WTA mydli nam oczy. Mecz Igi Świątek pokazał to jak na tacy
To był jeden z najlepszych meczów z udziałem Igi Świątek w tym sezonie. Mecz, który powinien zgromadzić na trybunach tysiące osób, śledziła jednak garstka osób na trybunach w Rijadzie, a sporą część z nich stanowili zresztą Polacy. Pretensji do miejscowych mieć nie zamierzam, ale to kolejny dowód na to, że organizowanie tak prestiżowego turnieju jak…
To był jeden z najlepszych meczów z udziałem Igi Świątek w tym sezonie. Mecz, który powinien zgromadzić na trybunach tysiące osób, śledziła jednak garstka osób na trybunach w Rijadzie, a sporą część z nich stanowili zresztą Polacy. Pretensji do miejscowych mieć nie zamierzam, ale to kolejny dowód na to, że organizowanie tak prestiżowego turnieju jak Finals na tenisowej pustyni jest jedną wielką pomyłką. A tłumaczenie WTA to nic innego jak mydlenie oczu kibicom. Zamiast święta w Czechach dostaliśmy ciszę w Rijadzie.
Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Mecz Aryny Sabalenki z Qinwen Zheng zgromadził na trybunach tłumy. Stadion w Rijadzie wypełnił się do ostatniego krzesełka. Gdy jednak dzień później Iga Świątek dała prawdziwe show w meczu z Barborą Krejcikovą, na miejscu było zaledwie kilkaset osób. To nie przystoi turniejowi o tak wielkim prestiżu.
Nie mam zamiaru przy tym wszystkim obwiniać miejscowych. Niedziela jest w Arabii Saudyjskiej dniem roboczym, a mecz zaczynał się tuż po południu czasu lokalnego. Problem leży w tym, że… od początku można się było tego spodziewać. Turniej organizowany na tenisowej pustyni, w kraju bez żadnych tenisowych tradycji, nie cieszy się tak dużym zainteresowaniem. Rijad przyciągnął tenisowe władze z jednego powodu.
WTA mydli nam oczy
WTA może przekonywać w pompatycznych słowach, że zależy mu na promowaniu tenisa w miejscu, gdzie cieszy się mniejszą popularnością. Że chce, by pokazywanie kobiecego sportu na najwyższym poziomie pozwoliło na dążenie do równouprawnienia.
Wychodzi jednak słabo, bo fantastyczny mecz Igi Świątek i Barbory Krejcikovej nie zainteresował praktycznie nikogo. Pustki na trybunach przy takim meczu? To nie reklama, to antyreklama.
Słowa WTA to nic innego jak mydlenie oczu kibicom. Jest tylko jeden prawdziwy powód, dla którego Finals odbywają się właśnie w Rijadzie. Żaden inny potencjalny organizator nie byłby w stanie przygotować równie imponującej puli nagród dla tenisistek. Przypomnijmy, że pomiędzy tenisistki rozdzielone zostanie aż 15,25 mln dol. To o blisko 70 proc. więcej od ubiegłorocznych Finals w meksykańskim Cancun.
Zobacz także: Nowy trener reaguje. Oto co poleciało z boksu Igi Świątek, kiedy przegrywała
A przecież turniej Finals równie dobrze można by zorganizować w jednej z czeskich hal. One mają gotową infrastrukturę, by przyjąć najlepsze tenisistki. Co więcej, z uwagi na popularność dyscypliny w Czechach można by spodziewać się tłumów na każdym kolejnym meczu. To jednak dla WTA nie ma najmniejszego znaczenia, bo liczą się przede wszystkim pieniądze. 15,25 mln dol. dla tenisistek to jedno, a kwota, która trafi do samej organizacji, to drugie. Tej już zapewne nigdy nie poznamy.
Przykrych scen będzie więcej
Mam ogromny szacunek do kibiców, którzy przylecieli z Polski specjalnie po to, by wspierać Igę Świątek na żywo. Byli oni istotną częścią kilkusetosobowego grona, które śledziło jej mecz z Barborą Krejcikovą. Ale Barbora Krejcikova nie mogła już liczyć na praktycznie żadne wsparcie. W Rijadzie przebywa spora grupa kibiców z Chin, która w sobotę trzymała kciuki za Qinwen Zheng.
Jednak obawiam się, że żadna inna tenisistka nie może liczyć tam na doping na podobnym poziomie. Ani Iga Świątek, ani Aryna Sabalenka. Nadzieją dla organizatorów była Ons Jabeur, lecz ta szybko wykluczyła się sama z udziału w turnieju ze względu na słabsze wyniki. Takich scen jak w meczu Świątek z Krejcikovą będzie niestety w najbliższych dniach jeszcze więcej. Dwie wielkoszlemowe mistrzynie dały koncert pośród pustek na hali w Rijadzie.
