“To się nie klei”. Mówi wprost o Idze Świątek. “Muszę zmienić zdanie”
To się nie klei”. Mówi wprost o Idze Świątek. “Muszę zmienić zdanie” Tomasz Wolfke wierzy, że całe zamieszanie nie zostawi śladu w psychice Igi Świątek Tomasz Wolfke wierzy, że całe zamieszanie nie zostawi śladu w psychice Igi Świątek — Jest perfekcjonistką i na pewno dla niej to jest dramat absolutny. Jestem sobie w stanie wyobrazić,…
To się nie klei”. Mówi wprost o Idze Świątek. “Muszę zmienić zdanie”
Tomasz Wolfke wierzy, że całe zamieszanie nie zostawi śladu w psychice Igi Świątek
Tomasz Wolfke wierzy, że całe zamieszanie nie zostawi śladu w psychice Igi Świątek
— Jest perfekcjonistką i na pewno dla niej to jest dramat absolutny. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że kiedy się o tym dowiedziała, to najczarniejsze myśli mogły jej przychodzić do głowy. (…) Zawsze wierzę w człowieka i to się nie klei — podkreśla Tomasz Wolfke o całym dopingowym zamieszaniu z Igą Świątek w roli głównej. I przyznaje, że szaleństwo z tym związane nigdy się nie skończy. — Iga oczywiście miała prawo nie grać przez dwa miesiące w tenisa, ale wtedy mówiłem i teraz troszeczkę muszę zmienić zdanie, że warto byłoby to wyjaśnić — dodaje komentator Eurosportu. Przewiduje też, jak mogą wyglądać najbliższe tygodnie dla drugiej rakiety świata. I przywołuje konkretne fakty. — Grała wtedy jak cyborg — zauważa.
— Zaprzeczyłbym samemu sobie i całej swojej sportowej mentalności, gdybym nie wierzył, że są niewinni. Zawsze wierzę w człowieka i to się nie klei — mówi o dopingowym zamieszaniu z Igą Świątek i Jannikiem Sinnerem Tomasz Wolfke
Komentator Eurosportu sam niedawno nawoływał do tego, by ujawnić przyczyny absencji Świątek w turniejach w Chinach. — Zwróćmy uwagę, że nikt nie wpadł na to, że to może być powodem. To też świadczy o tym, że jest jedną z ostatnich osób, która by kojarzyła się nam z dopingiem — zauważa
Świątek z takim bagażem negatywnych doświadczeń nie musiała się dotąd zmierzyć w swojej karierze. — Wielokrotnie pokazywała, że jest niesamowitym walczakiem, w dodatku w niesprzyjających okolicznościach, w których inni się całkowicie sypali, a ona grała jak cyborg — nie ma wątpliwości Tomasz Wolfke
Więcej ciekawych historii znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
W czwartek gruchnęły sensacyjne wieści o dopingowym zamieszaniu, w jaki wplątana była Iga Świątek. Polka w emocjonalnym oświadczeniu przyznała, że w jej organizmie wykryto śladowe ilości zakazanej substancji, a dokładnie trimetazydyny. Pozytywny wynik dał test przeprowadzony 12 sierpnia dzień przed rozpoczęciem turnieju w Cincinnati.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Świat Igi Świątek zawalił się w jednej chwili. “Całkowicie nieintencjonalne”
Miesiąc później Świątek odebrała maila informującego o miesięcznej dyskwalifikacji. Za kulisami stoczyła batalię o obronę własnego imienia, z której wyszła zwycięsko. Polka dowiodła swej niewinności, a kulisy całego zamieszania są kuriozalne. W próbce moczu, pobranego od Świątek 12 sierpnia, oznaczono śladowe stężenie substancji zabronionej przepisami antydopingowymi. Wynosiło dokładnie 0,05 ng/ml. Tak niskiego przekroczenia antydopingowe testy jeszcze dotąd nie zarejestrowały.
Zobacz: Igę Świątek zawiesili na miesiąc, a jej rywalkę na pół roku. Oto powód
— Wszystkie okoliczności wskazują, że rzeczywiście to było całkowicie nieintencjonalne. Jeżeli łyka się lek, w którym nie ma tego specyfiku i nagle okazuje się, że on w nim był i to w tak niewielkich ilościach, to na 99,9 proc. wskazuje, że rzeczywiście to jest całkowicie nieintencjonalne. Tym bardziej na 20 kontroli dopingowych przeprowadzonych w ciągu roku. Rzeczywiście można tylko współczuć sportowcom, że cały czas muszą uczestniczyć w tym wyścigu, kto kogo przechytrzy. Mechanizmy antydopingowe są coraz bardziej wyrafinowane, ale i pewnie też z drugiej strony podobnie ze środkami niedozwolonego wspomagania ze strony nieuczciwych sportowców. Ten wyścig się pewnie nigdy nie skończy — zauważa w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet komentator Eurosportu Tomasz Wolfke.
