Iga Świątek znów zachwyciła swoją grą na kortach Wimbledonu. W ćwierćfinale turnieju Polka pokonała Rosjankę Ludmiłę Samsonową 6:2, 7:5 i już w czwartek powalczy o awans do wielkiego finału. Z każdym kolejnym meczem jej pewność siebie, spokój i jakość uderzeń wyraźnie rosną. Obrazek, który najlepiej oddawał środowy pojedynek, to zachowanie sfrustrowanej Samsonowej, która chwilami zupełnie nie radziła sobie z emocjami.
Już na początku meczu doszło do symbolicznej sceny. Po wygranym gemie Świątek przyklękła na skraju kortu, by poprawić buty. Rosjanka, wyraźnie poirytowana, natychmiast zwróciła się do sędzi z prośbą o interwencję, ale nie doczekała się żadnej reakcji. Obie zawodniczki wróciły do gry, a cała sytuacja doskonale pokazała, która z nich lepiej radziła sobie z presją. Choć Samsonowa rozpoczęła solidnie – mocno serwowała i starała się grać równe gemy przy podaniu Polki – w kluczowych momentach zdecydowanie lepsza była Świątek. Świetnie poruszała się po korcie, nie popełniała błędów, a pierwszy set był niemal bezbłędny. Wygrała w nim wszystkie punkty po pierwszym serwisie i imponowała spokojem oraz koncentracją.
W drugiej partii pojawiły się pewne nerwy, ale Iga szybko odzyskała kontrolę. Choć prowadziła już 4:2 i 40:0, Samsonowa zdołała doprowadzić do wyrównania 5:5. W tym trudnym momencie wsparcia udzielili jej trener Wim Fissette i psycholożka Daria Abramowicz. Polka wróciła na właściwe tory i przypieczętowała zwycięstwo. Z trybun dało się wyczuć jej pewność siebie przez większość spotkania.
Rosjanka, choć walczyła, nie była w stanie utrzymać poziomu. Po stracie podania wyładowywała frustrację na swoim sztabie i kibicach, którym zarzucała przeszkadzanie podczas serwisu. Rzeczywiście w jednym momencie ktoś otworzył butelkę szampana w trakcie jej przygotowań do podania, ale ogólna atmosfera na korcie numer jeden była raczej spokojna.
Właśnie kwestia kortu, na którym rozegrano mecz, wywołała niemałe zamieszanie. – Jak to możliwe?! Mam bilet na kort centralny, a chciałem zobaczyć Świątek – żalił się jeden z kibiców w kolejce do wejścia na teren All England Club. Wybór mniejszej areny dla aktualnej numer cztery na świecie, kosztem meczu Andriejewej (7. WTA) z Bencic (35. WTA), wzbudził też pytania wśród dziennikarzy. Organizatorzy nie skomentowali tej decyzji.
Iga jednak pozostała skupiona wyłącznie na grze. Drugi set rozpoczęła znakomicie, przełamując Samsonową już w pierwszym gemie, ale Rosjanka rzuciła wszystko na jedną kartę – grała odważniej, ryzykowniej. Polka wytrzymała presję i zakończyła mecz po 1 godzinie i 49 minutach.
W środę w Londynie panowały też wyjątkowe warunki atmosferyczne – temperatury sięgały 28 stopni Celsjusza, choć lekki wiatr dawał nieco ulgi. To kolejna zmiana pogody podczas tegorocznego turnieju. Po upałach z początku Wimbledonu przyszło ochłodzenie i deszcze, a teraz znowu zrobiło się gorąco. Zmienność klimatu wpływa na grę, zwłaszcza jeśli chodzi o piłki, które w większej wilgotności stają się cięższe – choć sama trawa jest doskonale pielęgnowana przez doświadczony zespół opiekujący się kortami.
Drugi tydzień zmagań to również większe zmęczenie zawodników. Widać to po wielu tenisistach i tenisistkach, ale Iga Świątek nie zdradza oznak osłabienia. Jej siła fizyczna i znakomite poruszanie się po korcie, które wcześniej dawało przewagę głównie na mączce i twardych nawierzchniach, teraz przynosi efekty także na trawie. Zmiany w przygotowaniach i obóz treningowy na Majorce okazały się strzałem w dziesiątkę.
– Zobacz, jak ona pracuje nogami – komentował jeden z dziennikarzy, zachwycony kolejnym perfekcyjnym zagraniem Polki. Jednak tym, co naprawdę wyróżniło Świątek w meczu z Samsonową, były spokój, pewność siebie i umiejętność gry pod presją. Po raz kolejny udźwignęła rolę faworytki i pokazała, że może osiągnąć na Wimbledonie coś naprawdę wielkiego.
W półfinale Polka zmierzy się z Belindą Bencic (35. WTA), która w środę w dwóch tie-breakach pokonała Mirrę Andriejewą (7. WTA) 7:6(3), 7:6(2). Spotkanie odbędzie się już w czwartek, co oznacza, że tenisistki nie będą miały dnia przerwy przed półfinałem. Odpoczynek czeka je dopiero w piątek, a finał – oczywiście na korcie centralnym – zaplanowano na sobotę.
Relacje z Wimbledonu możecie śledzić w serwisach Sport.pl, Gazeta.pl oraz w mediach społecznościowych.