Totalna miazga w meczu Świątek! Zachowania Fissette’a i Abramowicz mówią wszystko
Iga Świątek w Tenisowym Raju: Miażdżące zwycięstwo nad Muchovą i kolejny krok ku tytułowi 29 minut. Tyle czasu potrzebowała Iga Świątek, by zamknąć pierwszy set starcia z Karoliną Muchovą wynikiem 6:1. Po 42 minutach Polka prowadziła już 6:1, 3:0, a zaledwie kwadrans później było po wszystkim. Muchova, jedna z najlepszych czeskich tenisistek ostatnich lat, nie…
Iga Świątek w Tenisowym Raju: Miażdżące zwycięstwo nad Muchovą i kolejny krok ku tytułowi
29 minut. Tyle czasu potrzebowała Iga Świątek, by zamknąć pierwszy set starcia z Karoliną Muchovą wynikiem 6:1. Po 42 minutach Polka prowadziła już 6:1, 3:0, a zaledwie kwadrans później było po wszystkim. Muchova, jedna z najlepszych czeskich tenisistek ostatnich lat, nie miała w tym meczu nic do powiedzenia. W czwartej rundzie prestiżowego turnieju WTA 1000 w Indian Wells Świątek zdominowała rywalkę w imponującym stylu, triumfując 6:1, 6:1.
Na trybunach sztab Igi, na czele z trenerem Wimem Fissette’em, reagował na jej grę z pełnym zadowoleniem. To był pokaz siły, precyzji i konsekwencji, który z pewnością dostarczył im mnóstwo satysfakcji. A jeśli w trakcie tego spotkania cokolwiek mogło wywołać u Igi moment niepokoju, to jedynie sytuacje, gdy piłki rywalki leciały bardziej w jej kierunku niż w kort.
Bezradna Muchova, ekspresowa Świątek
Było to już piąte oficjalne starcie tych tenisistek. Wcześniejsze cztery mecze zawsze były wyrównane i pełne napięcia – choć bilans wskazywał na przewagę Świątek (3:1), to Muchova nigdy nie oddawała punktów łatwo. Tym razem jednak nie było mowy o żadnej walce. Czeszka była kompletnie bezradna wobec formy Polki.
Nikt się nie spodziewał, że będzie tak łatwo – szybko podkreślili komentatorzy.
Mecz, który zapowiadał się jako jedno z hitowych starć tej fazy turnieju, zmienił się w jednostronne widowisko. Świątek, dwukrotna mistrzyni Indian Wells (2022, 2024), zaprezentowała poziom, który można określić mianem tenisowego nokautu.
Statystyki mówiły same za siebie. W pierwszym secie Świątek popełniła tylko dwa niewymuszone błędy, miała sześć uderzeń kończących, wygrała aż 80% punktów po swoim serwisie i zdobyła 14 punktów po returnach. Dla porównania Muchova miała 11 niewymuszonych błędów, tylko pięć winnerów, zaledwie 39% punktów wygranych po serwisie i jedynie trzy punkty zdobyte przy returnie.
To nie była tylko przewaga. To była absolutna dominacja.
Spokój, który przytłacza rywalki
Spieszy się, szuka szybkich rozwiązań Muchova. A to nigdy nie jest dobry pomysł, gdy rywalizuje się z Igą Świątek – zauważył Żelisław Żyżyński w Canal+ Sport.
Wspólnie z Klaudią Jans-Ignacik byli oni wyraźnie zdumieni nie tylko łatwością, z jaką Świątek wygrywała kolejne wymiany, ale także spokojem, z jakim podchodziła do każdej akcji. Bez względu na to, co próbowała wymyślić Muchova, Polka nie pozwalała sobie na żaden moment zawahania.
Od pierwszych minut meczu Świątek narzuciła rywalce presję. Już w otwierającym gemie przełamała jej serwis – atut, który zwykle stanowi jeden z największych atutów Czeszki. A potem robiła to raz za razem, łącznie pięć razy. Wyglądało to tak, jakby grała z zawodniczką znacznie niżej notowaną, a nie z 15. rakietą świata.
Co ciekawe, to już trzeci kolejny mecz w Indian Wells, w którym Świątek nie pozostawiła swoim rywalkom niemal żadnych szans. Najpierw rozgromiła Caroline Garcię 6:2, 6:0, a następnie Dajanę Jastremską 6:0, 6:2. W tych dwóch spotkaniach Polka wygrała aż 12 z 15 gemów serwisowych przeciwniczek. Wydawało się, że Muchova postawi jej większy opór – ale scenariusz był dokładnie ten sam.
Indian Wells należy do Świątek
Co sprawia, że Świątek czuje się tutaj tak dobrze? Jednym z powodów może być fakt, że centralny kort w Indian Wells to dla niej niemal drugi dom. Tegoroczna zmiana nawierzchni miała sprawić, że piłka będzie odbijać się szybciej. Jeśli tak jest, to Polka już dawno się do tego dostosowała. Jej tygodniowy okres przygotowawczy przed startem turnieju przyniósł efekt.
Oczywiście, nie da się ukryć, że Muchova nie rozegrała najlepszego meczu. Ale czy to oznacza, że Świątek nie została poddana prawdziwemu testowi? Nie. Wręcz przeciwnie. To Polka swoją jakością gry sprawiła, że rywalka wyglądała na bezradną.
Kolejne wyzwania jednak nadejdą. W ćwierćfinale Świątek zmierzy się z Ukrainką Martą Kostjuk lub Chinką Qinwen Zheng – tą samą, która pokonała ją w półfinale igrzysk olimpijskich w Paryżu. Wydaje się jednak, że Polka podejdzie do tego meczu z ogromną pewnością siebie.
Dowodem na jej dominację były także reakcje sztabu. Wim Fissette, sparingpartner Tomasz Moczek oraz psycholożka Daria Abramowicz często nagradzali ją brawami. Sam trener, gdy nie notował czegoś w swoim zeszycie, co chwilę spoglądał w stronę telebimu. Możliwe, że po prostu cieszył się tym, jak jego podopieczna realizuje plan taktyczny w niemal perfekcyjny sposób.
Jeśli Świątek utrzyma ten poziom, Indian Wells po raz trzeci może należeć do niej.