To jednak nie ma dla WTA większego znaczenia. Wszystko bowiem da się pokazać tak, by odtrąbić wielki sukces. Ważne, że, jak mówi klasyk, hajs się zgadza.
To był jeden z najlepszych meczów z udziałem Igi Świątek w tym sezonie. Mecz, który powinien zgromadzić na trybunach tysiące osób, śledziła jednak garstka osób na trybunach w Rijadzie, a sporą część z nich stanowili zresztą Polacy. Pretensji do miejscowych mieć nie zamierzam, ale to kolejny dowód na to, że organizowanie tak prestiżowego turnieju jak Finals na tenisowej pustyni jest jedną wielką pomyłką. A tłumaczenie WTA to nic innego jak mydlenie oczu kibicom. Zamiast święta w Czechach dostaliśmy ciszę w Rijadzie.
Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Mecz Aryny Sabalenki z Qinwen Zheng zgromadził na trybunach tłumy. Stadion w Rijadzie wypełnił się do ostatniego krzesełka. Gdy jednak dzień później Iga Świątek dała prawdziwe show w meczu z Barborą Krejcikovą, na miejscu było zaledwie kilkaset osób. To nie przystoi turniejowi o tak wielkim prestiżu.
Nie mam zamiaru przy tym wszystkim obwiniać miejscowych. Niedziela jest w Arabii Saudyjskiej dniem roboczym, a mecz zaczynał się tuż po południu czasu lokalnego. Problem leży w tym, że… od początku można się było tego spodziewać. Turniej organizowany na tenisowej pustyni, w kraju bez żadnych tenisowych tradycji, nie cieszy się tak dużym zainteresowaniem. Rijad przyciągnął tenisowe władze z jednego powodu.
WTA mydli nam oczy
WTA może przekonywać w pompatycznych słowach, że zależy mu na promowaniu tenisa w miejscu, gdzie cieszy się mniejszą popularnością. Że chce, by pokazywanie kobiecego sportu na najwyższym poziomie pozwoliło na dążenie do równouprawnienia.
Wychodzi jednak słabo, bo fantastyczny mecz Igi Świątek i Barbory Krejcikovej nie zainteresował praktycznie nikogo. Pustki na trybunach przy takim meczu? To nie reklama, to antyreklama.
Słowa WTA to nic innego jak mydlenie oczu kibicom. Jest tylko jeden prawdziwy powód, dla którego Finals odbywają się właśnie w Rijadzie. Żaden inny potencjalny organizator nie byłby w stanie przygotować równie imponującej puli nagród dla tenisistek. Przypomnijmy, że pomiędzy tenisistki rozdzielone zostanie aż 15,25 mln dol. To o blisko 70 proc. więcej od ubiegłorocznych Finals w meksykańskim Cancun.
Zobacz także: Nowy trener reaguje. Oto co poleciało z boksu Igi Świątek, kiedy przegrywała
A przecież turniej Finals równie dobrze można by zorganizować w jednej z czeskich hal. One mają gotową infrastrukturę, by przyjąć najlepsze tenisistki. Co więcej, z uwagi na popularność dyscypliny w Czechach można by spodziewać się tłumów na każdym kolejnym meczu. To jednak dla WTA nie ma najmniejszego znaczenia, bo liczą się przede wszystkim pieniądze. 15,25 mln dol. dla tenisistek to jedno, a kwota, która trafi do samej organizacji, to drugie. Tej już zapewne nigdy nie poznamy.
Przykrych scen będzie więcej
Mam ogromny szacunek do kibiców, którzy przylecieli z Polski specjalnie po to, by wspierać Igę Świątek na żywo. Byli oni istotną częścią kilkusetosobowego grona, które śledziło jej mecz z Barborą Krejcikovą. Ale Barbora Krejcikova nie mogła już liczyć na praktycznie żadne wsparcie. W Rijadzie przebywa spora grupa kibiców z Chin, która w sobotę trzymała kciuki za Qinwen Zheng.
Jednak obawiam się, że żadna inna tenisistka nie może liczyć tam na doping na podobnym poziomie. Ani Iga Świątek, ani Aryna Sabalenka. Nadzieją dla organizatorów była Ons Jabeur, lecz ta szybko wykluczyła się sama z udziału w turnieju ze względu na słabsze wyniki. Takich scen jak w meczu Świątek z Krejcikovą będzie niestety w najbliższych dniach jeszcze więcej. Dwie wielkoszlemowe mistrzynie dały koncert pośród pustek na hali w Rijadzie.
To jednak nie ma dla WTA większego znaczenia. Wszystko bowiem da się pokazać tak, by odtrąbić wielki sukces. Ważne, że, jak mówi klasyk, hajs się zgadza.