Tyle dzieliło Żyłę od absolutnej kompromitacji. Tylko pokręcił głową
So much was shared by the vein from absolute embarrassance. He just shook his head Piotr Żyła has touched on the lack of promotion to the competition in Innsbruck. In qualifying, it was in 48th place. If his score were 1.6 points lower, the Poles would jump on Saturday at Bergisel in four. After the…
So much was shared by the vein from absolute embarrassance. He just shook his head
Piotr Żyła has touched on the lack of promotion to the competition in Innsbruck. In qualifying, it was in 48th place. If his score were 1.6 points lower, the Poles would jump on Saturday at Bergisel in four. After the jump, the player didn’t want to talk about what had happened.
To była kolejna bardzo słaba seria Polaków na 73. Turnieju Czterech Skoczni. Najlepszym zawodnikiem kadry Thomasa Thurnbichlera okazał się Paweł Wąsek, który po skoku na 120,5 metra z wyraźnym błędem przy lądowaniu, zajął 24. miejsce.
Zobacz wideo Austriacy zdominowali świat skoków. Oto jak pracują
Wąsek ratował się przed upadkiem, a i tak był najlepszym z Polaków. Nawet rok temu skoczyli lepiej
I on jako jedyny będzie “rozstawiony” przed konkursem – reszta skoczków w swoich parach systemu KO będzie miała przeciwko sobie rywali, którzy w kwalifikacjach spisali się lepiej od nich. Jednak od zwycięzcy Jana Hoerla (135 metrów) dzieliło go aż 23,2 punktu. Na skoczni w Innsbrucku to ogromna przepaść.
Być może Wąsek znalazłby się wyżej, gdyby nie błąd przy lądowaniu. Mocno odjechała mu narta, za co sędziowie obniżyli swoje noty dla Polaka, a on musiał ratować się przed upadkiem. – Już w końcówce lotu mnie puszczało, brakowało mi powietrza pod nartami. Tak trochę przepadałem do tego telemarku. Narta zaczęła odjeżdżać, na szczęście szybko udało mi się to opanować i bezpiecznie odjechać – wytłumaczył Paweł Wąsek. – Myślę, że gdyby wylądował lepiej, miałby pięć czy sześć punktów więcej w łącznej nocie i jego wynik byłby przez to lepszy – stwierdził trener Thomas Thurnbichler.
Cztery pozycje niżej od Wąska znalazł się Jakub Wolny (117,5 metra), dopiero 39. był Aleksander Zniszczoł (111,5 metra), 40. Dawid Kubacki (118,5 metra), a na 48. miejscu rywalizację skończył Piotr Żyła. Skok na zaledwie 109 metrów sprawił, że 51. Estończyk Artti Aigro – pierwszy, który nie awansował do konkursu – stracił do obecnego mistrza świata z normalnej skoczni tylko 1,5 punktu. Tyle dzieliło Żyłę od absolutnej kompromitacji.
Rok temu – gdy Polacy mieli jeszcze gorszy sezon niż ten obecny – było nieco lepiej. Co prawda, do konkursu nie wszedł Dawid Kubacki, więc kadra Thurnbichlera nie startowała w nim w komplecie, ale miała aż czterech skoczków w Top20 kwalifikacji. Później w konkursie przed szansą walki o podium stanął Piotr Żyła, który był czwarty po I serii, a ostatecznie zajął 14. miejsce. Na 11., najlepszym w sezonie, rywalizację skończył wówczas Kamil Stoch. To były powody do lekkiego optymizmu po kilku weekendach dramatycznych wyników. Teraz jest odwrotnie: wydaje się, że po starcie sezonu z kilkoma błyskami na miarę czołowej dziesiątki, a czasem nawet wyższych miejsc, kadra jako całość stanęła w miejscu. Niestety to poziom, który trudno zaakceptować.
Wyjątkowo przykre, że dzieje się to właśnie tutaj. W końcu Bergisel to skocznia, na której Polakom zawsze szło, czasem nawet w bardzo trudnych momentach. – Nie skocznia jest tu problemem – przyznał Thurnbichler.
Żyła tylko pokręcił głową. Thurnbichler mocno zawiedziony
Austriacki trener Polaków stara się patrzeć na pozytywne akcenty, a tymi w piątek były tylko skoki treningowe. W nieocenianych seriach najlepiej spisywał się Aleksander Zniszczoł, który był ósmy i szósty. W drugiej z nich 12. miejsce zajął też Paweł Wąsek. – W kwalifikacjach nie zobaczyłem skoków z treningów, ale generalnie tylko u Piotrka były dziś bardzo duże problemy w każdej próbie. U innych pojawiło się trochę dobrego skakania i z tego mogę być zadowolony. Ale z wyników kwalifikacji już nie – opisał Thurnbichler, który wyglądał na mocno zawiedzionego.
– Olek miał dość cofnięty środek ciężkości, a przez to odbijasz się z tyłu do przodu. I to w połączeniu z wiatrem z tyłu skoczni nigdy nie sprawi, że daleko polecisz. W przypadku Dawida jest podobnie, inaczej ustawia kolano, a potem jego pchanie nie jest w próg, staje się “puste” i wytraca energię. Kuba poprawił się nieco względem treningów. Piotrek cały dzień był z tyłu ze środkiem ciężkości w pozycji najazdowej. Potem nie ma tego ostatniego pchnięcia i kolana idą do tyłu. Nie wznosi się środek ciężkości i całe ciało. A potrzeba odpowiedniego rytmu i prędkości przy takich warunkach – ocenił szkoleniowiec.
Żyła nie chciał komentować swoich piątkowych skoków z Bergisel. Przechodząc obok dziennikarzy, po pytaniu o możliwość rozmowy tylko pokręcił głową i poszedł dalej. To jednak zrozumiałe. Może lepiej, żeby sam wszystko przemyślał i nie mówił niczego w zbyt dużych emocjach, a takie na pewno towarzyszą mu po bardzo nieudanych skokach.
W Garmisch-Partenkirchen Żyła skakał tylko nieco lepiej – w konkursie zajął 29. miejsce – i był bardzo niezadowolony. – Nie wiem, czemu sobie nie umiem wszystkiego fajnie poukładać na konkurs. Trudno mi to opisać. To chyba w głowie siedzi. Jestem pospinany, mam zupełnie inne czucie w dzień zawodów. Muszę sobie wszystko lepiej poplanować i na następne zawody skakać z większą pewnością – mówił wówczas Żyła. Niestety, w Innsbrucku na razie poprawy nie widać.
Trochę pod Bergisel powiedział za to partner Żyły z pary systemu KO: Gregor Deschwanden. – Lepiej z nim walczyć na skoczni niż w oktagonie – stwierdził skoczek, nawiązując do tego, że Polak jeszcze do niedawna planował sprawdzić się w walce freakfightowej w formule MMA. – Nie do końca myślę o rywalizacji z moim rywalem z pary w konkursie. Skupiam się na sobie. Robię tak od początku sezonu i widzę efekty – dodał Szwajcar.
Sobotni konkurs w Innsbrucku rozpocznie się o godzinie 13:30. Poprzedzi go seria próbna, którą zaplanowano na 12:00. Relacje na żywo na Sport.pl, a transmisje w Eurosporcie, TVN i na platformie Max.