Wstrząsające wyznanie słynnego tenisisty. “To niekończący się koszmar”
– Moje codzienne życie nie jest takie, jakbym chciał. Nie mogę grać w piłkę nożną czy w padla. To straszne. Zabrano mi szansę robienia tego, co kochałem najbardziej – wyznał Juan Martin del Potro. Mistrz US Open sprzed 15 lat niezwykle boleśnie odczuwa skutki kontuzji doznanych w trakcie kariery. Mimo to podjął się jeszcze jednego…
– Moje codzienne życie nie jest takie, jakbym chciał. Nie mogę grać w piłkę nożną czy w padla. To straszne. Zabrano mi szansę robienia tego, co kochałem najbardziej – wyznał Juan Martin del Potro. Mistrz US Open sprzed 15 lat niezwykle boleśnie odczuwa skutki kontuzji doznanych w trakcie kariery. Mimo to podjął się jeszcze jednego wyzwania i chce w wielkim stylu pożegnać się z kibicami. Zaangażował w to Novaka Djokovicia.
Juan Martin del Potro i Marin Cilić – tylko ci dwa tenisiści w latach 2006-2019 byli w stanie przerwać wielkoszlemową dominację “Wielkiej Piątki” (Novak Djoković, Rafael Nadal, Roger Federer, Andy Murray, Stan Wawrinka). Argentyńczyk wygrał US Open w 2009 r., a Chorwat pięć lat później. Teraz ten pierwszy podzielił się w sieci wstrząsającym wyznaniem.
Juan Martin del Potro opowiedział o swoim koszmarze. “Muszę zażywać sześć lub siedem tabletek”
Argentyńczyk ostatnie mecze rozegrał w 2022 r. Później próbował jeszcze wrócić na kort, lecz uniemożliwiały mu to kontuzje. Te doskwierały mu w zasadzie przez całą karierę, a ślady po nich utrzymują się do dziś.
– Moje codzienne życie nie jest takie, jakbym chciał. Nie mogę grać w piłkę nożną czy w padla. To straszne. Zabrano mi szansę robienia tego, co kochałem najbardziej, czyli gry w tenisa – powiedział del Potro w filmie opublikowanym na Instagramie (cytat za “Guardianem”).
– To bardzo trudne. Są takie momenty, że nie mam już siły. Nie jestem niezniszczalny. Mam dobre i złe momenty, ale w większości przypadków muszę udawać i zachować dobrą minę. Wiele razy czuję się okropnie. Każdego dnia, kiedy się budzę, muszę zażywać sześć lub siedem tabletek. Osłona żołądka, środki przeciwzapalne, jeden na stany lękowe. Potem tabletki spowodowały, że przybrałam na wadze, więc kazano mi przestać jeść pewne rzeczy – ujawnił.
36-latek wytłumaczył, że jego problemy zaczęły się po operacji kolana będącej konsekwencją urazu doznanego w Queen’s. – Lekarz powiedział mi, że zagram za trzy miesiące. Pod koniec roku zapisałem się nawet na trzy turnieje halowe. Od tego momentu już nigdy nie wszedłem po schodach bez bólu. Boli mnie, kiedy prowadzę samochód, często też, kiedy idę spać. To niekończący się koszmar – przyznał.
Juan Martin del Potro wraca na kort. Wyjątkowy mecz z Novakiem Djokoviciem
Mimo to wielkoszlemowy mistrz chce godnie pożegnać się z kibicami i w grudniu rozegra pokazowy mecz z Djokoviciem w Buenos Aires. – Przeszedłem na dietę, odchudzam się, trenuję. Chcę przyjechać na ten mecz w jak najlepszej formie. To pożegnanie. Djokovic był wspaniałomyślny, przyjmując moje zaproszenie. Chcę mu oddać całą możliwą sympatię. Jeśli chociaż przez jedną, dwie, trzy godziny będę mógł być spokojny i szczęśliwy na korcie, będzie pięknie – optymistycznie zakończył.
Juan Martin del Potro w trakcie kariery wygrał 22 turnieje singlowe i jeden deblowy. W rankingu ATP najwyżej był na trzecim miejscu. Zdobył też olimpijskie srebro i brąz w grze pojedynczej, odpowiednio w Rio de Janeiro i Londynie. A niedawno był wymieniany w gronie kandydatów na trenera Huberta Hurkacza.
Oto artykuł na temat wspomnianego nagłówka:
—
Wstrząsające wyznanie słynnego tenisisty: “To niekończący się koszmar”
Sport to dla wielu ludzi pasja, styl życia i nieustanne dążenie do perfekcji. Jednak za kulisami sukcesów na korcie często kryją się historie, które rzadko wychodzą na światło dzienne. W ostatnich dniach świat sportu poruszyła szczera i bolesna wypowiedź jednego z najbardziej rozpoznawalnych tenisistów naszych czasów. Jego słowa: “To niekończący się koszmar”, ujawniają ciemną stronę życia zawodowego sportowca, o której niewielu ma odwagę mówić publicznie.
