Walka na łokcie Justyny Święty-Ersetic, przepychanki. Ale co zrobiła Polka!
Justyna Święty-Ersetic w finale Halowych Mistrzostw Europy! Powrót do elity po dramatycznych eliminacjach Piątek rozpoczął się dla Justyny Święty-Ersetic od łez i rozczarowania. Po biegu eliminacyjnym była przekonana, że jej przygoda z Halowymi Mistrzostwami Europy w Apeldoorn skończyła się na pierwszej rundzie. Wydawało się, że zabrakło jej odrobiny szczęścia i kilku setnych sekundy, aby awansować…
Justyna Święty-Ersetic w finale Halowych Mistrzostw Europy! Powrót do elity po dramatycznych eliminacjach
Piątek rozpoczął się dla Justyny Święty-Ersetic od łez i rozczarowania. Po biegu eliminacyjnym była przekonana, że jej przygoda z Halowymi Mistrzostwami Europy w Apeldoorn skończyła się na pierwszej rundzie. Wydawało się, że zabrakło jej odrobiny szczęścia i kilku setnych sekundy, aby awansować do półfinału. Jednak los uśmiechnął się do niej – początkowo zajęła trzecie miejsce w swoim biegu eliminacyjnym i myślała, że to koniec. Okazało się jednak, że Czeszka Nikoleta Jíchová popełniła błąd i została zdyskwalifikowana. Tym samym Polka, jako ostatnia zawodniczka z listy “lucky loserów”, otrzymała miejsce w półfinale.
Szansa, której nie mogła zmarnować
To był pierwszy pozytywny zwrot akcji, ale na tym nie koniec. Gdy poznano skład półfinałów, okazało się, że dla Polki los ułożył się wyjątkowo korzystnie. W pierwszym półfinale rywalizować miały aż trzy faworytki do medali: niezwykle szybka w tym sezonie Norweżka Henriette Jaeger, młoda i utalentowana Czeszka Lurdes Gloria Manuel oraz Hiszpanka Paula Sevilla, która pokonała Justynę w eliminacjach. A zasady były bezwzględne – do finału przechodziły tylko trzy najlepsze zawodniczki z każdego biegu, bez względu na czasy.
W drugim półfinale, w którym biegła Justyna Święty-Ersetic, jedyną zdecydowaną faworytką była Lieke Klaver. Holenderka prezentowała formę na poziomie nieosiągalnym dla większości zawodniczek w stawce, ale poza nią wszystko było możliwe. Polka miała walczyć z Czeszką Ladą Vondrovą, Włoszką Alice Mangione i Hiszpanką Evą Santidrián o dwa pozostałe miejsca dające awans do finału.
Trudna walka, bieg na łokcie i wielki sukces
Pierwszy półfinał odbył się zgodnie z przewidywaniami – awansowały trzy faworytki, choć Norweżka Jaeger nieco niespodziewanie finiszowała dopiero jako trzecia. Najszybsza była Sevilla (51,23 s), Jaeger była druga (51,27 s), a Manuel trzecia (51,41 s). Czwarta Francuzka Amandine Brossier straciła do nich wyraźnie.
Gdy nadszedł czas drugiego półfinału, wszyscy kibice w Polsce wstrzymali oddech. Justyna startowała z czwartego toru – bardzo dobrego dla jej stylu biegania. Klaver od początku narzuciła swoje tempo i było oczywiste, że nikt jej nie zagrozi. Ważne było jednak, kto zajmie pozostałe dwa miejsca.
Po pierwszym okrążeniu Polka była dopiero czwarta – za Klaver, Vondrovą i Santidrián. Musiała przebijać się do przodu, co oznaczało walkę bark w bark i konieczność przepychania się po wewnętrznej stronie toru. Na ostatnich 100 metrach pokazała jednak ogromne doświadczenie i determinację – w błyskawicznym tempie minęła Hiszpankę i Czeszkę, wysuwając się na drugą pozycję.
Na mecie Justyna Święty-Ersetic zameldowała się z czasem 52,41 s, co dało jej pewny awans do finału. Pierwsza była Klaver (51,15 s), a trzecie miejsce zajęła Mangione (52,67 s).
“Welcome back, Justyna” – powrót do elity
Po biegu do Justyny podeszła Lieke Klaver i powiedziała jej: “Welcome back, Justyna”. Dla polskiej biegaczki były to wyjątkowe słowa. – To miód na moje serce – przyznała później w rozmowie z TVP Sport.
Dla 32-letniej zawodniczki to powrót do wielkiego biegania na arenie międzynarodowej. Od lat jest filarem polskiej lekkoatletyki, zdobywała medale w sztafecie, a indywidualnie była już brązową (Belgrad 2017) i srebrną (Toruń 2021) medalistką halowych mistrzostw Europy. Tym razem nie było pewne, czy uda jej się walczyć o podium, ale fakt, że po tak dramatycznym początku mistrzostw zdołała wywalczyć miejsce w finale, świadczy o jej ogromnym charakterze.
Sztafeta bez Justyny – zmiana pokoleniowa w polskiej drużynie
Tym razem w Apeldoorn zabrakło polskiej sztafety 4 × 400 metrów, co było wyraźnym sygnałem zmiany pokoleniowej w tej konkurencji. Justyna Święty-Ersetic przez lata była jedną z liderek “Aniołków Matusińskiego”, drużyny, która zdobywała medale na największych imprezach. Teraz jednak wiele się zmieniło – młodsze zawodniczki przejmują pałeczkę, a brak polskiej drużyny w sztafecie pokazuje, że w tej konkurencji czeka nas jeszcze trochę pracy, by wrócić na najwyższy poziom.
Finał – czy spełni się medalowe marzenie?
Przed finałem było jasne, że walka o medal będzie niezwykle trudna. Justyna Święty-Ersetic wiedziała, że będzie musiała dać z siebie absolutnie wszystko, by stanąć na podium. Jednak już sam fakt, że po dramatycznych eliminacjach znalazła się w finale, był wielkim sukcesem.
Czy Polka dołoży trzeci indywidualny medal halowych mistrzostw Europy do swojej kolekcji? O tym miał zadecydować finałowy bieg. Jedno było pewne – wróciła do elity, a jej walka i determinacja pokazały, że wciąż stać ją na wielkie rzeczy.