W PZPN aż wrze, sprawa sądowa trwa. Słyszymy: “Zbigniew Boniek zawalił”
— Zbigniew Boniek zawalił — mówi nam jeden z byłych członków zarządu PZPN. Federacja może zostać zmuszona do zapłaty pół miliona złotych kary na rzecz Gminy Wilanów, a ostateczne sankcje za wycofanie się z budowy nowej siedziby PZPN mogą być znacznie wyższe i sięgać nawet kilkunastu milionów! A w tle odbywa się rywalizacja między grupą…
— Zbigniew Boniek zawalił — mówi nam jeden z byłych członków zarządu PZPN. Federacja może zostać zmuszona do zapłaty pół miliona złotych kary na rzecz Gminy Wilanów, a ostateczne sankcje za wycofanie się z budowy nowej siedziby PZPN mogą być znacznie wyższe i sięgać nawet kilkunastu milionów! A w tle odbywa się rywalizacja między grupą Cezarego Kuleszy, obecnego prezesa PZPN, a Bońka, który został “wycięty”.
Przypomnijmy: w 2010 r., za czasów Grzegorza Laty, PZPN nabył działkę na Wilanowie na zasadach tzw. dzierżawy wieczystej. A więc na 100 lat. Jest ona zlokalizowana przy skrzyżowaniu Jana III Sobieskiego i Wilanowskiej, przy tzw. “Zatoce Czerwonych Świń”, jak potocznie określa się osiedle, gdzie zamieszkiwali PRL-owcy oficjele.
Jak czytamy w archiwum “Gazety Wyborczej”: PZPN kupił działkę w 2010 r. za 7,8 mln zł od spółki Sobieskiego Development. Ona z kolei cztery lata wcześniej kupiła ją za 4 mln zł od spółdzielni mieszkaniowej Osiedle Wilanów. Ta z kolei dostała ją na cele mieszkaniowe w ostatnich dniach istnienia samodzielnej gminy Wilanów. Bloku nie zbudowała, bo samorząd uchwalił plan zagospodarowania, który dopuszcza w tym miejscu tylko budynek usługowo-handlowy
“Złoty interes” PZPN
Związek podpisał umowę z firmą Warbud i dostał pozwolenie na budowę. Firma Konior Studio stworzyła cały projekt, według którego czteropiętrowa siedziba miałaby przypominać kształtem stadion.
Jak czytamy: “w budynku zaprojektowano obszerny hol z recepcją, restaurację z bufetem, salę audytoryjną z zapleczem i foyer, sklep, strefę ekspozycyjną i wypoczynkową, powiązaną przestrzennie z częścią publiczną, strefę biurową, sale wielofunkcyjne i zaplecza socjalne.”
Ostre rozliczenia w TVP Sport. Były dyrektor oskarża
Budowa miała kosztować ok. 47 mln złotych. Jak mówi nam osoba z ówczesnych władz PZPN, właściwie cały zarząd, poza jednym członkiem wstrzymującym się od głosu, był za zakupem siedziby, bo uznano to za złoty interes.
To Zbigniew Boniek był przeciw
PZPN musiał wydać na budowę ok. 10 mln złotych, resztę miały pokryć środki z dotacji. Budowa rozpoczęła się 22 października, wjechały koparki… ale trwało to tydzień. Po wygraniu wyborów przez Zbigniewa Bońka pomysł zarzucono. Dziś stoi tam pusty plac, a przez środek prowadzi dróżka na skróty dla lokalnych mieszkańców.
Od razu po wygranych wyborach Boniek podawał budowę w wątpliwość. W rozmowie z Polską Agencją Prasową mówił:
Ta inwestycja jest nieopłacalna pod każdym względem. Zwróciliśmy się o opinie prawne. Firmy, które audytowały, potwierdziły nasze przewidywania. Byłaby to strata dużych środków finansowych. Skoro więc wyniki są negatywne, uważamy, że będziemy musieli ten problem inaczej rozwiązać. Wspólnie z firmą, z którą mieliśmy umowę, postaramy się znaleźć jakieś wyjście.
— Do tego miejsca nie można byłoby podjechać autokarem. Poza tym cena zakupu nieruchomości była wyższa o 130 procent niż wynosiła faktyczna wartość tego terenu w tamtym czasie — dodawał.