Kulisy wyznania
Podczas jednego z wywiadów, słynny tenisista (którego nazwisko pozostaje chwilowo nieujawnione w mediach), zdecydował się opowiedzieć o zmaganiach, które towarzyszą mu na co dzień. Zamiast triumfu, rywalizacji i prestiżu, tenis okazał się dla niego źródłem ciągłego stresu, presji i wyczerpania fizycznego oraz psychicznego. „Każdy dzień jest walką – nie tylko z przeciwnikami na korcie, ale także z samym sobą” – przyznał w emocjonalnym tonie.
Presja sukcesu
Nie jest tajemnicą, że życie profesjonalnego sportowca wiąże się z ogromnymi wymaganiami. Treningi od najmłodszych lat, brak wolności, kontuzje i oczekiwania zarówno ze strony trenerów, jak i kibiców, mogą z czasem stać się nie do zniesienia. W przypadku tego tenisisty, presja sukcesu zaczęła dominować nad pasją do sportu. „Każdego dnia czuję, że muszę udowadniać swoją wartość, zarówno na korcie, jak i poza nim” – powiedział. „Nie mogę pozwolić sobie na chwile słabości, bo wszyscy oczekują, że zawsze będę na szczycie”.
Zdrowie psychiczne w sporcie
W ostatnich latach coraz więcej sportowców decyduje się na otwarte rozmowy o zdrowiu psychicznym. Tenis, jako dyscyplina indywidualna, dodatkowo potęguje poczucie izolacji i samotności. Gdy zawodnik wchodzi na kort, jest zdany wyłącznie na siebie – nie ma drużyny, która mogłaby go wspierać w trudnych chwilach. Nasz bohater przyznał, że niejednokrotnie zmagał się z uczuciem wypalenia zawodowego, a nawet epizodami depresji. „Każda porażka to jak cios, który odbiera mi resztki siły. A każda wygrana? To chwilowa ulga, która szybko ustępuje miejsca nowym lękom”.
Nieustanne podróże i brak stabilności
Jednym z największych wyzwań, z którymi muszą zmierzyć się zawodowi tenisiści, są ciągłe podróże. Sezon tenisowy trwa praktycznie przez cały rok, a turnieje odbywają się na różnych kontynentach. Tenisista wyznał, że życie w hotelach, ciągłe zmiany stref czasowych i brak kontaktu z bliskimi sprawiają, że czuje się oderwany od rzeczywistości. „Nie pamiętam, kiedy ostatni raz czułem, że jestem w domu. Moje życie to walizka i kort. Nic więcej” – powiedział z goryczą.
Kontuzje i ból fizyczny
Profesjonalny sport wymaga od ciała ponadludzkiej wytrzymałości. Wielu tenisistów zmaga się z przewlekłymi kontuzjami, które z czasem stają się codziennością. Nasz rozmówca opisał, że ból towarzyszy mu niemal każdego dnia. „Każdy ruch, każde uderzenie piłki to przypomnienie o tym, ile moje ciało już przeszło. Fizjoterapeuci robią, co mogą, ale czasem wydaje mi się, że to już za dużo” – przyznał.
Wpływ na relacje osobiste
Życie w świetle reflektorów często odbija się na relacjach z najbliższymi. Nasz tenisista wyznał, że intensywne tempo życia sprawia, że trudno mu utrzymać bliskie więzi. „Rodzina, przyjaciele, związek – wszystko to staje się drugoplanowe, bo tenis pochłania cały mój czas i energię. Zaczynam się zastanawiać, czy to wszystko jest tego warte”.
Światowa reakcja
Wypowiedź tego słynnego tenisisty wywołała falę komentarzy na całym świecie. Kibice wyrazili współczucie i wsparcie dla zawodnika, a inni sportowcy podzielili się swoimi historiami, pokazując, że problem jest znacznie bardziej powszechny, niż mogłoby się wydawać. Organizacje sportowe zaczęły również podejmować działania mające na celu zapewnienie lepszego wsparcia psychologicznego dla zawodników.
Czy sport może być zdrowy?
Historia tego tenisisty skłania do refleksji nad tym, jak zmienić sport na lepsze. Czy można osiągnąć równowagę między dążeniem do sukcesu a dbaniem o zdrowie psychiczne? Eksperci wskazują, że kluczowe jest wprowadzenie większej liczby dni odpoczynku, wsparcia psychologicznego oraz edukacji w zakresie radzenia sobie ze stresem.
Podsumowanie
Wyznanie tenisisty przypomina, że za każdym medalem, każdym zwycięstwem i każdą owacją stoją ludzie, którzy zmagają się z własnymi demonami. Sportowcy, mimo swojej siły i wytrwałości, są równie wrażliwi jak każdy z nas. Warto o tym pamiętać, oglądając kolejne mecze i kibicując swoim ulubionym zawodnikom. Czy to wyznanie zapoczątkuje szerszą dyskusję na temat zdrowia psychicznego w sporcie? Czas pokaże, ale jedno jest pewne – odwaga tego tenisisty zasługuje na największe uznanie.