Nie milkną echa niedzielnego triumfu Roberta Kubicy. Polak zapisał się w historii motorsportu, wygrywając prestiżowy wyścig 24h Le Mans, a gratulacje i słowa uznania napływają do niego z całego świata. Teraz głos w tej sprawie zabrał Frédéric Vasseur – szef zespołu Ferrari w Formule 1. – Dla mnie on jest kosmitą – przyznał Francuz, podkreślając niezwykłość kariery polskiego kierowcy i jego drogę pełną wyzwań.
To, czego Kubica dokonał trzy dni temu, przejdzie do annałów sportów motorowych. 40-latek został pierwszym w historii Polakiem, który triumfował w najstarszym i najbardziej prestiżowym wyścigu długodystansowym świata w klasie hypercar. Zrobił to w barwach zespołu 83 AF Corse Ferrari. Eksperci zgodnie twierdzą, że to nie tylko jego największy sukces poza Formułą 1, ale też najcenniejsze osiągnięcie w całej karierze.
Kubica zbiera gratulacje. Vasseur: “On jest kosmitą”
Wygrana Polaka odbiła się szerokim echem nie tylko w krajowych, ale i zagranicznych mediach. Robertowi pogratulował m.in. George Russell, który tego samego dnia zwyciężył w Grand Prix Kanady. Z kolei Fernando Alonso powiedział: – Bardzo się cieszę z jego szczęścia. Wiele razy rozmawialiśmy o tym, jak wyjątkowy jest to wyścig. W pełni na to zasłużył – zaznaczył były mistrz świata Formuły 1.
Sukces Kubicy poruszył także Frédérica Vasseura – byłego szefa ekip Renault i Alfy Romeo, gdzie Polak pełnił funkcję kierowcy rezerwowego, a obecnie lidera Scuderii Ferrari. – Dla mnie on jest kosmitą. To, co robi, jest niesamowite… Wygrać Le Mans w takich okolicznościach, prowadzić zespół jako lider – to wykracza poza moją wyobraźnię – powiedział Vasseur w rozmowie z grandprix247.com.
Francuz dodał również: – Ogromnie cieszę się z jego sukcesu. Jego kariera była pełna zwrotów i trudnych momentów, ale włożył w nią całe swoje serce. Jestem niesamowicie szczęśliwy, że udało mu się osiągnąć taki wynik – podsumował szef Ferrari.
Kariera Roberta Kubicy zaczęła się w latach 90., gdy zdobywał pierwsze laury w kartingu. Do Formuły 1 trafił w 2006 roku. Pięć lat później był o krok od podpisania kontraktu z Ferrari, ale plany pokrzyżował dramatyczny wypadek w rajdzie Ronde di Andora.