“To był policzek dla nas i kibiców”. Piotr Gacek o kłopotach Projektu Warszawa i długo wyczekiwanej hali
– Dla kibiców, dla warszawskiego środowiska siatkarskiego, dla stolicy i dla nas samych – brak hali to był trochę policzek – mówi w rozmowie ze Sport.pl Piotr Gacek, wiceprezes PGE Projektu Warszawa. Klub od lat czekał na deklarację prezydenta Rafała Trzaskowskiego o budowie hali z prawdziwego zdarzenia. Przez jej brak, warszawska drużyna często stawała się obiektem żartów, mimo sukcesów w PlusLidze i występów w Lidze Mistrzów.
“Domowe” mecze ponad 100 km od domu
Brak stałej hali to dla Projektu Warszawa realny problem – nie tylko wizerunkowy, ale i organizacyjny. Zdarzało się, że zespół rozgrywał swoje mecze ligowe i europejskie poza stolicą, a nawet musiał trenować w podwarszawskich miejscowościach. Drużyna walcząca o medale i regularnie grająca w Lidze Mistrzów nie miała swojego sportowego domu. Przyczyną jest brak hali dostosowanej do zawodowego sportu drużynowego.
Dodatkowo sytuację skomplikowały pandemia COVID-19 oraz wojna w Ukrainie – obie te okoliczności doprowadziły do zatorów w kalendarzach stołecznych obiektów sportowych, m.in. Torwaru i Areny Ursynów.
Światełko w tunelu
– Cieszy nas deklaracja prezydenta Trzaskowskiego o budowie hali. Choć szampana jeszcze nie otworzyliśmy, to patrzymy na sprawę optymistycznie – mówi Gacek. Przyznaje jednak, że nie ma pewności, czy dotychczasowe przeszkody – w tym protesty lokalnych aktywistów – zostały już zażegnane.
Według wiceprezesa Projektu przełomowym momentem była zmiana właściciela klubu i stabilizacja organizacyjna. Wtedy brak hali przestał być jedynie tłem, a stał się jednym z kluczowych wyzwań. Problem uderza nie tylko w komfort drużyny, ale też w relacje z kibicami i wpływy z biletów – a więc i w budżet.
Koszty gry “u siebie”
Gdy drużyna gra w Arenie Ursynów, nawet przy komplecie publiczności i „dopchanych” kibicach – jak mówi Gacek – klub i tak musi dokładać do organizacji meczu. – Torwar daje nam szansę na wyjście na zero albo nawet zarobek, ale to obiekt komercyjny, z bardzo ograniczoną dostępnością. Przez to w przeszłości musieliśmy grać poza Warszawą – wspomina.
Niektóre mecze odbywały się w Łodzi lub Płocku. W minionym sezonie Projekt był bliski przeniesienia dwóch meczów Ligi Mistrzów do Łodzi, ale w ostatniej chwili udało się tego uniknąć. Treningi? Również bywają kłopotliwe. – Zdarzało się, że trenowaliśmy poza Warszawą. Musimy się przenosić z całym sprzętem, co nie sprzyja jakości przygotowań – podkreśla Gacek.
Problemy z dostępnością hal
Harmonogram hali Torwar rezerwowany jest z dużym wyprzedzeniem pod wydarzenia komercyjne – koncerty, targi czy widowiska. To one mają pierwszeństwo. – Zdarzały się mecze bez treningu dzień wcześniej, bo parkiet siatkarski był montowany dopiero w nocy – relacjonuje Gacek. Przyznaje jednak, że zarówno Torwar, jak i Arena Ursynów starają się pomagać w miarę możliwości.
Na sezon 2025/26 klub ma już zarezerwowaną większość terminów, ale ze względu na nieznane jeszcze daty meczów Ligi Mistrzów, część z nich wciąż pozostaje pod znakiem zapytania.
Nowa hala – szansa dla siatkówki w Warszawie
– Obiekt współdzielony z Legią koszykówką byłby idealny. Pogodzenie kalendarzy obu drużyn nie powinno być problemem – uważa Gacek. I dodaje, że infrastruktura sportowa to także element profesjonalizmu, który klub chce zapewnić zawodnikom. – Jeszcze niedawno pytania dotyczyły stabilności finansowej. Teraz zawodnicy pytają, czy będą mieli stałą szatnię i halę treningową – mówi.
Warszawa, mimo że jest stolicą kraju, wciąż często omijana jest przy organizacji imprez międzynarodowych w sportach drużynowych. – To musi się zmienić. Nowa hala może być punktem zwrotnym – zaznacza.
Frekwencja i finanse
Na Torwarze przy publiczności rzędu 2,5–3 tys. widzów klub jest w stanie zbilansować koszty organizacji meczu. Arena Ursynów nie daje takich możliwości – nawet przy komplecie publiczności. – Nie podnosimy cen biletów z powodu problemów lokalowych. Staramy się po prostu grać jak najwięcej w Torwarze – zapewnia Gacek.
Hala na Skrze, która według zapowiedzi ma pomieścić 6–7 tys. widzów, w ocenie wiceprezesa ma szansę się zapełniać. – Prezentujemy odpowiedni poziom sportowy i odnosimy sukcesy. Wierzę, że przy większości meczów będzie pełna – mówi.
Nowy trener, nowa drużyna
Projekt Warszawa w nowy sezon wejdzie z nowym szkoleniowcem. Zastąpi on Piotra Grabana, który – jak podkreśla Gacek – wykonał ogromną pracę, najpierw jako asystent, a potem pierwszy trener.
Nowym trenerem został 38-letni Fin Tommi Tiilikainen. Dla części kibiców to postać anonimowa, jednak Gacek zapewnia, że wybór był przemyślany. – Przyglądałem mu się od dłuższego czasu. To nie była decyzja z impulsu. Jestem bardzo optymistycznie nastawiony – mówi.
Zmiana na stanowisku trenera nie była podyktowana wyłącznie wynikami. Analizowano wiele aspektów, w tym relacje na linii trener-zawodnicy. – Formuła się po prostu wyczerpała – przyznaje Gacek. – Nie obwiniamy Piotra. Wręcz przeciwnie – bardzo go cenimy i wierzymy, że jeszcze się spotkamy.
Bednorz za Szalpuka?
Z klubem pożegnał się Artur Szalpuk. Od miesięcy spekuluje się, że jego miejsce zajmie Bartosz Bednorz. Gacek nie chce potwierdzić tej informacji, ale z uśmiechem odsyła do oficjalnych kanałów klubu: – Proszę śledzić nasze media społecznościowe. Myślę, że będziecie państwo zadowoleni.