Z nieba do piekła. Rewelacja Rolanda Garrosa żegna się z Wimbledonem już w eliminacjach
Loïs Boisson była prawdziwą sensacją tegorocznego Rolanda Garrosa. Francuzka, która do paryskiego turnieju przystępowała jako 361. tenisistka świata, wbrew wszelkim oczekiwaniom dotarła aż do półfinału, gdzie uległa późniejszej mistrzyni, Coco Gauff. Po niesamowitym występie awansowała aż o niemal 200 miejsc w rankingu WTA – na 65. pozycję. Jednak mimo tego ogromnego sukcesu nie zobaczymy jej podczas kolejnego wielkoszlemowego turnieju – Wimbledonu.
Bohaterka Paryża bez szansy na Wimbledon
Boisson przebojem wdarła się do tenisowej elity, eliminując po drodze takie zawodniczki, jak Jessica Pegula czy Mirra Andriejewa. Była pierwszą tenisistką od 35 lat, która w debiucie w głównej drabince Wielkiego Szlema dotarła tak daleko. Jej historia była inspiracją dla wielu. Niestety, piękny sen na razie się zakończył.
Francuzka liczyła na to, że jej sukces w Rolandzie Garrosie zostanie doceniony przez organizatorów Wimbledonu. Wystąpiła z prośbą o przyznanie “dzikiej karty”, ale spotkała się z odmową – decyzją, która wywołała sporo kontrowersji we francuskich mediach. Pozostała jej więc droga przez eliminacje. W nich, dzięki wysokiej pozycji rankingowej, była rozstawiona z numerem jeden. Występ w głównej drabince miała na wyciągnięcie ręki – potrzebowała trzech zwycięstw. Niestety, nie udało się wygrać nawet jednego meczu.
Dramatyczna porażka na otwarcie eliminacji
We wtorek Boisson zmierzyła się z Kanadyjką Carson Branstine, sklasyfikowaną na 197. miejscu w rankingu WTA. Początek meczu był dla Francuzki katastrofalny. Po wygranym gemie otwarcia przegrała pięć kolejnych i ostatecznie uległa 2:6 w pierwszym secie. W drugiej partii sytuacja zmieniła się na jej korzyść – Boisson prowadziła już 5:2 i wydawało się, że spokojnie doprowadzi do wyrównania.
Niestety, wtedy wszystko się posypało. Najpierw przegrała gema do zera, potem mimo piłki setowej nie wykorzystała swojej szansy przy własnym podaniu. Branstine odrobiła straty i doprowadziła do tie-breaka. W nim Boisson zdołała się jednak zmobilizować i rozbiła rywalkę 7:1, doprowadzając do trzeciego seta.
Walka do końca, ale znów za mało
Decydująca partia znów zaczęła się fatalnie – trzy przegrane gemy z rzędu. Francuzka nie zamierzała jednak odpuszczać. Zaczęła punktować, odrobiła część strat i przy stanie 2:4 zdołała przełamać rywalkę. Przy wyniku 4:5 serwowała, by pozostać w meczu, lecz presja okazała się zbyt duża. Przegrała gema, a tym samym cały mecz 2:6, 7:6(1), 4:6.
Boisson po niecałych dwóch godzinach gry musiała pożegnać się z marzeniami o Wimbledonie. Choć w teorii była jedną z faworytek eliminacji, praktyka boleśnie ją zweryfikowała.
Rywalka Boisson gra dalej. Czeka ją pojedynek z byłą mistrzynią US Open
Zwyciężczyni tego starcia – Carson Branstine – awansowała do drugiej rundy eliminacji, gdzie zmierzy się z rodaczką Biancą Andreescu. Kanadyjka, triumfatorka US Open z 2019 roku, bardzo pewnie pokonała we wtorek Laurę Pigossi z Brazylii 6:2, 6:1.
Dla Lois Boisson to bolesna lekcja. Jej błyskotliwa historia z Paryża przeszła już do historii, ale by na stałe zagościć w światowej czołówce, będzie musiała potwierdzić formę w kolejnych turniejach – i to nie tylko na mączce.