— Niektóre dyscypliny przez to upadają, jak boks czy podnoszenie ciężarów. Mam nadzieję, że tenis z tego powodu nie upadnie. Ale faktem jest, że w tym sporcie przypadki dopingu się zdarzają i w tym roku akurat dotknęło to dwie wybitne młode gwiazdy, czyli Sinnera i Świątek. Zaprzeczyłbym samemu sobie i całej swojej sportowej mentalności, gdybym nie wierzył, że są niewinni. Zawsze wierzę w człowieka i to się nie klei. Nie widać powodu, żeby zarówno Iga, jak i Janik brali jakiś doping, bo myślę, że spokojnie dają sobie radę bez niego — dodaje Wolfke.
Tenisowy komentator mówi o niesmaku. I nagle pada: Kamil Majchrzak
Komentator w całym zamieszaniu związanym z największymi tenisowymi gwiazdami przyznaje, że jego niesmak budzi sytuacja Kamila Majchrzaka. Polak nie mógł liczyć na taką łaskawość i musiał pogodzić się finalnie z ponad roczną dyskwalifikacją.
Polecamy: WTA reaguje na wieści o Idze Świątek. Jest pilny komunikat
— Kamil Majchrzak nie ma pieniędzy ani mocy organizacyjnych, żeby swoją niewinność udowodnić, a Iga Świątek i Sinner mają. Być może ta ilość w organizmie Majchrzaka była większa. Może to był bardziej “ordynarny doping”, choćby sterydowy, ale na pewno lekki niesmak pozostaje. Mam tylko nadzieję, że bardzo leciuteńki — mówi Wolfke.
Zmowa milczenia w sprawie Świątek. “Jest jedną z ostatnich osób, która by kojarzyła się nam z dopingiem”
Tym samym po wielu tygodniach światło dzienne ujrzały prawdziwe powody stojące za nieobecnością Polki w turniejach w Seulu, Wuhan i Pekinie. Sam Wolfke był jednym z dziennikarzy, który wprost domagał się ujawnienia powodów decyzji, która finalnie kosztowała Polkę utratę miejsca na szczycie światowego rankingu.
— Zupełnie tego nie rozumiałem. Iga oczywiście miała prawo nie grać przez dwa miesiące w tenisa, ale wtedy mówiłem i teraz troszeczkę muszę zmienić zdanie, że warto byłoby to wyjaśnić. A jeśli rzeczywiście nie grała z powodu problemów z kontrolą antydopingową, to nie miała jak tego wyjaśnić. I tłumaczenie się przyczynami osobistymi było jak najbardziej na miejscu. Ale zwróćmy uwagę, że nikt nie wpadł na to, że to może być powodem. To też świadczy o tym, że jest jedną z ostatnich osób, która by kojarzyła się nam z dopingiem — tłumaczy Wolfke.
Sprawdź: Idze Świątek groziły dwa lata kary. Ale wtedy wyjęła zeszyt. Oto kulisy operacji
Dramatyczne przeżycie Świątek. Wolfke wskazuje: najczarniejsze myśli mogły przychodzić do głowy
Pozostaje teraz pytanie, jak 23-latka poradzi sobie z udźwignięciem ogromnego bagażu trudnych doświadczeń, które ją spotkały. I jak przełoży się to na jej występy w następnym sezonie, gdy przyjdzie jej walczyć o powrót na fotel liderki.
— Iga jest niewątpliwie osobą wrażliwą, introwertyczną, z dużą wyobraźnią, z dużymi oczekiwaniami wobec siebie. Jest perfekcjonistką i na pewno dla niej to jest dramat absolutny. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że kiedy się o tym dowiedziała, to najczarniejsze myśli mogły jej przychodzić do głowy. Choć pamiętajmy, że opieramy się tylko na obserwacjach, bo dobrze jej nie znamy. To mogą powiedzieć tylko osoby jej najbliższe. Ale bez wątpienia, to niezwykle mocne przeżycie dla niej i miejmy nadzieję, że nie zostawi śladu w jej psychice. A wcale nie musi. Wielokrotnie przecież pokazywała, że jest niesamowitym walczakiem, w dodatku w niesprzyjających okolicznościach, w których inni się całkowicie sypali, a ona grała jak cyborg. To, co zrobiła w Cancun w WTA Finals, gdzie wszystkie zawodniczki miały serdecznie dość całej prowizorki, a ona się tym nie przejmowała. Miejmy nadzieję, że szybko to z głowy wyrzuci — podkreśla Tomasz Wolfke w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.