Totalna głupota piłkarza Jagiellonii w 94. minucie. Odcięło mu prąd
To był czarny czwartek dla polskich drużyn w piątej kolejce Ligi Konferencji. Najpierw porażki 1:2 doznała Legia Warszawa, a nastrojów nie poprawiła nam Jagiellonia Białystok. Mistrzowie Polski, mimo przewagi w posiadaniu piłki, do przerwy nie oddali nawet celnego strzału. W drugiej połowie zauważalna była znaczna poprawa, ale i tak dwukrotnie swoją drużynę ratować musiał bramkarz…
To był czarny czwartek dla polskich drużyn w piątej kolejce Ligi Konferencji. Najpierw porażki 1:2 doznała Legia Warszawa, a nastrojów nie poprawiła nam Jagiellonia Białystok. Mistrzowie Polski, mimo przewagi w posiadaniu piłki, do przerwy nie oddali nawet celnego strzału. W drugiej połowie zauważalna była znaczna poprawa, ale i tak dwukrotnie swoją drużynę ratować musiał bramkarz Sławomir Abramowicz. W 76. minucie graczom Mlady Boleslav udało się zadać decydujący cios. Jagiellonia kończyła ten mecz w dziesiątkę po skandalicznym zachowaniu Adriana Diegueza.
Czwartek w 5. kolejce Lidze Konferencji nie rozpoczął się dobrze dla polskich kibiców. Legia Warszawa przegrała 1:2 z Lugano, a później do gry weszła Jagiellonia Białystok, która na wyjeździe mierzyła się z Mladą Boleslav. Przed meczem na konferencji prasowej furorę wśród czeskich dziennikarzy wywołał wiek Adriana Siemieńca. – Trzeba się pozbyć tego stereotypu. Wiek nie ma znaczenia co do jakości i skuteczności trenera. Liczą się jego kompetencje. Kwestia doświadczenia, to nie jest kwestia wieku. Można pracować lat 30 i robić ciągle te same błędy, a można 10 i ciągle się rozwijać – odparł 32-letni szkoleniowiec mistrzów Polski.
Jagiellonia do tego spotkania podchodziła z passą 17 meczów bez porażki, ale ich rywale po bardzo słabym początku sezonu, także złapali serię dobrych rezultatów. Po sensacyjnym pokonaniu 2:1 Realu Betis w ostatniej kolejce LK, wygrali kolejne trzy mecze w lidze.
Jagiellonia do przerwy bez celnego strzału
Wydawało się, że Jagiellonia dobrze weszła w mecz. Miała kontrolę nad piłką, ale fatalne nieporozumienie Diegueza za Abramowiczem z 8. minuty mogło zakończyć się tragicznie. Hiszpan źle zgrał piłkę do wychodzącego bramkarza, któremu udało mu się w ostatniej chwili zatrzymać rywala. Trzy minuty później Mlada znów wysłała ostrzeżenie. W dogodnej sytuacji z prawej strony Marecek przestrzelił nad poprzeczką.
W ekipie mistrzów Polski aktywny z lewej strony był Czurlinow, ale brakowało klarownych okazji bramkowych. Blisko takowej był Pululu, który w decydującym momencie przegrał pojedynek z obrońcą tuż przed bramkarzem. Napastnik sygnalizował faul. Innego zdania był arbiter.
Jagiellonia kontrolowała mecz poprzez posiadanie piłki, aczkolwiek niewiele z niej wynikało. Dość powiedzieć, że gdy sędzia zakończył pierwszą połowę przy wyniku 0:0, goście nie mieli na swoim koncie nawet celnego strzału. Dobrą wiadomością była równie niewielka aktywność ofensywna gospodarzy, przez co oglądaliśmy typowe “piłkarskie szachy”.
Zadecydowało fenomenalne uderzenie z 76. minuty
Drugą połowę zdecydowanie lepiej rozpoczęli Czesi. Już krótko po przerwie stworzyli sobie kapitalną szansę zagraniem za plecy obrony, ale Kusej w dogodnej sytuacji uderzył prosto w Abramowicza. Golkiper Jagiellonii odpowiednio skrócił kąt i pokazał klasę. Chwilę później Abramowicz ponownie stanął na wysokości zadania po uderzeniu Ladry z prawej strony.
Spotkanie zaczęło się otwierać, odpowiedziała także Jagiellonia. Pierwszym celnym uderzeniem popisał się Sacek, ale mimo odpowiedniej mocy, był to strzał wygodny dla bramkarza. W kwadrans po przerwie wydarzyło się więcej niż w całej pierwszej połowie, ale wciąż goli nie było. Do czasu.
W 74. minucie boisko opuścił Pululu. To nie był dzień gwiazdora mistrzów Polski. Przegrywał wiele pojedynków z defensorami Mlady. Obraz gry znów przypominał ten sprzed przerwy. Podopieczni Siemieńca rozgrywali piłkę i musieli uważać na kontry. Niestety takowa miała miejsce w 76. minucie. Pierwotnie atak w ostatniej chwili w szesnastce zatrzymał Dieguez, ale gospodarzom udało się ponowić akcję. Równoległe podanie z prawej strony otrzymał Vydra, który stojąc na wysokości linii pola karnego, zdecydował się na strzał z pierwszej piłki prawą nogą. Zrobił to idealnie, pakując piłkę w okienko bramki Abramowicza. Golkiper Jagi był bez szans, a gospodarze wyszli na prowadzenie 1:0.
Podopieczni coraz bardziej zirytowanego Adriana Siemieńca robili wszystko, aby doprowadzić do wyrównania. W 84. minucie blisko był Nene, ale efektowny strzał z woleja obronił bramkarz. Golkiper był bardzo dobrze ustawiony i tylko dlatego zatrzymał piłkę.
Mlada Boleslav skutecznie kradła czas w samej końcówce, trzymając piłkę daleko od własnej bramki. W 94. minucie doszło do masowej konfrontacji. Sędzia pierwotnie wlepił kilka żółtych kartek, ale po weryfikacji VAR postanowił wyrzucić z boiska Adriana Diegueza, który łokciem uderzył rywala od tyłu. Karygodne zachowanie środkowego obrońcy. Słuszna decyzja arbitra.
Ostatecznie mecz zakończył się ich zwycięstwem gospodarzy 1:0, co oznacza, że Jagiellonia Białystok doznała pierwszej porażki w tej edycji Ligi Konferencji. Czarny czwartek dla rankingu polskiej ligi, albowiem wcześniej przegrała także Legia. Przed ekstraklasowiczami ostatni mecz fazy ligowej. Białostoczanie za tydzień zmierzą się u siebie z Olimpiją Ljubljana.