Twierdza Legia upadła! A miało być wielkie świętowanie. Wystarczyły dwa proste błędy
Legia Warszawa przegrywa z FC Lugano i odkłada awans do 1/8 finału Ligi Konferencji Legia Warszawa, lider swojej grupy w Lidze Konferencji Europy przed ostatnim meczem, doznała pierwszej porażki w tych rozgrywkach. Sposób na stołeczny zespół znalazło FC Lugano, lider szwajcarskiej Super League. Warszawiacy przegrali 1:2 na własnym stadionie i tym samym nie zapewnili sobie…
Legia Warszawa przegrywa z FC Lugano i odkłada awans do 1/8 finału Ligi Konferencji
Legia Warszawa, lider swojej grupy w Lidze Konferencji Europy przed ostatnim meczem, doznała pierwszej porażki w tych rozgrywkach. Sposób na stołeczny zespół znalazło FC Lugano, lider szwajcarskiej Super League. Warszawiacy przegrali 1:2 na własnym stadionie i tym samym nie zapewnili sobie awansu do 1/8 finału. Jednak ich sytuacja w grupie wciąż pozostaje korzystna, a losy awansu są w ich rękach.
Starcie faworytów
Choć w swoich krajowych ligach oba zespoły mają różne priorytety – Lugano walczy o mistrzostwo, a Legia stara się gonić czołówkę Ekstraklasy – to właśnie polski klub uchodził za faworyta czwartkowego meczu. Drużyna z Warszawy wygrała cztery poprzednie spotkania w grupie, nie tracąc przy tym ani jednej bramki.
Historia rywalizacji między tymi zespołami sięga daleko wstecz. Ostatni raz Legia i Lugano zmierzyły się ze sobą w sezonie 1971/1972 w Pucharze UEFA. Wówczas warszawska drużyna triumfowała w dwumeczu, wygrywając 3:1 na wyjeździe i remisując 0:0 na własnym boisku. Co więcej, Lugano w przeszłości doświadczyło swojej najwyższej porażki na polskiej ziemi, przegrywając z Szombierkami Bytom 0:11 w Pucharze Intertoto w 1969 roku.
Szybki start Legii
Spotkanie na Łazienkowskiej rozpoczęło się doskonale dla gospodarzy. Już w 6. minucie Legia objęła prowadzenie po dynamicznej akcji Pawła Wszołka. Marc Gual trafił w poprzeczkę, ale odbita piłka spadła wprost pod nogi Ryoyu Morishity. Japoński pomocnik wykorzystał szansę i głową skierował piłkę do bramki, zdobywając swojego pierwszego gola w tych rozgrywkach.
Legia miała szansę podwyższyć prowadzenie, jednak Lugano stopniowo zaczęło się odgryzać. W 18. minucie Gabriel Kobylak popisał się dwiema świetnymi interwencjami, zatrzymując groźne strzały rywali. Największe zagrożenie dla warszawskiego zespołu nadeszło w 40. minucie. Po rzucie rożnym Mattia Botani wygrał pojedynek w powietrzu i głową pokonał bramkarza Legii. Był to pierwszy gol stracony przez warszawian w tegorocznej Lidze Konferencji.
Lugano przejmuje inicjatywę
W drugiej połowie gra Legii wyraźnie się załamała. Lugano, zyskując pewność siebie, coraz częściej atakowało i stwarzało groźne sytuacje. Legia miała trudności z odbieraniem piłki, a jej ataki były chaotyczne i nieskuteczne. W 73. minucie polski napastnik Kacper Przybyłko, który pojawił się na boisku w drugiej połowie, odegrał kluczową rolę w zwycięskim golu dla Lugano.
Po rzucie wolnym piłka trafiła w pole karne Legii, gdzie Przybyłko oddał mocny strzał. Kobylak zdołał odbić uderzenie, ale wobec dobitki Albiana Hajdariego był już bezradny. Lugano objęło prowadzenie 2:1, a Legia nie potrafiła znaleźć sposobu na odrobienie strat.
Brak pomysłu i czerwona kartka
Do końca meczu Legia próbowała zmienić wynik, jednak brakowało jej skuteczności i klarownych sytuacji. Na domiar złego, w doliczonym czasie gry Radovan Pankov otrzymał czerwoną kartkę, co jeszcze bardziej osłabiło warszawian. Po porażce Legia spadła na trzecie miejsce w tabeli, ale jej sytuacja nie jest beznadziejna.
Decydujący mecz z Djurgardens
Przed Legią kluczowe starcie w fazie grupowej. Warszawski zespół zmierzy się 19 grudnia ze szwedzkim Djurgardens na wyjeździe. Zwycięstwo w tym meczu zapewni Legii awans do 1/8 finału Ligi Konferencji. Warszawianie muszą więc szybko otrząsnąć się po porażce i wrócić na zwycięską ścieżkę.
Choć mecz z Lugano zakończył się rozczarowaniem, to drużyna z Łazienkowskiej wciąż ma szansę na osiągnięcie swojego celu. O wszystkim zadecyduje ostatni mecz grupowy, który zapowiada się jako prawdziwy test charakteru dla ekipy Kosty Runjaicia.