Dziś w PZPN mówią, że po pierwsze do PZPN nie przyjeżdżają żadne autokary, a po drugie teren zlokalizowany vis a vis Miasteczka Wilanów, jest doskonały. Dodatkowo powstała tu linia tramwajowa na Wilanów, więc działka jest świetnie skomunikowana.
Wracając jednak do lat 2012-13: to wtedy PZPN rozwiązał umowę, za co musiał zapłacić kary WARBUD-owi. Część w postaci pieniędzy a część w postaci biletów na mecze.
To był dopiero początek problemów
Tyle tylko, że zarzucenie budowy było początkiem problemów. Bo dzierżawa wieczysta oznacza konieczność zrealizowania celu. A więc PZPN powinien przynajmniej rozpocząć prace, ale tego nie zrobił. Pozwolenie na budowę wygasło pod koniec 2015 r.
W 2019 r. Urząd Miasta Warszawa naliczył dodatkową opłatę w związku z brakiem realizacji inwestycji. Miasto żąda od związku ok. pół miliona złotych. PZPN, jak słyszymy, zaskarżył decyzję do sądu. Postępowanie trwa. Ale jak się dowiedzieliśmy, że istnieje realne zagrożenie, że kwota urośnie nawet do kilkunastu milionów złotych. Stanie się tak, jeśli miasto zacznie naliczać zaległości za kolejne lata, w których nie udało się zrealizować inwestycji, czyli od 2019 r. aż do dziś.
— Myśmy byli w wielkim szoku, że Boniek to zaniechał. To była okazja życia. Chodziliśmy za tym dwa lata, przejrzeliśmy pełno działek, pełno projektów. I wszystko na marne. Choć postrzegam go jako dobrego prezesa, który sporo dobrego zrobił, to tutaj ktoś mu bardzo źle podpowiedział. Ale też błąd był ze strony Grześka Laty, że tak późno się do tego wziął. I potem dziwne było dla mnie, że Kulesza nie wrócił do tematu. Boniek zawalił, ale nie jest jedynym winnym — mówi nam jeden z byłych członków zarządu.
Boniek i Kulesza zmarnowali czas. PZPN ma rekordowe pieniądze ale nic z tego nie wynika
Przed przyszłorocznymi wyborami w PZPN nie będzie powrotu do tematu. Może w przyszłości. Na razie PZPN wynajmuje siedzibę na ul. Bitwy Warszawskiej, gdzie płaci za rok ok 1,8 mln złotych. Są za to prowadzone rozmowy na temat budowy siedziby PZPN. I tu znowu pojawia się temat Bońka.
Cicha rywalizacja między ekipą Kuleszy a Bońka
Mamy tu kolejną odsłonę cichej rywalizacji między obecną ekipą Cezarego Kuleszy a starą grupą Bońka. Tak jak podczas gali 105-lecia: w filmach o historii PZPN nie wspomniano o Bońku i nie pokazano jego bramek. A Boniek podważa publicznie pomysły obecnych władz.
W związku są na niego źli, bo cały czas publicznie neguje potrzebę budowy ośrodka. Tymczasem jak mówi nam jeden z członków zarządu, w 2018 r. Boniek sam chciał budować siedzibę. Związek był gotów wyłożyć ponad 40 mln złotych za tereny w Grodzisku Wielkopolskim. Sprawy osobiście pilnowali wiceprezesi Andrzej Padewski i Marek Koźmiński. I “za pięć dwunasta” ktoś się zorientował, że te część ziemi to grunty są rolne i PZPN jako “nierolnik” nie może tam nic budować.
Co do samego ośrodka, powoli przewagę zyskuje podwarszawski Karczew. Do tej pory faworytem wyścigu był Otwock, ale sąsiadujący Karczew dysponuje dobrym, płaskim terenem, cały grunt jest w jednych rękach, gminnych, więc budowę boisk i budynków możnaby rozpocząć prawie od ręki.
Otwock ma bardziej skomplikowaną sytuację, bo musi powalczyć o grunt, wyciąć las, itd. Przewaga Otwocka jest taka, że jest zdecydowanie lepiej skomunikowany. Do ośrodka w Karczewie na dziś dojazd jest możliwy głównie samochodem. Ale w przyszłości może się to zmienić. Stara się jeszcze Nadarzyn, gdzie miała powstać siedziba jeszcze za czasów Grzegorza Laty, ale problemem jest brak dobrej bazy hotelowej w pobliżu.