W branży futrzarskiej Polska jest potentatem. Ale przybywa wyroków skazujących hodowców Anna Lipińska
Aktywiści walczący o zakaz hodowli zwierząt na futro przypomną dziś o tym w Warszawie. Udział w proteście zapowiedzieli m.in. Maja Ostaszewska i Piotr Głowacki. Polska pozostaje drugim co do wielkości producentem futer na świecie, zaraz po Chinach. Jest jednym z nielicznych krajów europejskich, w którym nadal nie wprowadzono zakazu hodowli zwierząt na futra. Futra są…
Aktywiści walczący o zakaz hodowli zwierząt na futro przypomną dziś o tym w Warszawie. Udział w proteście zapowiedzieli m.in. Maja Ostaszewska i Piotr Głowacki.
Polska pozostaje drugim co do wielkości producentem futer na świecie, zaraz po Chinach. Jest jednym z nielicznych krajów europejskich, w którym nadal nie wprowadzono zakazu hodowli zwierząt na futra.
Futra są sprzedawane na aukcjach międzynarodowych, a następnie trafiają do krajów takich jak Chiny Korea Południowa, Rosja.
– Przełom listopada i grudnia to sezon niezwykle pracowity dla polskich hodowców zwierząt futerkowych. Młode lisy, jenoty i norki mają około siedmiu miesięcy, to idealny czas na ich zabicie i oskórowanie. Tuż przed zimą mają najbardziej bujne i błyszczące futro. Ginie ich kilka milionów, norki przez gazowanie, a lisy i jenoty przez porażenie prądem. Na fermie zostaje tylko tzw. stado podstawowe, które posłuży hodowcy do kolejnego rozrodu. Dlatego właśnie to 24 listopada obchodzimy Dzień bez futra – mówi „Wyborczej” Marta Korzeniak aktywistka ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.