Walka na łokcie, decydowały tysięczne. Polka w finale, będzie walka o medal
Weronika Lizakowska jako jedyna w polskiej reprezentacji wywalczyła dwie kwalifikacje do Apeldoorn – nie tylko na dystansie 1500 metrów, ale też na 3000. Na tym drugim wypełniła minimum co do setnej sekundy, w finale mistrzostw Polski w Toruniu. Ale czy pobiegnie, przekonamy się w sobotę. Wiadomo było bowiem, że jej głównym celem jest rywalizacja na…
Weronika Lizakowska jako jedyna w polskiej reprezentacji wywalczyła dwie kwalifikacje do Apeldoorn – nie tylko na dystansie 1500 metrów, ale też na 3000. Na tym drugim wypełniła minimum co do setnej sekundy, w finale mistrzostw Polski w Toruniu. Ale czy pobiegnie, przekonamy się w sobotę. Wiadomo było bowiem, że jej głównym celem jest rywalizacja na 1500 metrów. A trener Zbigniew Król zdawał się sugerować, że pobicie rekordu kraju Lidii Chojeckiej to tylko kwestia czasu.
Najpierw jednak 26-latka z Remusa Kościerzyna musiała awansować do tego finału, co w hali wcale tak łatwe nie jest. Trzy biegi eliminacyjne, w każdym siedem lub osiem zawodniczek, a jedynie po trzy najlepsze zyskiwały przepustkę do piątkowej walki o medale.
Mistrzostwa Europy. Weronika Lizakowska w finale rywalizacji na 1500 metrów
Lizakowska biegła mądrze, w czubie stawki, ale nie forsowała tempa. Starała się trzymać pierwszego toru, nawet gdy rywalki próbowały ją obiegać. Spadała na czwartą pozycję, czasem na piątą, a za chwilę delikatnie przyspieszała. Czas nie był tu ważny, liczyła się taktyka i umiejętne rozłożenie sił. Na dwa okrążenia przed końcem Polka była druga, ale musiała już stoczyć walkę na łokcie. Później objęła prowadzenie, pewnie biegła po swoje, choć w walce o finał pozostały cztery zawodniczki. Na ostatnim łuku miała już bezpieczną przewagę, dopiero na samej kresce wyprzedziła ją doświadczona Francuzka Berenice Cleyet-Merle.
Weronika Lizakowska na finiszu biegu eliminacyjnego na 1500 metrów/Adam Warżawa/PAP
Obu zapisano ten sam czas: 4:13.51, zapewne o co najmniej 10 sekund gorszy od możliwości Polki. Awansowała jeszcze Portugalka Patricia Silva, smakiem obeszła się Hiszpanka Marina Martinez.
Niespodzianką był zaś brak awansu w ostatniej serii dla Włoszki Marty Zenoni.
– Musiałam walczyć na łokcie, ale awans był pewny. Ważne, że równo biegłam – mówiła po biegu Lizakowska w rozmowie z red. Michałem Chmielewskim z TVP Sport. I dodała: – To mój pierwszy finał, cieszę się, że w ten sposób mogę otwierać polskie starty. Duży kamień zrzuciłam. Dziś trafiłam z formą, ze zdrowiem jest dobrze. A jutro? każdy bieg jest równy – dodała.
Filip Rak nie pobiegnie w finale. Zabrakło sekundy
W rywalizacji mężczyzn zasady były takie same, polskim rodzynkiem w stawce był Filip Rak, również podopieczny Zbigniewa Króla. Walczył dzielnie, przesunął się z ostatniej pozycji na 600 metrów przed metą na piątą. I atakował na ostatnim łuku czwartego w stawce Austriaka Raphaela Pallitscha. Nie udało się, a do tego pierwsza trójka była dużo jednak wyraźnie z przodu. Do awansu zabrakło 91 setnych, Rak uzyskał czas 3:41.43.
Klaudia Kazimierska: Jeszcze nie wierzę w to, że wywalczyłam bilet na IO. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
Weronika Lizakowska/Łukasz Szeląg/Reporter
Weronika Lizakowska/Martin Bernetti/AFP