Technologia pod lupą, Emma Raducanu w ogniu krytyki. Burza po słowach o Hawk-Eye na Wimbledonie
Emma Raducanu wywołała niemałe poruszenie w świecie brytyjskiego tenisa. Jej krytyczna uwaga na temat działania systemu Hawk-Eye podczas Wimbledonu – turnieju, który od 2024 roku całkowicie zrezygnował z sędziów liniowych – odbiła się szerokim echem. „To trochę rozczarowujące, że w tym turnieju decyzje mogą być błędne” – stwierdziła Raducanu, co nie spodobało się wielu ekspertom. Głos w sprawie zabrał m.in. Tim Henman, członek komitetu organizacyjnego All England Club i analityk BBC, który słowa brytyjskiej tenisistki uznał za „kompletną bzdurę”.
Wimbledon – tradycja zderza się z nowoczesnością
Wimbledon, turniej z ponad 140-letnią historią, jest jednym z najbardziej tradycyjnych wydarzeń sportowych na świecie. Obowiązkowe białe stroje, truskawki ze śmietaną i zasady, które rzadko ulegają zmianom – to wszystko buduje jego wyjątkowy charakter. Dlatego wielu kibiców i zawodników było zaskoczonych, gdy ogłoszono, że od edycji 2024 na wszystkich kortach całkowicie zastąpiono sędziów liniowych systemem Hawk-Eye. Była to rewolucyjna zmiana – po raz pierwszy od 147 lat każda piłka była oceniana wyłącznie na podstawie danych z kamer i czujników.
Choć technologia miała zapewnić większą precyzję i sprawiedliwość, w praktyce okazało się, że nawet ona nie jest niezawodna.
Kontrowersje na korcie. Błąd, który nie powinien się zdarzyć
Jednym z bardziej komentowanych incydentów był mecz Anastasiji Pawluczenkowej z Brytyjką Sonay Kartal. W trakcie spotkania doszło do kontrowersyjnej sytuacji – system nie zarejestrował wyraźnego autu zagrania Brytyjki. Rozsierdzona Pawluczenkowa krzyczała w stronę sędziego głównego: „Ukradliście mi gema!”. Choć Rosjanka ostatecznie wygrała mecz, incydent wywołał dyskusję na temat niezawodności Hawk-Eye.
Jak się później okazało, błąd nie wynikał z wad systemu, lecz z czynnika ludzkiego – operator omyłkowo wyłączył technologię w trakcie meczu. All England Club wydał w tej sprawie specjalne oświadczenie, w którym przyznano, że był to incydent odosobniony, a w wyniku tej sytuacji wprowadzono zmiany – od teraz operatorzy nie mają już możliwości dezaktywowania Hawk-Eye podczas trwania spotkania.
Raducanu i Draper pod lupą. „Technologia nie jest nieomylna”
Po tej sytuacji w mediach pojawiły się głosy czołowych brytyjskich tenisistów. Jack Draper, najlepszy obecnie tenisista z Wielkiej Brytanii w rankingu ATP, stwierdził: „Nie sądzę, żeby technologia była w 100% dokładna”. Emma Raducanu również nie kryła rozczarowania. Po porażce z Aryną Sabalenką powiedziała: „To trochę rozczarowujące, że w tym turnieju decyzje mogą być błędne”.
Ich wypowiedzi podzieliły środowisko tenisowe. Z jednej strony pojawiły się głosy wsparcia dla zawodników, z drugiej – ostre słowa krytyki. Najmocniejszą odpowiedź wygłosił wspomniany już Tim Henman. Jako były zawodnik i osoba zaangażowana w organizację turnieju, odniósł się do zarzutów ze strony Drapera i Raducanu w bezpośredni sposób.
– Narracja graczy kwestionujących technologię jest kompletną bzdurą – stwierdził Henman. – Komentowałem te mecze na żywo. Czasem chciałem sam sprawdzić, czy dany punkt był prawidłowo oceniony. Kiedy jednak odtwarzałem sytuacje w zwolnionym tempie, okazywało się, że piłki trafiają dokładnie w zewnętrzną krawędź linii. Nierzadko widać wtedy nawet charakterystyczny ślad białej kredy – podkreślił.
Henman dodał również, że piłki poruszają się z zawrotną prędkością – nawet 224 km/h – co sprawia, że nawet najlepiej wyszkolone ludzkie oko może zawieść. Dlatego technologia jest nie tylko przydatna, ale wręcz konieczna. – Mamy system, który działa, i powinniśmy mu ufać – dodał.
Co dalej z Hawk-Eye?
Choć pojedynczy incydent z meczu Pawluczenkowej i Kartal nadwyrężył zaufanie do systemu Hawk-Eye, organizatorzy zapewniają, że technologia pozostaje jednym z najdokładniejszych i najbardziej sprawdzonych narzędzi w profesjonalnym sporcie. Błąd wynikający z ludzkiej pomyłki – nie systemowej – nie powinien być powodem do całkowitej krytyki innowacji, które mają na celu zwiększenie sprawiedliwości i transparentności na korcie.
Dyskusja, jaka wywiązała się po słowach Emmy Raducanu i Jacka Drapera, pokazuje, że nawet w świecie sportu opartym na twardych danych i technologii nie brakuje emocji, napięć i ludzkich reakcji. Ostatecznie jednak to, co powinno się liczyć najbardziej, to dążenie do jak najczystszej rywalizacji – niezależnie od tego, czy decyduje człowiek, czy maszyna.