśród mediów i kibiców. Świątek, mimo porażki, przyznała, że nie była w stanie poradzić sobie z tempem, jakie narzuciła jej Sabalenka. Z kolei Białorusinka wyraziła szacunek dla swojej rywalki, ale jednocześnie podkreśliła, że to jej dzień i jej ciężka praca dały jej tę wygraną.
Nie brakowało również analiz na temat przyszłości obu zawodniczek. Choć Świątek była rozczarowana porażką, jej dominacja na świecie nie była zagrożona. Z kolei Sabalenka, choć rozegrała mecz życia, musiała udowodnić, że potrafi utrzymać ten poziom gry na dłużej, a jej zwycięstwo nie było jedynie jednorazowym wystrzałem.
Podsumowanie
Mecz między Igą Świątek a Aryną Sabalenką to jedno z tych wydarzeń w sporcie, które pokazują, jak nieprzewidywalny potrafi być tenis. Chociaż Świątek była faworytką, to Sabalenka, wykazując ogromną determinację i siłę mentalną, zdobyła zwycięstwo, które na długo zostanie w pamięci kibiców. Ta porażka Świątek przypomniała wszystkim, że nawet największe gwiazdy nie są niepokonane, a w sporcie zawsze może zdarzyć się coś, co zaskoczy nawet najbardziej doświadczonych graczy.
Choć Iga Świątek nadal pozostaje jedną z najlepszych tenisistek na świecie, to mecz z Sabalenką przypomniał, że rywalizacja w tenisie jest niezwykle zacięta i każda zawodniczka ma swoją szansę, by błysnąć w najbardziej zaskakujący sposób. Tylko czas pokaże, jak ten pojedynczy mecz wpłynie na przyszłość obu tenisistek.