“Wstyd” i “Komedia”. Polacy znów pokazali swoje gorsze oblicze
I znów Polacy nie dorośli do demokracji. Wyniki plebiscytu na najlepszego polskiego sportowca jeszcze raz wywołały mnóstwo komentarzy. Zupełnie tak, jak było to w wyborach parlamentarnych. “Kto głosuje na tych pisowców? Nie znam nikogo, kto byłby ich wyborcą” – taka fraza często przewija się w mediach społecznościowych po każdych wyborach. Chodzi o znajomości w tzw….
I znów Polacy nie dorośli do demokracji. Wyniki plebiscytu na najlepszego polskiego sportowca jeszcze raz wywołały mnóstwo komentarzy. Zupełnie tak, jak było to w wyborach parlamentarnych.
“Kto głosuje na tych pisowców? Nie znam nikogo, kto byłby ich wyborcą” – taka fraza często przewija się w mediach społecznościowych po każdych wyborach. Chodzi o znajomości w tzw. realu, a nie za pośrednictwem mediów tych tradycyjnych czy społecznościowych. Oczywiście takie sformułowanie najlepiej świadczy o tym, jak ich autorka czy autor zamknęli się w jednej bańce. Tak, że ci poza nią stali się całkiem niewidzialni.
“Ale wstyd” powtarzają fani Igi Świątek
Jak patrzę na oburzonych wynikami 90. Plebiscytu Przeglądu Sportowego na sportowca roku w Polsce to mam takie właśnie déjà vu. Kibice Lewandowskiego oburzeni są, że ich idol jest dopiero ósmy. Kibice niepiłkarscy uważają, że “Lewy” to nawet w dziesiątce nie powinien się zmienić, bo przez ostatni rok nic wielkiego nie zrobił dla reprezentacji Polski. A gole, które strzelał dla Barcelony, w ogóle nie powinny się liczyć, gdy wybieramy sportowca roku w Polsce.
Kibice żużla ze Zbigniewem Bońkiem na czele są niezadowoleni, że ich Bartosz Zmarzlik nie został doceniony tak jak w poprzednich latach. I tym razem nie znalazł się na podium, ale zajął dopiero piąte miejsce. A przecież w tym roku Polak po raz piąty został mistrzem świata. W klasyfikacje wszech czasów medalistów IMŚ jest już czwarty.
Kibice tenisa i ci wszyscy, którzy patrzą na polski sport z pozycji światowców, są wręcz zaszokowani, że Iga Świątek nie znalazła się nawet na podium. “Top 3 z urzędu powinno być, ale wstyd, że jej tam nie ma. Kto to głosował?” – to jeden z charakterystycznych wpisów na portalu X pod postem o miejscu naszej najlepszej tenisistki w plebiscycie. Boniek w tym wypadku skomentował króciutko: “Komedia”.
Zawstydzeni Polacy przestali się wstydzić
Zresztą “wstyd” to charakterystyczne słowo, które pojawia się wśród Polaków najczęściej, gdy krytykują wybory swoich rodaków. Zawstydzanie to podstawowa rola polskich mediów. Zaczęły te mainstreamowe i tradycyjne zaraz po 1989 r., a teraz przeszło to do mediów społecznościowych. Dotyczyło to drobnych spraw jak np. klaskania w samolocie, noszenia skarpet do sandałów czy słuchania disco polo. Ale też dużo grubszych rzeczy jak głosowanie na tę czy inną partię, wychowywanie dzieci czy chodzenie do kościoła.
Po latach całe to zawstydzanie przyniosło taki skutek, że dziś generalnie Polacy nie wstydzą się absolutnie niczego. I nawet stare porzekadło: “wstyd to kraść i dać się złapać” straciło swoją moc. A przykład tu dali polscy posłowie z niejednej partii i z niejednej kadencji Sejmu i Senatu.
Plebiscyt PS ma swoje niepisane reguły
Sam na pewno wybrałbym inną kolejność w plebiscycie na sportowca roku w Polsce, ale nie mam zamiaru krytykować wyborów innych. Zresztą uważam, że plebiscyt PS z racji swojej historii i formuły to specyficzne wybory. Żeby wziąć w nich udział trzeba mieć szersze pojęcie o sporcie, a nie tylko żyć jego wycinkiem. Podejrzewam, że kibice skupieni tylko na swoich drużynach i idolach, do typowania dziesiątki nawet nie podchodzą. To po pierwsze. Po drugi, gdyby Świątek i Lewandowski zaapelowali, żeby na nich głosować i w swoich mediach społecznościowych wrzucili instrukcję jak to robić, to pewnie by wygrali. Mam jednak wrażenie, że nie przysporzyłoby im to fanów spoza piłkarskiej i tenisowej bańki. Jakoś utarło się bowiem, że akurat w tym plebiscycie pierwszeństwo mają złoci medaliści olimpijscy i mistrzostw świata. To niepisana reguła tych wyborów. Światowcy tacy jak Świątek czy Lewandowski owoce sławy zbierają na co dzień, więc 5 minut splendoru na scenie podczas Gali Mistrzów Sportu powinni oddać innym.
Ale nikt nikomu nie broni, by tę regułę zmienić. Jeśli komuś nie podobają się wyniki, niech założy fanklub swojego idola, niech pracuje nad jego popularnością, niech angażuje i mobilizuje swoich znajomych i przyjaciół oraz znajomych znajomych i przyjaciół przyjaciół do głosowania na swoją wymarzoną dziesiątkę. To na pewno da mu większe powody do zadowolenia niż zawstydzanie innych po fakcie.
PS. Sportowcem roku została Aleksandra Mirosław, druga była Natalia Bukowiecka, a trzeci Wilfredo Leon. Gratulacje!